Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny. Tom 3

Obiecałem sobie (o tu – klik), że kiedyś zajrzę do tego tomu. No i mała rzecz, a cieszy – udało się. „Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny” to mój trzeci tom tej serii i trzeci w kolejności wydania, choć gdybym miał wymienić, które albumiki już przeczytałem, zapadłaby pewnie niezręczna cisza. Kluczem były gobliny, które wypatrzyłem w jednym z poprzednich tomów. Myślałem, że znajdą tu więcej miejsca, ale pojawiają się dopiero pod koniec. Niemniej to wciąż przyjemna książeczka – choć z innych powodów, niż się spodziewałem.

Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny

Para z innego świata

Bohaterki tego komiksu to bardzo specyficzna para, dobrana na zasadzie przeciwieństw. Bardzo lubię takie uzupełniające się duety. Fibi to zwyczajna, piegowata i mało popularna dziewczynka, uważana – przez siebie i innych – za dziwaczną. Oraz Marigold Niebiańskie Chrapy, czyli jednorożec. Jest zachwycająca – tyle powinno Wam wystarczyć. Czego chcieć więcej?

„Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny” całkiem nieźle zgrywa się z porą roku – na początku Fibi trafia na obóz muzyczny. Co prawda sam obserwuję zjawisko wakacyjnych wyjazdów z drugiej strony, bo nagle mój dom opustoszał – wszyscy się porozjeżdżali – ale przenośnia z bańkami trafia do mnie dość mocno i idealnie współgra z letnią melancholią. Czas biegnie szybko, wakacje mijają jeszcze szybciej, i nawet jeśli wydaje się wam, że macie całe życie przed sobą, to wystarczy kilka mrugnięć, by zorientować się, że jesteście już na drugim, finalnym okrążeniu życia… czytając książeczki kierowane głównie do dziewczynek.

Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny

No, niemniej wakacje w książeczce szybko się kończą i trzeba wrócić do szkoły – co staje się okazją do nowych przygód i martwienia się o inny zestaw spraw. Na przykład o to, czy do zbijaka znów będą cię wybierać na końcu. Swoją drogą – głupia gra, w której można było nieźle oberwać piłką.

Kontynuacje, które cieszą

W tej serii jest więc trochę ciągłości – choćby wątku sztucznych, magicznych włosów Dakoty, których została pozbawiona w jednym z poprzednich tomów. Pory roku mijają w rytmie epizodów o różnej długości – czasem jednostronicowych, czasem z większą liczbą kadrów. Dana Simpson świetnie steruje humorem, dzięki czemu można sięgnąć po dowolną część serii i zawsze dobrze się bawić. Zresztą – sam tak zrobiłem i nie żałuję.

Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny

Przyznam, że mnie też – podobnie jak Fibi – czasem nurtowały nietypowe sprawy. Co prawda nigdy nie zastanawiałem się, jak nazywa się facet będący kosmetyczką, ale już damski kierowca? Owszem. Osobiście obstawiałem „kierownicę” – co oczywiście było głupie i niepoprawne językowo, ale przez dłuższy czas sprawiało mi sporo radości. Czasami takie rozkminy są naprawdę grube. Na przykład: „Jak się nazywa to uczucie, gdy próbujesz stoczyć coś ze wzgórza, ale to coś wymyka ci się z rąk i niszczy miasteczko znajdujące się na dole?” Dziwne, że nie ma na to określenia, prawda?

Gobliny, dzieci i stary nerd

Nadal najłatwiej utożsamić mi się z tatą Fibi – zwłaszcza dlatego, że jest starym nerdem, grał kiedyś na Pegasusie (choć tu wyczuwam inwencję tłumacza) i bardzo lubi kawę. Ale tak naprawdę lubię wszystkie postacie wykreowane przez Danę Simpson. Nawet gobliny, które potrafią powtarzać tylko jedno słowo: „Blech”. Co prawda zielone stworki nie dominują tej książeczki, ale jednostronicówka zatytułowana „Dzień z życia goblina udającego dziecko” to mój ulubiony fragment tego tomu. I szczerze mówiąc – wiele wyjaśnia, jeśli chodzi o zachowania moich własnych dzieci. Zwyczajnie musi dochodzić do takich zamian w prawdziwym świecie.

Fibi i jednorożec. Fibi kontra gobliny

„Fibi i jednorożec” to popularna seria, o czym świadczą wznowienia i zapowiedziany już czternasty tom. Bardzo sympatycznie czyta mi się te książeczki, ale na razie mówię: pas. Dana Simpson często puszcza oczko do dorosłych czytelników, zwłaszcza tych nerdowatych — tym razem znajdziemy nawiązanie do czołówki serialu Batman z lat 60. Trzy tomy jednak w zupełności mi wystarczą. Niemniej jeśli Egmont zdecydowałby się sięgnąć po inne tytuły tej autorki, szczególnie te skierowane do starszych czytelników, chętnie bym po nie sięgnął.

Scenarzysta: Dana Simpson

Ilustrator: Dana Simpson

Wydawca: Egmont

Seria: Fibi i jednorożec

Format: 14.8×21.0cm

Liczba stron: 176

Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Druk: kolor

Share This: