O tym, że czasami warto oderwać się od superbohaterskiego świata i sięgnąć po komiks o zupełnie innym stylu chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Forma komiksu jest tak elastyczna, że można w niej przedstawić praktycznie każdą historię, nawet mitologię czy biblię. Jak różnorodny jest świat opowieści graficznych przekonałem się po raz kolejny sięgając po bardzo symatyczne wydanie dwóch albumów Jestem Bogiem.
Bohaterem tegoż komiksu jest jak pisze sam autor „żałośnie przeciętny mężczyzna w średnim wieku” i moim zdaniem nie ma lepszych słów na opisanie głównego bohatera tej opowieści. Jan Zygfryd Reśniak jest stereotypowym facetem, który zagubił się w życiu, nie ma żadnych cech specjalnych (poza gigantycznymi okularami na nosie ;)), nie wyróżnia się ze społeczeństwa totalnie niczym. No może poza tym, że jest Bogiem, ale czyżby? Hubert Ronek, autor zarówno scenariusza jak i oprawy graficznej w swojej opowieści przedstawia nam historię drobnego faceta, który twierdzi, że jest Bogiem. Tezę głównego bohatera zdaje się potwierdzać akcja komiksu, otóż wokół Jana Reśniaka dzieją się totalnie nieprawdopodobne historie jak np. cudowne (i mniej cudowne) ozdrowienia. Do tego należy dodać fakt, że nasz sympatyczny okularnik był w stanie przewidzieć losy pewnego długopisu, co może wydawać się dość niezwykłe. Ale z drugiej strony, autor sprytnie zadbał o to, aby odpowiedź na najbardziej oczywiste pytanie pojawiające się przy lekturze jego komiksu, nie była tak oczywista. Czy Jan Reśniak faktycznie jest Bogiem, który powrócił na ziemie ponieważ tęsknił za ludźmi? Jeśli tak to jak wyglądałby jego pobyt na ziemi? Jak odebrany zostałby człowiek, który twierdzi, że jest Bogiem (nawet jeśli miałby rację)? Te pytania pojawią się same w waszych głowach podczas czytania tej opowieści, a odpowiedzi na nie powinniście szukać raczej w swoich poglądach ponieważ póki co autor żadnej z nich nie zamierza podać na tacy. Dla mnie jedno było oczywiste jeszcze przed lekturą tej historii, człowiek, który ogłosi, że jest Bogiem szybko wyląduje w pokoju bez klamek 😉
Jestem Bogiem stanowi dla mnie bardzo fajną i przyjemną odskocznie od mainstreamowego komiksu pełnego patosu i wielkich wydarzeń np. ostatni numer WKKM. Hubert Ronek potrafił wykreować postać, do której ciężko nie poczuć jakiejś sympatii. Z dużym zaciekawieniem obserwowałem losy okularnika przekonanego o swej boskości, pewnie z tego powodu też byłem zawiedziony tym, że oba albumy tak szybko się skończyły 😉 Sporą zaletą jest dla mnie też bardzo fajna kreska, z jednej strony trochę niechlujna i mało dokładna, z drugiej czarująca ekspresją postaci i śmiesznymi wielkimi głowami. Miejscami miałem wrażenie, że czytam komiks, którego bohaterami są figurki Bobble Head, ale takie zaburzenia anatomii jak najbardziej dobrze wpisują się w styl komiksu.
Jedynymi wadami jakie znalazłem w tych zeszytach to ich długość i brak koloru wewnątrz. Okładki, komiksów robią naprawdę dobre wrażenie i z chęcią zobaczyłbym wydanie full color całego zeszytu.