Gra o Tron Georga R. R. Martina to chyba ewenement na skalę światową. Śmiem twierdzić, że dzieło Martina nie ma sobie równych pod względem popularności jaką zdobyło i to w tak krótkim czasie. Książka, gra planszowa, gry wideo i w końcu bijący rekordy popularności serial telewizyjny stały się bestsellerami praktycznie z dnia na dzień. Cały świat z zapartym tchem oczekuje kolejnego tomu Gry o tron, a internet pęka w szwach od plotek i domysłów, którego z bohaterów tym razem uśmierci autor. Moda na Gre o tron nie mogła ominąć świata komiksu, czego odzwierciedleniem jest komiks, a raczej komiksowa adaptacja Daniela Abrahama.
Do komiksu zasiadłem będąc doskonale zaznajomionym ze światem Westeros. Książki czytałem zanim to było modne (swag), serial oglądam od razu po premierze każdego odcinka, a w grze planszowej nie mam litości dla nikogo. Znając tak dobrze treść powieści do komiksu podchodziłem bardziej jak do ciekawostki, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym co znalazłem w środku. Zasiadając do lektury spodziewałem się czegoś w rodzaju streszczenia opatrzonego ilustracjami, dostałem jednak bardzo dokładne (na tyle na ile to możliwe) odwzorowanie pierwowzoru opatrzone zgrabnymi rysunkami. Autor adaptacji bardzo przyłożył się do zamieszczenia istotnych szczegółów, które każdy uważny czytelnik na pewno zauważy. W efekcie dostajemy bardzo przyjemną, lekką, lekture, którą czyta się bardzo łatwo i przyjemnie. Płynna narracja, naturalne dialogi i wierne odwzorowanie książki sprawia, że nawet wiedząc co wydarzy się na kolejnej stronie czytelnik nie będzie chciał przerwać lektury.
Rysunki jak już wspomniałem są więcej niż przyzwoite. Na początku może irytować trudność odróżnienia od siebie postaci, jestem jednak przekonany, że Tommy Patterson włożył wiele trudu w nadanie każdej postaci charakterystycznego wyglądu. Mniej więcej po 1/3 albumu przyzwyczajamy się wyglądu postaci i problem z rozpoznaniem bohaterów mija. Odnośnie rysunków mam jeszcze jedną uwagę, początkowo przeszkadzał mi kreskówkowy, czy nawet cukierkowy styl rysunków. Życie w Westeros do najłatwiejszych nie należy, wojny, głód, długie zimy, niesprawiedliwość lordów itd. raczej nie sprawiają, że jest to świat, w którym chciałbym się odnaleźć. Rysunki jednak mówią co innego, gdybym nie wiedział jaki tytuł nosi album zapewne pomyślałbym, że jest to jakaś opowieść w stylu fantasy comedy. Rysunki jednak się ratują
krwiście czerwoną krwią, odciętymi łbami i zacną golizną, więc jestem w stanie wybaczyć styl rysunków, który jak dla mnie średnio pasuje do historii.
Recenzować coś co większość czytelników już zna nie ma sensu dlatego myślę, że te kilka zdań komentarza wystarczy. Komiksu polecać Wam nie będę, Ci którzy znają fabułę Gry o tron na pewno wiedzą, że warto, a tych których magiczny świat Martina jeszcze nie wciągnął do reszty chyba już nic nie przekona.
Paweł
Ps. Winter is comming