Konungowie – 2 – Wojownicy nicości
Korzystając z faktu, że rezyduję aktualnie w kraju zjadaczy ślimaków, mogę sobie pozwolić na przedpremierową recenzję. Nie wyobrażacie sobie jakie to miłe, kiedy w bibliotece uniwersyteckiej komiksy poukładane są seriami.
Wojownicy nicości to druga część epickiej sagi o wojownikach północy. W pierwszej poznaliśmy realia królestwa Alstavik, którym targa wieczna wojna między wikingami a centaurami (więcej: tutaj). W kolejnej odsłonie cyklu poznajemy drugą stronę historii północnej monarchii.
Scenariusz Runberga koncentruje się na kulisach poprzedniej wojny z centaurami, a także wprowadza nowych przeciwników: bezwzględnych Celtów. Zdecydowanie bardziej uwydatnia też brutalność wikingów względem przeciwników, ale i siebie nawzajem. Znajdziemy w nim potwierdzenie hipotezy, którą postawiła Elżbieta Cherezińska w sadze Północna Droga, mianowicie wikingowie potrzebują wojny, bo inaczej zaczynają prowadzić krwawe walki ze sobą nawzajem.
Kontynuacja Konungów jest lepiej skonstruowana niż pierwsza część, a bogata fabuła pozwala na wielowymiarowe rozumienie treści. Niezależnie od upodobań, Wojownicy nicości to, poza dobrym scenariuszem, wyśmienita uczta dla oka.