Czarna Wdowa: Powrót do domu

Okładka komiksu - Czarna Wdowa: Powrót do domuCzarna wdowa, podobnie jak Hawkeye, od zawsze kojarzyła mi się jako najsłabsza członkini Avengers. Na tle Thora, Hulka, czy choćby Iron Mana, wydawała się najmniej znaczącą częścią zespołu. Podobnie ma się to z wartością fabularną tej postaci. Jak dotąd nie miałem okazji czytać komiksu, w którym to właśnie Czarna Wdowa grała pierwsze skrzypce lub była istotną osobą dla historii. W komiksach, które czytałem, miała zazwyczaj drugoplanową rolę lub stanowiła tło dla popisów głównych herosów. Mój pogląd na tę postać diametralnie zmienił jednak komiks niedawno wydany przez Egmont – Czarna Wdowa: Powrót do domu.

Richard K. Morgan sprawił swoim komiksem, że Black Widow już nigdy nie będzie postrzegana przeze mnie tak jak do tej pory. Komiks z serii Marvel Knigths, przeznaczony tylko dla dorosłego czytelnika, ukazał Natasze Romanovą w zupełnie innym świetle. Nadał jej wyrazistego charakteru i pozwolił rozwinąć skrzydła. Czarna wdowa: Powrót do domu to wyśmienita lektura dla tych, którzy nie do końca są fanami superbohaterskich naparzanek. To jeden z tych komiksów, gdzie zamiast wzniosłych walk dobra ze złem otrzymujemy dobrze skrojoną intrygę. W końcu ktoś wziął sobie do serca fakt, że Natasza jest byłym radzieckim szpiegiem i taką rolę dla niej przygotował. Czarna Wdowa w otoczeniu potężnych superbohaterów wypada bardzo blado i moim zdaniem pasuje do komiksów trykociarskich jak pięść do nosa. Komiks szpiegowski to odpowiednie dla niej otoczenie. Dużo chętniej bym ją obserwował w produkcjach typu Velvet, niż jako mało znacząca część Avengersów.

Richard K. Morgan trafił swoim komiksem w sedno. Po raz pierwszy zobaczyłem Czarną Wdowę taką, jaką sobie wyobrażałem. Ponętną, bezwzględną i (w konfrontacji ze zwykłymi ludźmi) śmiertelnie niebezpieczną. Scenarzysta postanawia rozliczyć Nataszę z jej mroczną przeszłością jeszcze z czasów KGB. Okazuje się, że ktoś próbuje wyczyścić historię, której Romanova jest częścią. Na wszystkie szkolone w Związku Radzieckim agentki, tak zwane Czarne Wdowy, czeka wyrok śmierci. Kto go wydał, dlaczego i jak w tej sytuacji zachowa się członkini Avengers, przekonacie się już z samego komiksu.

Czarna Wdowa: Powrót do domu - recenzja komiksu

Czarna Wdowa: Powrót do domu – ten komiks czyta się bardzo przyjemnie dzięki dobrze zaplanowanej narracji, ciekawym dialogom (które w oryginalnej wersji językowej brzmią jednak lepiej) oraz ciekawej, charakterystycznej, choć niespodziewanej w komiksie Marvela szacie graficznej. Rysunki są dziełem Billa Sienkiewicza oraz Gorana Parlova. Pierwsze, co natychmiast rzuci się Wam w oczy, to głęboka czerń wyzierająca niemal z każdego kadru. Ilustratorzy postanowili, że rysunki będą tak samo ponure jak cała historia i jej bohaterka. Charakterystyczna, rozchwiana i szarpana kreska od razu sprawi, że każdy fan Marvela poczuje się nieswojo. Rzadko mamy do czynienia z takim stylem rysunków w Domu Pomysłów. Ten jednak wprost idealnie pasuje do charakteru opowieści. Wyjątkowo dobrze prezentuje się on w brutalnych scenach walk. Warto zwrócić uwagę na kilka plansz ukazujących psychikę naćpanej Nataszy, rysunki te wzbudziły we mnie niepokój, co zdarza się raczej rzadko.

Na koniec przyczepię się do kwestii, na którą na pewno zwrócą uwagę wszyscy zwolennicy feminizmu. Natasza oraz pojawiająca się później Jelena są okropnie przeseksualizowane. W przypadku Jeleny jest to może i usprawiedliwione, w końcu jest ona supermodelką. Jednak u Nataszy to zupełnie niepotrzebne, przecież i bez tego Czarna Wdowa dzięki swojej tajemniczości jest bardzo seksowna. W oczy rzucają się przede wszystkim ogromne piersi, widoczne już na samej okładce. Mimo to, komiks ten powinien znaleźć się na półce każdego fana szpiegowskich historii oraz tych, którzy chcą się przekonać, że w tej postaci drzemie naprawdę spory potencjał.

Paweł Warowny

Share This: