Sfery. Uwertura. Tom 1 – Wstęp do gwiezdnej przyszłości

„Sfery. Uwertura” to opowieść dla tych, którzy lubią patrzeć w gwiazdy i wyobrażać sobie, że kiedyś człowiek skolonizuje przynajmniej nasze najbliższe, kosmiczne podwórko. Na wiele pytań nadal nie ma odpowiedzi, choćby trudno znaleźć zdjęcie Fobosa z powierzchni Marsa. Alain Broin zabiera nas w najbliższą przyszłość, bo rzeczywiście 200 lat powinno nam wystarczyć, aby dolecieć do Jowisza. Całkowicie prawdopodobne wydaje się też, że w ciągu 500 lat zamieszkiwanie Ziemi nie będzie już możliwe.

Sfery. Uwertura

Muzyka z kosmosu

Science fiction, a zwłaszcza loty kosmiczne, dobrze łączą się z muzyką symfoniczną. Uwielbiam przesuwanie się rakiet na tle gwieździstego nieba w Odysei kosmicznej Kubricka, choć mam znajomego, który twierdzi, że na żadnym innym filmie w historii kinematografii nie wyspał się aż tak dobrze. Niemniej Alain Broin nazywa pierwszy tom Uwerturą, więc można spodziewać się jedynie wstępu do głównej intrygi. I tak obserwujemy powolne wynurzanie się postaci z cienia oraz mozolne zajmowanie pozycji w wyznaczonym przez scenarzystę punkcie na niebie. Dokąd lecą? Na Europę, osobliwy księżyc Jowisza.

Sfery. Uwertura

Główne wydarzenia rozgrywają się w roku 2544, ale zdarzenia z 2203 ciążą na fabule niczym ogromne ciało niebieskie o potężnej masie i grawitacji. W Układzie Słonecznym pojawiły się wtedy tajemnicze, czarne sfery, które po przelocie w okolicach Marsa zniknęły w Czerwonej Plamie Jowisza. Trzysta lat później Prax’x pozostaje jedynym człowiekiem, który pamięta tamto wydarzenie. Ten to dopiero może mówić: „kiedyś to było”. Z drugiego narożnika wkracza Nell’o, młodziutka kosmiczna nawigatorka, pogrążona w depresji i uzależniona od substancji powiązanej z zakazaną religią.

Bohaterowie od razu na scenie

Podoba mi się, że Alain Brion nie traci czasu i już na wklejce komiksu przedstawia swoich bohaterów. W sumie to pierwszy raz spotkałem się z takim rozwiązaniem, ma to sporo sensu i daje sporą oszczędność miejsca. Nie znaczy to jednak, że później akcja gna na łeb na szyję. Nic z tych rzeczy. Choć „Sfery. Uwertura” to ledwie 64 strony wprowadzenia w świat przyszłości, ich przeczytanie zajęło mi zdecydowanie więcej czasu, niż się spodziewałem. Duży format plansz wykorzystywany jest do gęstego klatkowania, a nawet gdy jakaś ilustracja rozciąga się na dwie strony, przykrywa ją gąszcz drobniejszych kadrów.

Sfery. Uwertura

Pomimo spełnienia marzeń o podróżach po Układzie Słonecznym, rzeczywistość Alaina Briona daleka jest od świetlanej przyszłości. Ziemia, nasz dom, została całkowicie zdewastowana. Do tego hibernacje, bezczelne zrywanie umów przez korporacje, narkotyki i Koralowy Pot, który okazuje się czymś więcej niż tylko zakazaną substancją. Tajemnicze odkrycie pod powierzchnią Europy oraz religijne zgrupowanie, które bez halucygenu i przekazicieli może utracić swoich wyznawców. A może chodzi o coś zupełnie innego? Może już czas na spotkanie z cywilizacją spoza Układu Słonecznego? Tu robi się ciekawie, choć autor karty wykłada bardzo powoli.

Uczta dla oka

Duży format umożliwia dokładne przestudiowanie ilustracji, a te stanowią główny atut albumu. Gazowe olbrzymy, lodowe powierzchnie, zaawansowana technologia i statki kosmiczne. Szczegółów w kadrach jest całe mnóstwo, a kolory świetnie oddają piękno kosmicznych pejzaży. Tym razem kreda okazuje się naprawdę pomocna. No i jest trochę nagości, spokojnie obyłoby się bez niej, ale za to nasz trzystulatek celnie krytykuje wygibasy głównej bohaterki, nazywając je „lubieżnymi pozami”. W ogóle końcówka należy do Prax’xa, który jasno pokazuje, że nie będzie dawał sobie w kaszę dmuchać. Na Europę przybyła stara gwardia i to z cybernetycznymi ulepszeniami, co zwiastuje nowe porządki.

Sfery. Uwertura

Przechodziłem przez różne stadia zainteresowania fabułą. Od lekkiego zniecierpliwienia, żeby wreszcie coś się zaczęło dziać i żebym zrozumiał, o co w ogóle chodzi autorowi, a spore nagromadzenie tekstu wcale w tym nie pomagało. Aż po zaciekawienie i chęć czytania dalej. Obawiam się tylko, że kiedy dostaniemy drugi tom, niewiele z „Uwertury” będę pamiętał. No ale zawsze jest Prax’x. On pamięta wszystko.

Scenarzysta: Alain Brion

Ilustrator: Alain Brion

Tłumacz: Jakub Syty

Wydawca: Lost in Time

Seria: Sfery

Format: 228×320 mm

Liczba stron: 64

Oprawa: Twarda

Druk: kolor

Papier: kredowy

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: