Radiant Black. Galeria złoczyńców. Tom 3

Ile warty jest superbohater? Rozpoznawalność, ekranizacje, obecność w internecie na pewno mają znaczenie. Czy nowe postacie mają szansę? Pewnie trochę mają, bo sam nie raz miałem dość tych samych rozterek i serii zjadających własny ogon. Niemniej przez większą część albumu „Radiant Black. Galeria złoczyńców” walczyłem z odczuciem, że w sumie po co ja to czytam. Gdybym miał do wyboru jeden komiks, Radiant Black, Spider-Mana, czy nawet Power Rangers, to album z różowo purpurową okładką przegrałby już w przedbiegach.

Radiant Black. Galeria złoczyńcow

Przeliczanie superbohatera na złotówki

Jest to trzeci tom serii, a Radiant Blacków już było dwóch. Nathan, dość nieporadny typ starający się zostać pisarzem, i Marshall, przebojowy gość pracujący w wypożyczalni filmów, mocno zajarany na superbohaterszczyznę, lecz już tematem zmęczony. Z biegiem lat coraz bardziej doceniam obyczajową otoczkę niż lateksową klepaninę, wiadomo, że w tym gatunku liczy się odpowiednia mieszanka obu tych składników.

Radiant Black. Galeria złoczyńcow

Nie wiem, co byście zrobili, gdyby pochodzący z kosmosu robot wręczył wam miniaturową czarną dziurę. Ja bym chyba zaczął podejrzewać się o poważną dysfunkcję mózgu albo starał się obudzić. „Radiant Black” z jednej strony wygląda nowocześnie, z lekkim futurystycznym zacięciem, z drugiej przywołuje motocyklowymi, różnokolorowymi strojami „Tron” i „Power Rangers”. I właściwie gdyby to była tylko taka opowieść, przeczytałbym ten komiks, odłożył na półkę i o nim zapomniał.

Eksperymentalne komiksowe elementy

Na szczęście jest kilka eksperymentalnych elementów. Jeden jest lekko nietrafiony i związany z tematem zarabiania pieniędzy na superbohaterach, zwłaszcza pod kątem ekranizacji. Ten wątek pojawia się w sposób niesygnalizowany, jakby nagle spadł z orbity, ale kończy się wyskoczeniem z kartek komiksu, bo skanując kod QR… możecie obejrzeć animowany filmik z omawianym pojedynkiem na YouTubie.

Radiant Black. Galeria złoczyńcow

Marcelo Costa miesza nowoczesność z klasyką — neonowe ilustracje cieniowane są miejscami kropeczkami. Jest ciekawy moment z zaburzoną grawitacją, co podkreśla rozmieszczenie tekstów i dymków, ale moje oczy rozszerzają się szeroko dopiero w ostatnim, osiemnastym zeszycie poświęconym Wendellowi, czyli Żółtemu Radiantowi. Akcja rozgrywa się jednocześnie w czterech momentach w czasie, a strony podzielone na cztery części pokazują osobliwy sposób, w jaki ta postać odczuwa czas. Najlepiej przeczytać ten zeszyt dwa razy. Raz poszczególne linie czasowe z osobna, drugi raz łącznie.

Bardzo podoba mi się, co ten zeszyt ma do powiedzenia. Bywa, że do właściwej oceny wydarzeń potrzebna jest perspektywa czasu. Dopiero po kilku latach coś nabiera sensu albo można docenić wysiłki czy pojedyncze gesty. Żółty Radiant to przez swoje moce postać tragiczna, ale w pewien sposób mi bliska. „Miłość. Wyrzuty sumienia. Nienawiść. Błędy. Niczego nie można cofnąć.” — bardzo to do mnie trafia, zwłaszcza na poziomie emocjonalnym.

Czy będzie więcej Massive-Verse?

Massive-Verse rozrasta się na naszym rynku. Póki co najbardziej przypadł mi do gustu Rogue Sun. Chyba nadszedł czas, by sięgnąć po inne serie, a skoro C.O.W.L. został już zareklamowany, to logicznym krokiem wydaje się podjęcie właśnie tej historii. Zwłaszcza że to prequel całego uniwersum. Jakie plany wobec Massive-Verse ma Non Stop Comics, dopiero się okaże. Zapewne pionierzy muszą się najpierw na naszym rynku rozgościć i zdobyć fanów.

Radiant Black. Galeria złoczyńcow

Scenarzysta: Kyle Higgins, Alec Siegel, Joe Clark, Laurence Holmes

Rysunki: Marcelo Costa

Tłumacz: Anna Sznajder

Wydawca: Non Stop Comics

Seria: Radiant Black

Format: 170×260 mm

Liczba Stron: 168

Oprawa: Miękka

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: