Modligliani. Książę Bohemy
Amadeo Modigliani to jeden z tych artystów, którego sława i sukces nie dosięgnęły za życia. Urodzony we włoskim Livorno malarz, przez całe krótkie życie nękany chorobami płuc, stał się legendą dopiero po śmierci. Laurent Seksik i Fabrice Le Henanff przedstawiają burzliwy życiorys artysty na planszach komiksu Modligliani. Książę Bohemy.
Zanim Modligliani. Książę Bohemy stał się komiksem był… sztuką. Pomysłodawcą komiksu było wydawnictwo Castermann. Laurent Seksik miał już gotowy scenariusz sztuki o Modiglianim, który przedstawił Le Henanffowi. Rysownik, zaangażowany wtedy w inny projekt dla tego samego wydawnictwa, chętnie podłapał temat i dzięki temu komiks w ogóle powstał. Była to pierwsza współpraca obu twórców, a jej owocem naprawdę ciekawy i intrygujący album.
Przedmiotem komiksu nie są obrazy Modiglianiego, ale on sam. Autorzy skupili się na jego prywatnym życiu, relacjach z innymi, charakterze i determinujących jego twórczość uzależnianiach. Uznawane dziś za dzieła sztuki obrazy malarza zostały przesunięte na drugi plan i tworzą genialne tło dla całej opowieści. Największą zaletą scenariusza Seksika jest skupianie się na znanych faktach z życia „księcia Bohemy”. Każda pojawiająca się w komiksie postać czy wydarzenie zostały wcześniej udokumentowane. Nie dostajemy zatem (pozytywnie bądź negatywnie) naładowanej historii, której celem byłoby wydanie osądu nad malarzem. Obiektywny scenariusz to z pewnością wartość dodana komiksu. Chociaż scenariusz sam w sobie jest dobry, a jego adptacji nie można wiele zarzucić, z kart komiksu przebija teatralna reguła trzech jedności, przez co akcja czasem zbytnio spowalnia, a czasem przenosi nas nagle w zupełnie inne miejsce.
Interpretacja Le Henanffa to tak naprawdę zbiór portretów i pejzaży. Ilustracje są mało dynamiczne i miejscami bardziej przypominają stare fotografie niż komiksowe kadry. Każdemu z tych osobliwych obrazków chciałoby się nadać tytuł i powiesić na ścianie galerii. Le Henanff sprawie wkomponował obrazy Modiglianiego w swoje plansze, nadając tym całemu komiksowi nisztampowego wydźwięku. Artysta (tym razem ten komiksowy) miał sporo trudności z kolorem. Jak sam przyznał, wierne oddanie kolorystyki południa Francji było czymś nowym dla człowieka przywyczajonego do bretońskiej szarugi.
Imponujące jest również wydanie. Pierwsze wrażenie podpowiada, że komiks jest naprawdę ciężki. Wszystko za sprawą naprawdę grubej i eleganckiej oprawy, a także dobrej jakości papieru. Modligliani i sposób jego wydania przywodzi na myśl muzealne wydania albumów malarstwa na naprawdę wysokim (żeby nie powiedzieć „europejskim”) poziomie.
Obiektywnie
Modigliani. Książę Bohemy okazał się być stonowaną opowieścią o intensywnym życiu, którego najwyższą zaletą jest zachowanie obiektywizmu. Technicznie album jest bardzo dobry: logiczny i dopracowany. Ciężko jest jednak ocenić jego zawartość inaczej niż przez pryzmat samego Modiglianiego i jego życiowych wyborów, zatem ostateczną ocenę pozostawiam Wam.