Podziemny krąg. Wilk w matni – wilczy artykuł nr 47
Na początku wakacji znajoma spytała się mnie jakie komiksy czytam i w sumie zatkało mnie na tyle, że nie wiedziałem co powiedzieć. No bo jak to jakie. Wszystkie, które wpadną mi w ręce, albo na jakie mam ochotę. Toć to medium takie, jak każde inne i może przenosić wszelkie treści, czy nastroje. Z tym że szerokość odbioru nie wynika już tylko z ograniczonej oferty, jak to drzewiej bywało. Już na samych moich półkach jest tyle komiksów, że starczy mi do końca życia. Czy w takim razie wypada sięgać po wszystko? To pytanie zawisło nad najstarszym polskim komiksem, jaki mam w kolekcji, do którego zaprowadziła mnie dzisiejsza pełnia, a jest nim ósma część serii Podziemny krąg. Wilk w matni.
Co w artykule?
Wilk w matni… i to nie jednej
Wydawnictwo Sport i turystyka (znane choćby z Kapitana Żbika) w serii Podziemny krąg bazowało na serialu telewizyjnym o tym samym tytule i dwuodcinkowym filmie telewizyjnym Powrót doktora von Kniprode (obie produkcje z 1965 roku). Zeszyty #7 do #9 (w tym Wilka w matni) zilustrował Jerzy Wróblewski, autor licznych opowieści tworzonych do magazynu Relax, ilustrator Kapitana Żbika, czy twórca Binio Billa. Ostatnio można było podziwiać jego pracę w powiększonym formacie w Vahanerze od Kultury Gniewu (więcej tu – klik).
Komunistyczna władza gardziła mocno komiksem, jako produktem zgniłego kapitalizmu, ale dopuszczano opowieści historyczne, zwłaszcza jeśli można było szerzyć przy okazji propagandę. Wilk w matni to doskonałe narzędzie do jednego i drugiego celu. Akcja startuje wiosną 1945, Niemcy są o krok od kapitulacji, wojna jest już przegrana, zaczyna się ewakuacja, choć nie mówi się tutaj o przelewie krwi. Tak nawiasem mówiąc, jak będziecie kiedyś w Ustce, zajrzyjcie koniecznie do poniemieckich bunkrów, sporo można się tam dowiedzieć o ogromie ofiar wśród ludności niemieckiej, także cywilów uciekających z Polski. Masakra to mało powiedziane, skóra cierpnie, mimo że był to wróg. Niemniej może i wszystko lepsze, niż dostanie się do rosyjskiej niewoli.
Luźna adaptacja komiksowa
Nie ma danych o scenarzyście komiksu, należy więc przyjąć, że bazował bezpośrednio na serialu, z tym że nie jest to zwykłe przełożenie scen na komiks. Kniprode nosi w komiksie monokl, a wiadomo, że SS-Man w monoklu jest bardziej wiarygodny. Doktor Piotrowski (w serialu Pan Piotr), usuwający gestapowskie tatuaże (w komiksie przedstawione nie jako numery, a symboliczne dwie błyskawice) nosi wąsa, ratuje się przed rozstrzelaniem, dając oprawcy w ryja, a nie częstując go serią z automatu. No i wybuchy zostały zilustrowane, a w serialu głównie je słychać, pewnie ze względów bezpieczeństwa albo zwyczajnie nie było na nie pieniędzy.
Wilk w matni to wciągający szpiegowski komiks, doktor rozpoznaje byłego SS-Mana, ale powstaje konflikt interesów Armii Ludowej i wojsk amerykańskich. Zdemaskowanie niemieckiego oficera może wcale nie być najlepszym rozwiązaniem, ot powieszą go i tyle z niego pożytku. W ten to sposób zarówno w komiksie, jak i serialu krytykowano zachowanie Amerykanów, których niekompetencje wykorzystywane były przez uciekających Niemców. Tak to przynajmniej wyglądało w oczach komunistów.
Uciekający zbrodniarz wojenny
Kniprode po usunięciu tatuażu podaje się za oficera saperów. I w komiksie, i w serialu Amerykanie przeprowadzają na nim sprawdzian z rozbrojenia granatu, z tym że w jednym przypadku to się udaje. Niemniej i tak amerykańscy wojskowi wiedzą, z kim mają do czynienia. Szkoda, że w komiksie nie znalazł się tekst padający przy przekazaniu granatu. „Proszę się rozerwać” brzmi po równi brutalnie, jak i żartobliwie. Różnic oczywiście jest więcej, jak choćby pierwsza próba zamachu na Piotrowskiego, a wątek szyfru ukrytego w książce całkiem pominięto.
No i muszę przyznać, że Wilk w matni wygląda dość przyjemnie. Głównie dlatego, że ilustrator dzielił stronę na trzy, czy cztery kadry, dzięki czemu miejsca w klatkach jest całkiem sporo, mimo że narrator opisuje czasem, to co akurat się dzieje. Przyznam że gatunkowo wolę science-fiction, ale jednak widać od razu, że Jerzy Wróblewski czuł się lepiej w komiksach historycznych, a jego styl dużo bardziej się w nich sprawdzał.
Historię piszą zwycięzcy, co oznacza, że niektóre fakty można podkoloryzować na swoją stronę, co w tym przypadku jest doskonale widoczne. Mimo to ze względów kronikarskich warto po ten komiks sięgnąć. To medium było kopane u nas buciorami cenzury. Co nie powstrzymało kilku artystów od tworzenia, czego Jerzy Wróblewski jest przykładem.
W wilczym cyklu ukazały się:
- Człowiek Wilk
- To nie jest las dla starych wilków
- Smacznego proszę wilka
- Rufus. Wilk w owczej skórze
- Wilcze imperium
- Wilczyca
- Pan Kawalarz Wilk
- Wilcze sny
- Synowie Białego Wilka
- Wilk (z szuflady)
- Noc wilczej strzelby
- Wilki i koźlęta
- Serce wilka
- Jego wilczy sekret
- Śladem białego wilka
- Szósty rewolwer. Tom 5. Zimowe wilki
- Zima wilka
- Samotny wilk i szczenię. Tom 1. Szlak śmierci
- Wilki w ścianach
- Wilcze dzieci
- Ognisty wilk w Smallville
- Wilczyce deszczu
- Dwa małe wilczki
- Borka i Sambor. Wilki
- Błękitna jaszczurka. 4. Uśmiech wilka
- To nie jest BICEPS dla starych wilków
- WILK
- Czerwone wilczątko
- Król Wilków
- Tetfol. 1. Syn wilka
- Lisica i wilk
- Lux in tenebris. 2. Wilcza gontyna
- Wilczyca i czarny książę. Tom 1
- Yakari. W krainie wilków. Tom 8
- Kapitan Kloss. Gruppenführer Wolf
- Królewska Krew. Tom 3. Wilki i królowie
- Wilki. Historie prawdziwe
- Samotny wilk i szczenię. Tom 1 (nowa edycja od Hanami)
- Wydział 7. Wilki. Zeszyt 10
- Adaptacje literatury, Biały kieł
- Dwa gwoździe. Tom 2 (Telefon do piekła, Matka wilków)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 2
- Elryk. Biały wilk. Tom 3
- S/N (wilk z S/N)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 3
- Lupus. Tom 1
- Podziemny krąg. Wilk w matni
- Beastars. Tom 1
- Wiedźmin. Ballada o dwóch wilkach. Tom 7
- Wilcze doły
- Samotny wilk i szczenię. Tom 4
- Wolfhunt. Zguba
- Wilki z Nowego Meksyku
- MUTE – ON/OFF (Wolf)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 5
- Wilk morski
- Alpha. Zapłata dla wilków. Tom 3
- Samotny wilk i szczenię. Tom 6
- Anne Bonny. Wilczyca z Karaibów. Tom 1