Koniec lipca – Wakacje bez słodyczy i czułości
Kartka z kalendarza. „Koniec lipca” przypomina, że połowa lata już za nami. Szybko zleciało, prawda? Ale spokojnie — druga połowa jeszcze przed nami. Komiks Marii Rostockiej, wydany i nagradzany pięć lat temu, to obyczajowy portret Polaków, który nie ma wiele wspólnego z letnią sielanką. A może ta sielanka wcale nie istnieje? Może została jedynie wymyślona przez biura podróży, by sprzedać kilka wycieczek do kurortów oddalonych o setki kilometrów — choć pod Radomiem wygląda to przecież tak samo.


Babcia odpala tryb turbo
„Koniec lipca” to lektura — przede wszystkim — irytująca. Są momenty, kiedy naprawdę rozumiem Alka, dwunastolatka spędzającego wakacje u babci. W podmiejskiej miejscowości po prostu nic się nie dzieje. Można by pomyśleć, że babcia z poczucia winy za zbyt surowe wychowanie swoich dzieci przelewa teraz na chłopaka nieco czułości. Nic bardziej mylnego — nestorka odpala tryb turbo. Za każdym razem, gdy widzę jej wykrzywioną twarz, aż mnie skręca.


„Koniec lipca” to nie opowieść o czułym zaopiekowaniu. Nie ma tu zapachów z kuchni ani widoku stosów słodyczy, po które można sięgać między zbyt sutymi posiłkami. Zamiast tego dostajemy srogą musztrę — krótką, ale codzienną. Reszta dnia to bezwładne włóczenie się po wsi. I choć dziś tęsknię za takimi momentami życia, to wtedy, przeżywając je na bieżąco, można było z nudów zwyczajnie wykitować.
Zestaw naczyń połączonych
Utożsamianie się z Alkiem — czy z kimkolwiek z postaci — wcale nie ułatwia zrozumienia fabuły. Ani sytuacji, która została tu przedstawiona, a która dla wielu Polaków wcale nie jest niczym niezwykłym. Mamy tu klasyczny zestaw naczyń połączonych: dysfunkcyjną rodzinę i przerzucanie emocji na innych. Babcia opieprza wnuka, wnuk wychodząc z domu kopie psa, a spokojny dotąd zwierzak rzuca się na kogoś bez wyraźnego powodu. Przejaskrawione? Może. Ale jak inaczej pokazać narodowe przywary, skoro tylko przesada pozwala dostrzec, w jakim bagnie tkwimy?


Lipiec przecież nie jest pierwszym miesiącem roku. A co, jeśli to właśnie postawa babci jest… całkowicie uzasadniona? Może jej mąż wcale nie był tak wspaniały, jak go wspomina tęskniąca za ojcem córka? Może babcia nie potrafi już patrzeć na własne dziecko, które – w jej oczach – zwyczajnie marnuje sobie życie? Może widzi w tym echa własnych błędów wychowawczych i wierzy, że przy większej dyscyplinie dało się tego uniknąć? Wszystko wydaje się dla niej oczywiste. Tak oczywiste, że nawet nie zauważa, iż swoim najbliższym zgotowała piekło.
Warstwa graficzna jak uschnięta topola
Koniec lipca pełne jest opuchniętych, muminkowatych twarzy. Warstwa graficzna przypomina wpół uschniętą topolę drapiącą sine niebo. Albo brudny koc w kratkę, rzucony niedbale na rozkładaną kanapę ustawioną naprzeciw telewizora. Albo nieskoszoną łąkę sąsiada, ciągnącą się aż po horyzont. Czasem wygląda też jak ładne, żółte słoneczniki — choć ich piękno jest przecież takie… zwyczajne. Nudne.


Bez zakończenia?
Lipiec się kończy, ale przecież do końca roku jeszcze daleko. Nawet wakacje mają przed sobą cały miesiąc. W pierwszej chwili pomyślałem, że Koniec lipca zwyczajnie nie ma zakończenia. Ot, fabuła dociera do punktu zwrotnego, zaczyna bezwładnie opadać… i wtedy autorka wciska stop.
Po namyśle takie zakończenie jednak ma sens — i to całkiem wymowny. W końcu pojawia się pierwsza w albumie normalna rozmowa. Bez oczekiwań, bez projekcji, bez uprzedzeń wynikających z wcześniejszych doświadczeń. Jest nadzieja. Na normalne życie i zdrową relację. A czy to nie jest właśnie jakaś forma happy endu? Nieoczywiste, lekko offowe zakończenie — tym bardziej zostaje w głowie.
Jeszcze piątek, sobota i niedziela — i już nic nie będzie tak samo. A to oznacza, że nigdy nie jest tak źle, by tracić nadzieję. Może naprawdę potrzeba tylko trochę spokoju i czasu. Bo przecież to właśnie one, ponoć, leczą rany.„Koniec lipca” to nie koniec. To dopiero początek czegoś nowego.
Scenarzysta: Maria Rostocka
Ilustrator: Maria Rostocka
Wydawca: Kultura Gniewu
Format: 165 × 225 mm
Liczba stron: 128
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor










