Escape Book Pamiętnik 8-Bitowego Wojownika – recenzja
Escape Book Pamiętnik 8-Bitowego Wojownika to pierwsza książka jaką czytałem (tak, komiksiarze czytają czasem książki), w której kolejne rozdziały (akapity) to zagadki lub zadania, które trzeba wykonać, aby móc pójść dalej. Nie czyta się jej kolejno zgodnie z numeracją stron, tylko przechodząc do odpowiedniej części, do której skierował Cię czytany wcześniej fragment. W ten sposób można przeczytać książkę w ekspresowym tempie, albo błąkać się po tych samych stronach, szukając rozwiązania. Lekturę Escape Book spokojnie można porównać do rozwiązywania zagadek w escape roomie, tylko że tym razem powierzchnią, na której odbywa się akcja, są strony książki. Potrzebny jest jeszcze ołówek, kilka luźnych kartek papieru, nożyczki i klej. Dobrze też, aby w twoim domu było lustro.
Głównym bohaterem książki, w którego się wcielamy, jest wieśniak o imieniu Runt, który pragnął zostać wojownikiem. Czytelnicy znają go z nieoficjalnych pamiętników Minecrafta napisanych przez Ice Cube’a. Komiksiarze poznali go z komiksowych adaptacji, które to wydaje Jaguar (tak jak i książki, i omawiany escape book). We wstępie poznajemy jeszcze Breeze, którą z Runtem łączy bardzo silna więź (it must be love – przyp. red.) oraz Billy, gadający kot. A tak, jest jeszcze Herobrine, czarodziej, który za moment wywoła to całe zamieszenie. To przez niego będziemy musieli podjąć wyzwanie, rozwiązać zagadki i wydostać się z książki.
W pierwszym przystanku dowiadujemy się od burmistrza, że z wody u południowego wybrzeża wyłoniła się gigantyczna świątynia. Co więcej, Breeze wyruszyła w jej stronę cztery dni temu i słuch po niej zaginął. Trzeba zacząć działać, lecz już tu, na samym początku, pojawiają się rozdroża. Można wykonać jedną z dwóch akcji, która zaprowadzi nas do innego fragmentu książki. Tym razem błędny wybór nie spowoduje bolesnych konsekwencji, ot, stracimy trochę czasu. W innych przypadkach zła decyzja może na bohatera sprowadzić śmierć i w konsekwencji trzeba będzie zacząć przygodę od nowa.
Escape Book Pamiętnik 8-bitowego wojownika to mała książeczka w formacie A5 w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Ma to ogromne znaczenie i ułatwia grę, nigdy te dodatkowe, zagięte elementy okładki nie były tak potrzebne, jak teraz. Na tylnym skrzydełku znajduje się plan świątyni rozpisany na dwa poziomy. Gdy się zgubimy, łatwo możemy odnaleźć drogę, narysowane są tu połączenia między pomieszczeniami. Czasem wystarczy tylko sprawdzić, gdzie można iść dalej. Na przednim skrzydełku rozpisane zostały kombinacje między przedmiotami. Część z nich to artefakty zdobyte podczas gry, na inne napotykamy się podczas rozwiązywania zadań. Niektóre działania nie mają sensu, jak zaatakowanie Zombiaka książką. Tu trzeba miecza, ale ktoś może chciałby podjąć tak ryzykowną próbę.
Escape Book Pamiętnik 8-Bitowego Wojownika – dla najmłodszych
Ze względu na skomplikowanie zagadek, Escapebook Pamiętnik 8-bitowego wojownika to lektura kierowana raczej dla dzieci, i to tych młodszych. Dla dorosłego czy nastolatka zadania będą za proste. Jakiego rodzaju są to zagadki? Jest obrazkowe sudoku, trzeba znaleźć ukryte znaki, przejść labirynt, rozwiązać rysunkowe równanie z trzema niewiadomymi (choć poniżej jest tak silna odpowiedź, że nie trzeba być matematycznym mózgiem), w kilku miejscach należy użyć kubika mocy, który wyciąć można z tyłu książki, albo wydrukować z internetu, jeśli nie chce się jej niszczyć. Ważne jest, by odczytywać wskazówki, które podpowiadają, jakie wybory trzeba podjąć w przyszłych zadaniach. Np. ze ściany w Laboratorium Alchemicznym dowiadujemy się, że aby przejść dalej, będziemy potrzebować mikstury, którą wytwarza się w tym pokoju. Potrzebny będzie też węgiel. Przy drzwiach musisz zmieszać dwa składniki. Jeżeli nie odczytałeś wskazówki, możesz wybrać źle, a później nawet przez omyłkę śmiercionośną ciecz wypić.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, czasem przeskakuje się po kilka, kilkanaście stron. Rozdziały są tak ułożone, że nie kusi aby przeczytać co jest w następnym rozdziale, który akurat znajduje się na stronie, na której jesteś. Czasem przebiegając przez korytarze mijasz pomieszczenia, które już odwiedziłeś, co pozwala sobie wszystko poprzypominać. Mi najwięcej czasu zabrała zagadka z rozdziału 26, w którym trzeba rozkodować wiadomość. Tu niestety muszę wskazać na feler książki, ponieważ rozwiązanie prowadzi do rozdziału 43, a powinno do 45 (jak dowiadujemy się z podpowiedzi umieszczonych na końcu książki). Kolejny błąd znajduje się w punkcie 16, gdzie zdobywamy Wodną Pieczęć, która nie występuje w standardowym ekwipunku. Później okazuje się, że nigdzie nie można znaleźć Żelaznego Wiadra. Jeszcze w punkcie 93 znajduje się źle narysowany symbol, który nie pasuje do kubika mocy. Jednak te niedogodności nie zatrzymują przygody, da się je ominąć. Wystarczy nieco bardziej się wytężyć, lub skorzystać z podpowiedzi umieszczonych na końcu książki.
Lektura Escape Book Pamiętnik 8-bitowego wojownika mija dosyć szybko, choć przyznam się, że raz zaczynałem od samego początku, a kilka razy wracałem do wejścia na drugi poziom, który okazuje się dużo bardziej wymagający niż pierwszy. Całość ubarwiają rysunki z graniastosłupowymi postaciami, w większości służącymi za zadania, czy zagadki, w dwóch miejscach tylko spełniających rolę klasycznych ilustracji. Na końcu, jak to nawet sam Mario może poświadczyć, aby uwolnić księżniczkę, trzeba pokonać potwora. Wygrana przynosi koniec przygody, ale najpierw trzeba jeszcze ze świątyni uciec. To niestety koniec, po rozwiązaniu wszystkich zagadek pozostaje wymazać przedmioty oznaczone jako zdobyte i podzielić się książką z kim innym. Chyba, że chcielibyście przeżyć tą przygodę jeszcze raz.
Sylwester
Dziękuję Wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
O komiksowej adaptacji Pamiętnika 8-bitowego wojownika znajdziecie TU.