Neptun

Neptun

Leo, a właściwie Luiz Eduardo de Oliveira, to brazylijski twórca komiksów, który zaintrygował mnie opowieścią o konstablu Kanadyjskiej Policji Konnej – „Trent” (więcej tu – klik), stworzoną wspólnie z Rodolphe. „Neptun” to najnowszy album z serii Światy Aldebarana, jego autorskiego cyklu. Podjąłem ryzyko przeczytania tego komiksu bez znajomości wcześniejszych tomów, i choć oczywiście lepiej znać całość, każdy z albumów (a już na pewno ten omawiany) można czytać oddzielnie.

Fabuła i postacie

Fabuła, która podejmuje temat kolonizacji planet, koncentruje się na głównych postaciach, wprowadzając jednocześnie bohaterów drugoplanowych, którzy pozostają obecni w tle. „Neptun: rozpoczyna się ukończeniem szkoły wojskowej przez młodą Manon (bohaterkę „Ocalonych„). Główna ekipa wzbogacona jest o starszą i bardziej doświadczoną Kim Keller, co sprawia, że młodzieńczy wigor łączy się z doświadczeniem.

Świętowanie ukończenia szkoły zostaje przerwane czerwonym alarmem. Szybko zostaje wybrana drużyna i wysłana do akcji na orbicie Ziemi. Pierwsza część komiksu skupia się na rozpoznaniu obiektu, ściągnięciu zasobów z Betelgezy-6 i wysłaniu ekipy na orbitę Neptuna, gdzie odkryto znacznie większy obcy obiekt, prawdopodobnie zagrażający Ziemi.

Neptun

Bohaterki i ich relacje

Misja jest klarowna, bohaterki są na tyle ludzkie, że łatwo je polubić, a odniesienia do wcześniejszych przeżyć są subtelne, co sprawia, że nie wpływają na lekturę najnowszego albumu. Leo zaintrygował mnie na tyle, że najchętniej zamówiłbym stos jego komiksów, choć z pewnością nie poprawiłoby to sytuacji na mojej hałdzie wstydu (bo już trudno to nazywać kupką).

Już okładka sugeruje, w jakim stylu Leo tworzy swoją kosmiczną odyseję – bez fajerwerków, ze spokojnym tempem i przemyślanymi ruchami. Jako rysownik bazuje na wyrazistym konturze, nie starając się urwać czytelnikowi głowy wizualnymi efektami (choć splash rozegrany na Betelgezie-6 jest bliski takiego wyczynu).

Realizm i elementy science fiction

Leo nie musi tworzyć zasłony dymnej i odciągać uwagi, bo ma konkretny plan na fabułę. W scenariuszu jest mnóstwo elementów science fiction, które uwielbiam: pierwszy kontakt, zaawansowana technologia umożliwiająca podróże po galaktyce z podtrzymywaniem życia poprzez pokolenia oraz kluczowy i bezwzględny bunt maszyn.

To jest fantastyka, ale na tyle przemyślana, że załoga, po wejściu na obcy statek i wykryciu powietrza nadającego się do oddychania, nie zdejmuje nonszalancko hełmów, jak to miało miejsce w filmie „Prometeusz„. I słusznie, bo nawet w zdatnym do oddychaniu powietrzu mogą unosić się bakterie, wirusy, czy… nanoboty.

Starcia i tempo akcji

Twarze kreślone przez Leo są spokojne, dialogi często pokazują postacie z przymkniętymi ustami, choć uśmiechów nie brakuje, zwłaszcza pod koniec. Nie oznacza to jednak braku emocji – wręcz przeciwnie. Czuć stres Manon, najmłodszej w załodze, która jest na tyle zdeterminowana, że jako pierwsza wychwytuje zagrożenia. Jej refleks daje przewagę nad starymi wyjadaczami, i to o dobre, dwie dłuższe chwile.

Dochodzi do starć, które przerywają przegadane fragmenty, ale nawet nieme plansze z czystą akcją nie zaburzają niespiesznego tempa komiksu. Manon popisuje się chłodną oceną sytuacji, a gdy pojawia się przeciwnik lub ktoś niespodziewanie wyjmuje broń, dziewczyna działa tak, jakby potrafiła manipulować czasem. Choć nie bez uszczerbku na zdrowiu, nieraz ratuje całą sytuację.

Najbardziej spodobały mi się spokojne sceny, jak dialog między bohaterkami, w którym Kim oświadcza Manon, że na statek obcych wejdą we dwie, bez obstawy – co wieńczone jest pustym wzrokiem w pustkę (i tak zresztą kończy się pierwszy epizod). Niemalże wybuchnąłem śmiechem, widząc, jak Leo pokazał śpiącą Manon, wymęczoną całą przygodą, bez siły, by opowiedzieć o wszystkim swojemu przyjacielowi. Bezradny Alex stoi tylko przy łóżku, najwyraźniej nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

Neptun

Dla kogo jest ten komiks?

Z pewnością ten komiks nie spodoba się każdemu. Mam znajomego, który twierdzi, że najgorszym filmem na świecie jest „2001: Odyseja Kosmiczna”. Próbowałem ostatnio obejrzeć „Obcego. Ósmy pasażer Nostromo” z synem, ale nie mógł zdzierżyć scen dokowania. Ja wręcz przeciwnie – uwielbiam majestatyczne przeloty statków kosmicznych.

Nie łudzę się, że kiedykolwiek loty w kosmos staną się na tyle popularne, bym mógł wziąć udział w locie, choćby na Marsa, ale mam nadzieję, że ludzie nauczą się patrzeć w kosmos na tyle, by dostrzec tam kogoś jeszcze. No i liczę, że za mojego życia Betelgeza eksploduje i stanie się supernową widoczną nawet w ciągu dnia.

Scenarzysta: Luiz Eduardo De Oliveira

Ilustrator: Luiz Eduardo De Oliveira

Tłumacz:Wojciech Birek

Wydawnictwo: Egmont

Seria: Światy Aldebarana

Format: 216×285 mm

Liczba stron: 128

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: