Rycerz Psi Łeb. Księga 1 – Średniowieczna przygoda zamiast ciężkiej historycznej intrygi
„Rycerz Psi Łeb. Księga 1” – no pewnie. Jak historia dzieje się w średniowieczu (albo coś koło tego, bo są i rycerze, i zamki), to poszczególne odcinki należy nazywać księgami, a nie tomami. Komiks zaliczył lekkie opóźnienie, bo pojawił się w zapowiedziach na lipiec, a w rękach fanów wylądował w sierpniu. I szczerze przyznam się, że spodziewałem się czegoś innego. Plansz wystrojonych w ciężkie średniowieczne ornamenty, grubych murów i tęgiej rycerskiej intrygi. Tymczasem otrzymujemy dość lekką przygodówkę z przewiewnymi ilustracjami, obracającą się o turnieje, podszytą jedynie żmudną egzystencją.


Co w artykule?
Rycerska bieda i nielegalne interesy
Pewnie gdybym czytał wcześniej „Republikę Czaszki” czy „Króla Rozpustników”, to już tak zaskoczony bym nie był. Niemniej lubię być pozytywnie zaskakiwany, co tylko poprawiło dobre wrażenie z lektury tego komiksu. I to nie jest tak, że to jest prostolinijny komiks, bo kilka zaskakujących założeń można wyhaczyć. Przede wszystkim główny bohater, tytułowy Rycerz Psi Łeb, jest dziewczyną i to dość drobną. Za bardzo na turniejach i walce ciężkimi mieczami się nie znam. Może i prawdopodobnie Josselin zyskiwałaby na zwrotności, ale tu chyba liczyła się czysta siła. Może w fechtunku inną bronią, jak chociażby szablą, mogłoby być inaczej, ale nie tu.


Niemniej to takie moje „nie znam się, więc się wypowiem”, a to wcale nie jest najważniejsze. Liczy się tu przygoda i wygrzebanie się z tarapatów, a te są dość poważne i lekko zahaczają o wątek kryminalny. Dość wątpliwej moralnie możliwości zarobku, szulerstwa czy nielegalnych zakładów. Z rycerskiego cechu wyżyć ciężko, same turnieje niby umożliwiają zarobek, ale ten jest często parszywy i na długo nie starcza. Oręż trzeba ostrzyć i uzupełniać, konie karmić, a po wysiłku przydałoby się dobrze najeść i wyspać, a wszystko kosztuje.
Trójka bohaterów na tropie
Towarzyszem Josselin jest Jehan, Rycerz Herbu Srebrnej Krokwi, a także giermek Paulin. Ta trójka ciągnie tyłkiem po żwirze, żyjąc skromnie. Ciągle muszą kombinować, co zjeść i gdzie się przespać. To ma się zmienić, zwłaszcza w rozumowaniu nieco odstrzelonego od rzeczywistości Jehana. Sławę i pieniądze ma im zapewnić pokonanie tajemniczego Czarnego Rycerza, który nawet poza turniejami nie pokazuje swojej twarzy. Co ma raczej ekonomiczne uzasadnienie niż praktyczne.


Podział obowiązków jest dość wyraźny, tak samo jak rozdanie cech charakteru. Josselin twardo stąpa po ziemi. Zresztą sytuacja, w jakiej się znajduje, wymusza na niej oczekiwanie na szansę i jak najszybsze jej wykorzystanie. Jehan buja w obłokach i marzy o blasku sławy równej legendom o najdzielniejszych rycerzach. Paulin musi kombinować, szacować, liczyć i lepić z tego, co ma dostępne pod ręką.
Styl i kolory
Ronan Toulhoat kreśli ten komiks leciutką kreską, nieco zahaczającą o mangę. Bardzo podoba mi się zarówno włóczenie po uliczkach starych grodów, jak i dynamiczne pojedynki, choć trzeba dodać, że przynajmniej w połowie jest to zasługa kolorysty. Yoann Guillo dodaje barwy starannie, grając cieniem, światłem i mgłą, przyciemniając plansze, kiedy trzeba. Kolory są starannie stonowane i nie dają po oczach. I to jest pełna klasa. Fajnie, że dostaliśmy ten komiks w dużym formacie, bo to zawsze okazja, aby lepiej przyjrzeć się ilustracjom, ale właściwie jest to komiks skrojony pod amerykański format. Rzadko mi się zdarza narzekać, że plansze są za duże, ale tym razem nie da się tego odczucia przegonić.


Dodatki z Le Mans… no i będzie ciąg dalszy
„Rycerz Psi Łeb. Księga 1” oferuje zamkniętą intrygę, ale to nie koniec przygody. Ta trwa dalej, a w dodatkach znajdziecie jeszcze historię stworzoną na zamówienie komiksowej księgarni Bulle z Le Mans. Typowy przerywnik, działający świetnie jako oddech między dłuższymi opowieściami. Akcja dzieje się w Le Mans, a Jehan wchodzi w zatarg z gościem nazywanym Rueńczykiem więc, jak mniemam, pochodzącym z Rouen. Szybko i z humorem, bez większej zmiany statusu quo grupy. Miła rzecz. Oczywiście kilka szkiców też znajdziecie.
Nie jest to może komiks historyczny, tylko dziejący się w historycznych okolicznościach, ale to może i lepiej. Zwłaszcza dla ciężaru fabuły, a właściwie jej lekkości. „Rycerz Psi Łeb. Księga 1” to przyjemna przygodówka typowa, jeśli chce się odciągnąć myśli od stresującego, ciężkiego dnia. Kontynuacja jak najbardziej mile widziana.
Scenarzysta: Vincent Brugeas
Ilustrator: Ronan Toulhoat
Kolory: Yoann Guillo
Tłumacz: Jakub Syty
Wydawca: Lost in Time
Seria: Rycerz Psi Łeb
Format: 215×290 mm
Liczba stron: 168
Oprawa: Twarda
Druk: kolor
Papier: kredowy
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo










