Detektyw Fell, t. 1: Zdziczałe Miasto

Komiks Detektyw Fell: Zdziczałe Miasto trudno uznać za nowość na polskim rynku wydawniczym. Album został bowiem wydany nakładem Mucha Comics w 2011 roku . Dlaczego zatem postanowiłem teraz o nim napisać na blogu? Przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze, choć nie najważniejsze, rysownik tej serii Ben Templesmith odwiedzi nasz kraj podczas Bałtyckiego Festiwalu Komiksu już w czerwcu. Po drugie, to szalenie dobry komiks…

Uwaga. Komiks tylko dla dorosłych

Snowtown, tytułowe Zdziczałe Miasto, to miejsce zapomniane przez Boga. Zapadła mieścina, oddzielona od cywilizowanego świata mostem, zdaje się być krainą pozbawioną sensu. Przeciętnego mieszkańca tego ponurego kawałka świata należy z góry brać za wariata. W realiach, w których zbrodnia jest niczym chleb powszedni, obłąkani ludzie uciekają w zabobony i okultyzm. Przemoc, patologie, zboczenia, demony współczesnego świata znajdują swe ucieleśnienie w życiu codziennym tego mrocznego miasta. Snowtown to miejsce, do którego nie chciałby trafić nikt. Nikt poza nim.fell_3

Każdy coś ukrywa. Nawet on

Detektyw Rich Fell nie trafia do tego piekła całkowicie przypadkowo. To, co zrobił w poprzednim, wielkomiejskim życiu sprawiło, że właśnie w Snowtown musi szukać odkupienia. Nie mogąc opuścić tego zawszonego miejsca, musi stawić mu czoła i… nie zwariować. I chociaż z góry jest skazany na porażkę w tej wojnie, to nie dopuszcza tej myśli do siebie i stara się wygrywać pojedyncze bitwy.

Główny bohater to postać nietuzinkowa. Dziarski, pewny siebie, kroczący po takich ścieżkach rozumowania, które w pełni zdrowej osobie za nic nie przyszłyby do głowy. Świadomy własnych błędów (ale nie słabości), odsuwa przeszłość na drugi plan i stara się zrobić różnicę. Ratować miejsce skazane na straty.

To właśnie kreacje – zarówno Detektywa, jak i samego Snowtown stanowią o sile o tego komiksu. Fenomenalne dialogi i jeszcze lepsze monologi porywają czytelnika w szaloną podróż przez zdegenerowany świat. W niektórych momentach wskazane jest nawet oderwanie się na chwilę od lektury i analizowanie tego, co właśnie powiedział Fell. Za tym funkcjonariuszem czasami trudno jest nadążyć. Jego umiejętność sprawnego łączenia faktów i snucia domysłów jest nie lada powodem do zazdrości.

Fell_4

Brudny, wspaniały świat

Warren Ellis napisał prawdziwe cudo – genialnego, charyzmatycznego dupka osadził w piekle na ziemi, a całość doprawił szczyptą nierealnych elementów, kapitalnie wyeksponowanych dzięki rysunkom Bena Templesmitha. Tego artystę polscy czytelnicy mogą znać choćby z serii Silent Hill, która ukazała się dzięki DK dobre 10 lat temu. Pod wieloma względami, obrazy ze Zdziczałego Miasta przypominają tamten komiks. Płynna, nieostra, nieco frywolna kreska, karykaturalne postacie, a całość świetnie wyeksponowana przez prześliczną grę kolorów. Moim zdaniem wygląda to znacznie lepiej niż w przypadku wspomnianego SH. Rysownikowi udało się idealnie oddać klimat Snowtown jako prawdziwego piekła na ziemi.

Warto też zwrócić uwagę na sposób rozmieszczenia kadrów na planszach. Te są bardzo sumiennie poukładane, zazwyczaj jest ich 7 lub 9, a wszelkie odstępstwa od tej reguły są naprawdę sporadyczne. Komiks jakby z metra cięty. Dzięki temu zabiegowi, czułem jakobym miał do czynienia z chaosem kontrolowanym, ba, chwilami budził się we mnie wręcz swoisty niepokój.

Scenarzysta i rysownik stworzyli doskonały duet. To, jak idealnie pasuje styl artysty do tego, co chciał przedstawić Ellis wydaje się być równie nieprawdopodobne jak samo Snowtown. Umiejętne położenie nacisku raz na bohatera, raz na samo miasto sprawia, że nie do końca wiadomo, kto w tej historii jest ważniejszy: brudny świat, czy może człowiek – symbol reakcji na upadek ludzkiej cywilizacji?

Jak serial

Czytelnik dostaje starannie wyważony produkt. Album podzielony jest na 8 części, z których każda stanowi o innej sprawie rozwiązywanej przez detektywa, a zarazem przemyca pewne treści, nieźle spajające wszystko w sensowną, płynnie prowadzoną całość.

Zazwyczaj nie jestem zwolennikiem tego typu rozwiązań i wolę jedną spójną, nieco nawet czasem rozciągniętą fabułę niż takie odcinki, ale tym razem kupiłem ten schemat. Może dlatego, że każda sprawa z jaką przyszło się mierzyć Fellowi była skrajnie różna od pozostałych. Interesujące są także okoliczności, w których dochodzi do kryzysów. Czasem nie trzeba wiele, ot wystarczy wyjść na zakupy do lumpexu, by spotkać zamachowca-samobójcę. Właśnie to zestawienie zwyrodnialców i ich patologicznych zachowań z typowymi sytuacjami z życia szokuje najbardziej. I mimo, że ma się świadomość przejaskrawienia pewnych treści, to całość nabiera nieco głębszego znaczenia. Potrafi dać do myślenia.


Fell_5

Chcę więcej

Ten komiks to kryminał z wysokiej półki, a kolejne części tego albumu są niczym odcinki serialu. Jako widz tej fascynującej serii, cieszę się, że dostałem wszystko naraz w postaci zbiorczego albumu. Nie zniósłbym czekania.Nie bez powodu komiks ten dostał 2 nagrody Eisnera w 2006 roku (Best New Series, Best Continuing Series).

Z chęcią zobaczyłbym głównego bohatera mierzącego się z nieco dłuższą sprawą, pełną chorych pobocznych wątków i urwanych tropów. Krótkie części sprawdziły się przy pierwszym kontakcie bardzo dobrze, ale pozostał po nich lekki niedosyt i ogromna chęć ujrzenia kontynuacji. Niestety prace nad kolejnymi zeszytami Detektywa Fella zostały przerwane, aczkolwiek jest nadzieja, że kiedyś ujrzymy ciąg dalszy. Warren Ellis co jakiś czas obiecuje, że wróci do tego projektu, nawet ponoć część jest już narysowana. Nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam wytrwale czekać…

Mariusz Basaj

bonito

PS. Dziękujemy księgarni bonito.pl za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Share This: