Mięcho #1 – mam supermoce, czy mi odbija?
Przychodzi sobie taki Rafa Jankowski i od razu rzuca mięchem. Co ja na to? Powiem, od razu! Jestem na TAK! Łykam Mięcho #1 odgryzając duże kęsy i już chciałbym więcej! A zapijam oczywiście czerwonym winem.
Co w artykule?
BLACK/RED/WHITE
Dobra. Przynam, że jednak znam już kreskę Rafy Jankowksiego z drugiego zeszytu Ćmy (więcej tu – klik). Tam mi przywodził na myśl Sin City, tu jest też kilka skojarzeń, większość nowych. Przede wszystkim królują tu trzy barwy. Biały, czarny i kreeeew, czyli czerwony. W takiej formie pojawił się już Wolverine, była Elektra i jest też i polski… superbohater(?) No skoro ma maskę, to chyba tak.
Dramat, który rozgrywa się w głowie?
Z tym że gatunkowo Mięcho #1 zakwalifikowałbym jako thriller psychologiczny. Karol miewa wizje, w których ukazuje mu się zamaskowana postać nosząca liczne zranienia, dźgnięcia, stłuczenia, czasem nawet otwarte złamania i wyprute flaki. Rafa Jankowski pewnie nikogo nie przestraszy, ale w tworzeniu rozedrganego klimatu pomagają mu sekwencje przypominające błyskający stroboskop.
Niedzielny obiad
Nerwowe, jakby wyrwane ze snu zdarzenia pałają rubinowo na tle spokojnych, ale nie wolnych od napięcia scen obiadu. Karol zasiada z matką do stołu, a na talerzach pojawia się tytułowe mięcho. Drugim kluczem do próby zrozumienia jest bez wątpienia wiszący na ścianie krzyż. Atmosferę potęgują przecinające przestrzeń pionowe kadry, aż czuć nęcącą pokusę spoczywającą na ostrzu noża.
Krecha, która tnie strony niczym nóż
Przyznam, że nie do końca leży mi kreska Jankowskiego. Mięcho#1 robi na mnie wrażenie, ale głównie za sprawą projektowania, dzielenia strony na kratki, wprawiania postaci w ruch, przybliżeń i filmowej narracji. Wszystko rysowane jest kanciatą krechą, a skojarzenia do SpongeBoba Kanciastoportego bez wątpienia wywołane są nieumyślnie i niezamierzenie.
Nowy polski superbohater(?)
I to jest w sumie dobre pytanie. Jest kilka tropów, które w tę stronę prowadzą. Powtarzają się zdania „może to, jak w komiksach”, „w sensie supermoce”. Psychotyczna atmosfera i bardzo prosta maska przywodzą mi skojarzenie z Moon Knightem, zwłaszcza tym opatulonym w kaftan bezpieczeństwa. Druga kwestia to wątek zadawania sobie ran połączony z wizją szybkiego gojenia, a poraniony, rozczochrany bohater kuli się w kącie niczym zaszczuty Wolverine. Także całkiem możliwe, że otrzymaliśmy superbohatera z czynnikiem gojącym, ale równie dobrze mogę się mylić.
Dlaczego? Mięcho #1 to komiks, który zadawać ma pytania, ale w żadnym wypadku nie odpowiadać na nie. Przede wszystkim ma zaciekawiać, a to udało się Jankowskiemu w 100%. Autor ma moją uwagę, chętnie dowiem się, do czego to wszystko prowadzi, bo czuć, że Jankowski ma plan i pojawia się zresztą zajawka okładki drugiego zeszytu. Na koniec znalazło się kilka szkiców i wstępnych konceptów i to by było na tyle.
Mięcho #1 to tłusty start, pełen charakteru i determinacji. Czuję, że pary starczy na więcej niż parę zeszytów, ale co z tego wszystkiego wyjdzie, jeszcze nie wiadomo. Niemniej trzymam kciuki za Jankowskiego!
Scenarzysta: Rafa Jankowski
Ilustrator:Rafa Jankowski
Wydawnictwo: Timof
Seria: Mięcho
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 52
Oprawa: miękka
Druk: kolor