Słodka Szarlotka – kiedy Planeta Komiksów zapowiedziała wydanie tego komiksy było o dla mnie dużym zaskoczeniem. Doskonale zdawałem sobie sprawę z zamiłowania szefa wydawnictwa do komiksów frywolnie prezentujących kobiece kształty, jednak spodziewałem się, że skupią się oni na bardziej mrocznych erotykach, jak na przykład świetne Black Kiss. Niestety nie ma podstaw, aby przymiotnik postawiony przed Black Kiss pojawił się również przed Słodką Szarlotką.
Wielkie, kolorowe wydanie, na pierwszy rzut oka ładna okładka nawiązująca w banalny sposób do słynnego zdjęcia Marylin Monroe i trzy skąpo ubrane kobiety. Tak wita nas nowy komiks od Planety Komiksów. Słodka Szarlotka to opowieść o trzech całkowicie różnych kobietach, i trzeba przyznać, że różnice te bardzo dobrze odzwierciedlają panujący we Francji mulitikulturalizm. Bohaterkami komiksu są bowiem Charlotte Bonocre – główna bohaterka oraz jej przyjaciółki: mulatka Aline Blanc oraz Chinka Mei Li. Od samego początku jasne jest, że charakter trzech dziewczyn będzie sprawą drugorzędną, a autorzy bardziej skupili się na ukazaniu ich w jak najbardziej ponętnych pozach. Takie podejście bardzo szybko stało się kamieniem u nogi tego komiksu, zamiast słodkiej przyjemności stał się czerstwą męczarnią.
Słodka Szarlotka – Erotyk czy porno?
Wszystkie trzy bohaterki zostały ukazane w komiksie jako nieskalane rozumiem, napalone i bezwstydne lalunie szukające bolca. Pewnie za powyższe zdanie spadnie na mnie masa hejtu, ale trudno, tak właśnie według mnie rysuje się obraz bohaterek tego komiksu. Co prawda, część z tego można zrzucić na dziury w scenariuszu. Przykład? Proszę bardzo. Ja nie potrafię ocenić, czy afera narkotykowa z końcówki albumu i reakcja Mei Li to dziura w scenariuszu, czy po prostu Chinka jest tak bezdennie głupia, że nie powiedziała co widziała. Niestety próba wplecenia w fabułę wątku kryminalnego nie rekompensuje mizernej całości.
Słodka szarlotka to w efekcie opowieść o kobietach, które mają więcej szczęścia niż rozumu, a ich jedynym zmartwieniem jest to, jakiego penisa będą ujeżdżały dziś wieczorem. Ukazywanie kobiet w takim kontekście jest mocno rażące, wszak można napisać erotyk, w którym bohaterka będzie bardziej pociągająca za sprawą tajemniczego charakteru, a nie wielkich cycków wylewających się z każdego kadru. Same rysunki, które chyba miały być najlepszym punktem komiksu też pozostawiają wiele do życzenia. Proporcje anatomiczne często przypominają te z mokrych snów miłośników wielkich piersi i ogromnych tyłków. Każde ujęcie kobiety w komiksie ma na celu ukazanie jej seksualności, jakby w świecie Słodkiej Szarlotki nie było skromnych lub brzydkich kobiet (Pani Dupont się nie liczy). W dodatku Mei Li w kilku ujęciach wygląda jakby rysownik miał fantazje erotyczne na temat kreskówki Disneya – Mulan. Jednak to w końcu porno, więc rysunki też na plus.
Jest jednak jedna rzecz, za którą warto pochwalić tę pozycję, kolory. Co by nie mówić na temat fabuły i rysunków, tak kolory są naprawdę znakomite. Szczególnie do gustu przypadł mi sposób kolorowania scen odgrywających się na komisariacie.
Tania podnieta bez polotu
Zdecydowanie wolę bardziej zawoalowaną erotykę, tymczasem Słodka Szarlotka to zwykłe porno z banalną fabułą, mieliznami scenariuszowymi i schematycznymi bohaterami. Krótko mówiąc, ten komiks niczym Was nie zaskoczy. Podsumowując Słodka Szarlotka to w moim przekonaniu słabe porno z niezłymi rysunkami i bardzo atrakcyjnymi kolorami. Może gdyby nadać trzem dziewczynom trochę więcej charakteru niż samo imię i zadbać o to, aby ich kobiecość była wyjątkowa i naprawdę podniecająca to może sam pomysł na komiks nie były tak zły. Niestety nawet nagość i kobiece wdzięki stają się nużące jest wbijają Ci się w oczy od pierwszego do ostatniego kadru. Mam szczerą nadzieję, że Planet Komiksów wróci do tytułów bardziej ambitnych i mrocznych. Jakoś słodycz szarlotki nie idzie mi w parzę z ennisowską goryczą.