Nienawidzę baśniowa. Do ostatniej Gert. Tom 6
Nie zaszkodzi lekka zmiana jesiennego klimatu, nasączonego zadumą niczym wieloletni smakosz alkoholem. „Nienawidzę Baśniowa. Do ostatniej Gert” to kontynuacja serii, kojarzącej mi się z upuszczaniem pary pośród odcinanych kończyn, głów i takich tam. A cierpią ci najbardziej niewinni, czyli bohaterowie kolorowych bajeczek.


Co w artykule?
Krwawa odtrutka na jesienną melancholię
„Nienawidzę Baśniowa. Do ostatniej Gert” to już szósty tom serii, a ja czytałem do tej pory tylko piąty (więcej tu – klik) i pewnie przydałoby się przeczytać pozostałe. Niemniej otrzymujemy bezpośrednią kontynuację wątków, a wcześniejsze tomy zostały streszczone. Na dwóch rozkładówkach, ale jednak. Gert dorosła i na zlecenie wróciła do Baśniowa, po czym jej misja została odwołana, a zielonowłosa bohaterka została uwięziona w zaczarowanej krainie. Przydałoby się wrócić do domu, a to niełatwe zadanie.


Dorastanie to proces, którego cofnąć się nie da, co może nie dotyczyć bajek i fantastyki jako takiej. Skottie Young znalazł sposób, aby odmłodzić swoją bohaterkę i przy okazji pobawić się różnymi wersjami tej samej postaci. I tak, co prawda tylko przez chwilę, ale jednak, zobaczycie Gert Jaskiniowca, Gert Królową czy słodką Gert z lizaczkami. Następuje szybka wymiana ciosów i pozostają już tylko dwie wersje: młoda, którą znam z okładek poprzednich tomów, i ta starsza, która przyczłapała z piekła… czy tam z poprzedniego tomu. Świetne spotkanie, chętnie też powiedziałbym coś swojej młodszej wersji, tudzież zamieniłbym się z nią miejscami.
Kalejdoskop szalonych pomysłów
„Nienawidzę Baśniowa” oparte jest na konsumpcji rozczarowania bajkami. Życie cukierkowe jak kolory Jeana-Françoisa Beaulieu nie jest, a nawet można twierdzić, że życie jak z bajki to jedno wielkie kłamstwo. Oczywiście kara jak z filmu grindhouse’owego to chyba za dużo, niemniej fontanny krwi, fruwające kończyny i wybijane z orbit oczy to widok dość… satysfakcjonujący. Na dodatek panowie sceny walki postanawiają nie psuć dialogami, w związku z czym w pełni napawać się można wyprowadzanymi ciosami.


Wątki, postacie i scenerie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Skottie Young nie boi się popychać akcji do przodu, i to przez ogromne skoki, ale całość nadal całkiem nieźle się ze sobą klei. W dalszych rozdziałach dość mocny akcent otrzymuje smok, który wygląda jak gość w średnim wieku w tanim przebraniu znalezionym w ciuchlandzie, ale zieje ogniem, więc chyba się liczy. W końcu Gert wymyśla, kto może jej naprawdę pomóc, ale dostęp do tej postaci jest utrudniony, bo odbywa karę w więzieniu. Potrzebny jest więc plan niczym z „Prison Breaka”, no i idzie całkiem nieźle, ale plan odbija prosto w twarz bohaterki i… reszty dowiemy się z kolejnego tomu.
Cukier, krew i metażarty
Szkoda trochę, że Skottie Young od piątego tomu, czyli od momentu, gdy zacząłem czytać tę serię, oddał rysunki w ręce Bretta Beana, ale w zasadzie jego grafiki są udane, więc nie ma co narzekać. Najbardziej lubię dwustronicowe „montaże” z szybkimi sekwencjami w obrębie jednej dużej grafiki, po których swobodnie można się poruszać i spędzić przy nich więcej czasu, niż początkowo chciało się przeznaczyć.


Każdy aspekt tego komiksu jest mocno akcentowany. Od kolorystyki, przez sekwencje, aż po liternictwo. Krój liter jest bardzo wyraźny, a same litery duże i czytelne. Tam, gdzie powinno znaleźć się mięso, zamiast hashy i innych tam c#Rv@!, znalazło się kolorowe „FUJ”, co mnie tym razem trochę drażniło, ale że jest to zabawa formą, to niech już sobie będzie. Całość dobarwiają metażarty w formie przebijania czwartej ściany, co bardzo lubię i zawsze witam z uśmiechem na twarzy.
Muszę przyznać, że „Nienawidzę Baśniowa” skutecznie poprawia mi humor i przez chwilę zapominam, jak bardzo nie znoszę listopada. Ale może wszystko ma swój czas i zaduma też jest potrzebna. Do Gert na pewno jeszcze wrócę.
Scenarzysta: Skottie Young
Ilustrator: Brett Bean
Wydawca: Non Stop Comics
Seria: Nienawidzę Baśniowa
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 128
Oprawa: Miękka
Druk: kolor
Papier: kredowy
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwa










