Światła Północy. Drzewo Portalu. Część II. Tom 6
Saga przygód zwykłej norweskiej dziewczynki w świecie legend, czarów i trolli dobiega końca. Światła Północy. Drzewo Portalu. Część II. Tom 6 wylądował na mojej półce, trochę szkoda, że to koniec (na szczęście niedefinitywny). Malin Falch daje taką dawkę emocji, że nie ma żalu i nie ma mowy o żadnym niedosycie.
Co w artykule?
Epicki finał
Co w finale? Prawdziwa eksplozja wydarzeń. W poprzednim tomie Sonja odprowadzała wzrokiem odpływający drakkar ze skrępowanym Espenem (trollim przyjacielem dziewczyny) na pokładzie. Hjalmar, wódz wikingów bardzo dokładnie zaplanował, w jaki sposób się zemści, miało dojść do zimnego wykonania planu. Po zamrożeniu akcji, aż do następnego odcinka akcja przyśpiesza i leci na łeb, na szyję. Mamciu, czego tu nie ma? Bieganie po wodzie, opadające w kierunku ręki ostrze miecza, w końcu wąż morski rozrywający langskip i daremne zmaganie z napisanym dawno losem.
Trochę mnie dziwi, że Malin Falch postanowiła wypchnąć Sonję z Jotundale, bo na samym początku świat trolli wręcz wyciągnął dziewczynę z jej świata. Teraz się okazuje, że w sumie to nie wiadomo, po co Espen sprowadził bohaterkę do siebie. Lepiej i bezpieczniej dla wszystkich byłoby, gdyby Sonja wróciła do domu, oczywiście najpierw trzeba uratować wujaszka, ale to w końcu się dokonuje. Droga powrotna jest niebezpieczna, a przed samą bramą wyjazdową, jaką jest tytułowe drzewo, czyha bardzo niebezpieczne i mroczne stworzenie.
Od Kittelsena do Falch
Malin Falch nadal nawiązuje do norweskich mitów i legend, co niczym szczególnym, nie jest. W norweskiej sztuce od zawsze pojawiały się trolle, czy inne potwory związane z folklorem Norwegii. Tu znajdziemy nie tylko nawiązanie, ale wręcz cytat z obrazu Theodora Kittelsena zatytułowanego Nøkken, czyli potwór z jeziora. Dokładnie taki, jaki potrzebny jest do realizacji fabuły szóstego tomu Świateł Północy. Co prawda, ilustracje tego norweskiego rysownika i ilustratora zmarłego ponad 100 lat temu, uwieczniającego w swoich pracach przyrodę i wierzenia Norwegii kojarzę głównie z wkładek do płyt Burzum, ale fakt, że niosą ze sobą gęstą atmosferę niepokoju i tajemniczości dzikiej natury.
Malin Falch czerpie z Kittelsena i udaje jej się w prologu rozegrać nerwową scenkę wpuszczenia stworzenia do jeziora. Początkowo sympatycznego i niegroźnego. Po latach przebywania w odosobnieniu miłe stworzonko urasta do rangi mrocznego niebezpieczeństwa. Przejście obok niego niezauważenie nie jest możliwe, finał należy do natury, bezwzględnej i domagającej się ofiary.
Z komiksem wśród fiordów
Malin Falch ciągle łączy malarski rozmach w odmalowywaniu natury, z prostym, wręcz mangowym podejściem do postaci i ich twarzy. W efekcie otrzymujemy śliczne książeczki do czytania razem z dziećmi, choć maluchy raczej będą musiały poczekać, zanim udadzą się na przygodę z Sonją. Światła Północy. Drzewo Portalu. Część II to komiks miejscami brutalny. Zdarza się, że dochodzi do tragedii. Ciosy mają impet, choć zdziwiłem się, że Espen jednak dłoni nie stracił, bo wszystko na to wskazywało. Zarówno wąż morski, jak i potwór z jeziora walczą do samego końca.
Finał rozgrywa się szeroko, ale nie wszystkie postacie dołączają w ostatnim tomie. Varis pojawia się tylko dzięki zwierzętom, nad którymi przejmuje kontrolę. Szkoda, że w ogóle nie pojawiła się Lotta, młoda adeptka magii, ale dzięki temu więcej jest miejsca dla Kettila, mieszańca krwi, który z każdą stroną ma coraz więcej mocy. Możliwe, że gdyby nie przeszłość i niewolnicze życie wśród wikingów, chłopak byłby nie do powstrzymania. Tak poziom zakłopotania i zaskoczenie tym, co potrafi, sprawia, że mamy do czynienia z powolnym uwalnianiem siły.
To była świetna opowieść i gdyby Malin Falch odwiesiła rękawice na kołek, pewnie nawet nie miałbym jej za złe. Z tym że w epilogu, który rozgrywa się cztery lata po głównej treści tego komiksu, otrzymujemy scenkę podbudowującą dalsze wydarzenia. Świetna wiadomość, niech przygoda jeszcze trwa, na pewno jest jeszcze wiele do opowiedzenia. Nie wszystko zostało wyjaśnione, czuję, że autorkę stać na wyprowadzenie kilku niespodzianek.
Scenarzysta: Malin Falch
Ilustrator: Malin Falch
Tłumacz: Mateusz Lis
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Światła północy
Format: 148×210 mm
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Druk: kolor