Thorgal. Statek miecz. Tom 33
„Thorgal. Statek miecz” to pierwszy tom cyklu „Czerwoni magowie” i choć rzeczywiście w tle gdzieś zaczyna się tlić intryga, to najważniejszy jednak jest wątek poszukiwania Aniela. Tak! Thorgal znowu zajmuje centralne miejsce w swojej serii i choć nie mam nic do Jolana, bo dobrze sprawdzał się w roli głównego bohatera, to jednak przyjmuję tę zmianę z radością.


Co w artykule?
Zimowy klimat i pocztówki z północy
Grzegorz Rosiński wysyła pocztówki z mroźnej północy. Jeżeli tęsknicie już za zimą, nie możecie się doczekać, aż wszystko pokryje biały puch, a patrząc na ostatnie lata, szansa jest mała, to możecie nacieszyć się klimatem prawdziwej zimy w tym tomie. Kilka kadrów nadaje się na pocztówkę, a piąty kadr trafił na panoramę wychodzącej obecnie kolekcji od Hachette.


Statek miecz, czyli zwyczajnie lodołamacz, a skoro pojawia się już taki opancerzony skubaniec, to już musi być naprawdę zimno. Oczywiście uwielbiam wcześniejsze tomy również graficznie, ale kolor bezpośredni ma coś w sobie, zwłaszcza w zimowej scenerii. Nie wszystko przekonuje, zwłaszcza białe tygrysy, które chyba same zbyt nie były przekonane do polowania na psi zaprzęg, przynajmniej wnioskując po ich minach. Dużo bardziej wiarygodnie wypadłoby tu stado głodnych wilków, co mogłoby nawet być zrozumiane jako literackie nawiązanie do „Białego kła”.
Aegirson show
Thorgal robi tu swoje show. Jest naprawdę sporo, choć nie wszystko, bo nie ma trybu berserkera, gdy ktoś zagraża jego rodzinie. Chociaż nie, przecież jest w pościgu za porywaczami Aniela, a dodatkowo niewolnictwo nie jest mu w smak. Niemniej jest jego bystrość i umiejętność chłodnej analizy, gdy trzeba myśleć naprawdę szybko. Jest popisywanie się łucznictwem i wracają niemożliwe strzały, niegdyś używane do odcinania rąk, tutaj tną liny. W końcu jest pojedynek na spryt i przeciwstawienie się dzikiemu zwierzęciu. I serio. Gepard z „Czarnej galery” wypada niczym łagodny kotek przy orce chroniącej młode.


Pierwsza miłość… Jolana
Aha, można by się czepiać śmiercionośnej pułapki zastawionej przez naturę na brzegu morza, bo orki niezwykle rzadko atakują ludzi, a jeszcze rzadziej ich jedzą, ale w obronie potomstwa może to się wydarzyć. Trzeba pamiętać, że jest to komiks o wikingu, który przybył na Ziemię z kosmosu, także wielkiego realizmu nie ma co oczekiwać. Po nastawieniu się odpowiednio na akcję i przygodę przestanie to przeszkadzać. Do rozwiązania jest zadanie logiczne, a Thorgal jak to on znajduje rozwiązanie lepsze niż nakarmienie potwora do syta.
Sente przypomina o ciut mniej znanej postaci, bo Lehla pojawiła się po raz pierwszy w dwudziestym tomie serii, czyli „Piętnie wygnańców”, a Van Hamme zostawił ją na wyspie w „Błękitnej zarazie”. Gdy wychyla swoją głowę i się przedstawia, nie podskakuję w euforii, jakbym zobaczył Tjahziego albo Strażniczkę Kluczy, może dlatego, że tomów, w których się pojawiła, nie mam wrytych w pamięć wielokrotnymi przeczytaniami. Nadal jest to miłe nawiązanie do wcześniejszych przygód i pierwszej miłości Jolana, a Sente zgrabnie dopina klamrę do scenariuszy Van Hamme’a.


„Statek miecz” to tom pełny akcji w najlepszym thorgalowym stylu, Sente nie zasypuje planszy dialogami, tak jak to było w „Bitwie o Asgard”, choć Manthor wykorzystuje te kilka stron, na których się ukazuje, i wyjaśnia, w którą stronę będzie się kierowała fabuła. Zapowiada się polityczno religijna rozgrywka, której nie będzie Sentemu zakończyć, bo na jeden jedyny tom wpadnie Dorison, a kończyć już będzie znany ze spin-offa Louve Yann.
W stronę nowych przygód
Thorgal odpływa w stronę przygód, które przez starych fanów pogardzane są najbardziej. Dla mnie to nieodkryte wody i nawet mnie ciekawi, co znajduje się za zakrętem rzeki. Nadal „Thorgal. Statek miecz” to solidny tom, wyróżniający się na tle sąsiadujących odcinków i mający potencjał zmierzyć się ze starymi. Pewnie by przegrał, bo nie jest nasączony melancholią, ale nadal swoje mocne strony ma.
Scenarzysta: Yves Sente
Ilustrator: Grzegorz Rosiński
Tłumacz: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont
Seria: Thorgal
Oprawa: Twarda
Format: 21.5×29.0cm
Liczba stron: 48
Druk: kolor










