Frankenstein Żyje Żyje – czyli czym jest człowieczeństwo?


Są w kulturze postacie uniwersalne, które powracają co jakiś czas w ekranizacjach filmowych, komiksowych itp. Dla kultury gotyckiej to przede wszystkim Drakula na podstawie książki Brama Stokera oraz Frankenstein Mary Shelly. Frankenstein Żyje Żyje – to pełnoprawny dramat, starający się odpowiedzieć na pytanie „czym jest człowieczeństwo?”.
Co w artykule?
Wizualna perełka – forma godna treści
Pierwsze co rzuca się w oczy to piękne, zachwycające wydanie tego albumu, powiększony format, częściowo lakierowana okładka, dodatki w postaci nigdy wcześniej niepublikowanych szkiców Wrightsona do kadrów, których nie mógł już narysować. Album ten to jednocześnie hołd pożegnalny dla rysownika, najbardziej znanego z takich serii komiksów jak: „House of Secrets” (1971-1976), „Swamp Thing” (1972-1974, w Polsce znana jako „Saga o potworze z bagien”) oraz czwarta odsłona „Punishera” (1998-1999). Rysunki tego artysty, w tym albumie to wierna oryginałowi i zamysłowi wizualizacja pomysłów pisarki. Tak perfekcyjnie narysowana, że trudno o inne określenie niż dzieło sztuki.
Nieśmiertelny potwór i jego rozterki
Fabuła albumu skupia się na dalszych losach kultowego potwora. Z komiksu dowiemy się, że jest on wręcz nieśmiertelny oraz że prześladują go duchy jego przeszłości. Na około 80 stronach prześledzimy życie monstrum, targanego wiecznymi wyrzutami sumienia, oraz egzystencjalnymi rozterkami. Bezimienny stwór próbuje odnaleźć sens swojego istnienia.
Te pytania i problemy naszego bohatera nabierają sensu, kiedy poznamy okoliczności powstawania komiksu. Bernie Wrightson zmagał się podczas prac nad albumem z chorobą nowotworową. Mając podejrzenie, że może nie skończyć swojego dzieła, namaścił Kellego Jonesa na swojego następcę. To właśnie Jones dokończył ostatni rozdział opowieści.


Uczta dla oczu i ducha
Podsumowując, Frankenstein Żyje Żyje to dosłownie uczta dla oczu i ducha. Dla mnie wręcz obowiązkowa pozycja na półce. Każdy kadr chłonąłem z nieskrywaną przyjemnością. Niektórzy spytają co jest w tym komiksie tak szczególnego? Po pierwsze dawno nie widziałem, aby komiks tak idealnie oddawał ducha literackiego poprzednika. Frankenstein ukazany w tym albumie, to nie stwór w przykrótkiej marynarce, niczym hipster sączący sojowe latte, a rasowy potwór próbujący odnaleźć swoje człowieczeństwo.
Dziedzictwo Berniego Wrightsona
Dodatkowo jeden kontakt z kreską Berniego Wrightsona wystarczy, aby jego nazwisko zapadło nieodwracalnie w pamięć. Jeżeli oczekujecie od komiksów czegoś więcej niż zabawnych historii o superbohaterach, nie zawiedziecie się. „Frankenstein Żyje Żyje” to dzieło kompletne i wspaniałe. Takie, przy którym warto zapalić świeczkę, wypić lampkę wina i delektować się każdą stroną.
Scenarzysta: Steve Niles
Ilustrator: Bernie Wrightson
Ilustracje uzupełniające: Kelley Jones
Tłumacz: Marek Starosta
Wydawca: KBOOM
Format: 199x305mm
Liczba stron: 104
Oprawa: Twarda
Druk: kolor











2 komentarze
[…] robi wrażenie. Znamy już jego majstersztyk z 2012 roku. (Frankenstein żyje, żyje! – więcej TU). W styczniu od Egmontu dostaniemy jeszcze nietoperzą klątwę (Batman – The Cult), którą […]
[…] podziwiać w dwóch przepięknie zilustrowanych i doskonale wydanych albumach od KBOOM (zajrzyjcie tu i TU). Ekipę uzupełnia Bill Wray, odpowiedzialny za kolory, którego praca w omawianym tytule […]