„Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?” – bo ja, szczerze mówiąc nie
Schechter sprowokował mnie, cytując w tytule pytanie „Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?”. I, mimo że rzeczywiście, nazwisko, które unosi się nad ponurą farmą, nic mi nie mówiło, to już przydomek rzeźnika z Plainfield i dorobek okropności, których się dopuścił sprawiły, że zaczęło mi się przypominać, że niektóre fakty jednak kojarzę.
Eddie kto?
A prosty chłopak urodzony 27 sierpnia 1906 w Lacrosse, w stanie Wisconsin, a mieszkający w Plainfield, miasteczku leżącym w niezwykle malowniczym regionie Wielkich Jezior. Jego matka Augusta bała się o zepsucie swoich dwóch synów tak bardzo, że izolowała ich niemal całkowicie od zewnętrznego świata. Tkwiący pod obcasem żony, zawiedziony marną egzystencją ojciec Eddiego zaczął w końcu pić. Co mogło wyrosnąć chłopaka będącego pod wpływem fanatyzmu religijnego, alkoholizmu, izolacji, poniżania i ciągłego pouczania?
Oczywisty wniosek, z tej sytuacji nie mogło wyniknąć nic dobrego, ale czy można usprawiedliwić w ten sposób głębokie wypaczenie, mord, patroszenie zwłok, kolekcjonowanie czaszek, wykopywanie zwłok z grobów, wykonywanie masek i kostiumu z ludzkiej skóry?
Robi wrażenie
Historia Eddiego Geina sieje niepokój, a Harold Schechter zaczyna opowiadanie w interesujący sposób, przytaczając kontrowersje, które wybuchły w okół premiery Psychozy Alfreda Hitchcocka. Czemu tak? Sam zamysł tytułowego zapytania odnosi się do uczuć, wzbudzonych doniesieniami z farmy z Plainfield. Okropności zszokowały, najpierw ludność Plainfield, a później dużo szerszą publikę.
Tuż przed nosami różnych pismaków zaczęły tworzyć się legendy, rozsiewane przez pragnących atencji rzekomych świadków, którzy zaczęli dodawać swoje małe co nieco do czynów, które już same w sobie były niewiarygodne. Odrażające zbrodnie wkrótce przebiły się jeszcze dalej, wyznaczając tor dla kina grozy, w którym potwory nie przybywały już na statku z odległej planety, a mieszkały na farmie obok.
Dokument z życia mordercy
„Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?” to dokument opowiadający życie rzeźnika z Plainfield. Od momentu jego narodzin, aż do śmierci. Harold Schechter powoli zbiera okruchy wydarzeń, tworząc długi łańcuch przyczynowo skutkowy. Szczerze mówiąc, już samo dzieciństwo Eddiego wydaje się mocno nieprawdopodobne. Aż trudno uwierzyć, że życie małego chłopca mogło wyglądać w tak okropny sposób, w jak głębokiej patologii by nie tkwił.
Momentami tworzenie dokumentu wychodzi autorowi całkiem nieźle, zwłaszcza gdy dociera do echa, jakie wzbudziły w ludności te ohydne zbrodnie. W tym miejscu tytułowe pytanie to spirala oddziaływająca na ludzką wyobraźnię, zaszczepiająca niepokój wbijający się głęboko pod paznokcie, tak głęboko że trudno jest się go pozbyć i z czasem zaczyna uwierać.
Atmosferę niepokoju podsycają rysunki Erica Powella, z cieniowaniem opartym na ołówku. Są kadry, zwłaszcza te rozciągające się na pełne strony, które robią spore wrażenie. Tyle że bywa, iż rysownik (zwłaszcza pod koniec komiksu) robi się niechlujny, albo idzie na skróty i wypełnia kilka stron tym samym kadrem. Ja rozumiem, że przesłuchania mogą być długie i monotonne, ale to jednak małe przegięcie.
Takich niedociągnięć jest w tym komiksie więcej, w którymś momencie nawarstwiły już się tak bardzo, że czekałem już tylko na koniec. A tu jeszcze 20 stron. Wzbudzająca zaciekawienie narracja i wyciąganie perspektywy poza historię Eddiego zostaje wyparte przez suche przekazywanie faktów, przez co miałem wrażenie, że oglądam długi i nudny film dokumentalny.
Stare filmy już nie takie straszne
Reżyserowie kina zdążyli pokazać już nie takie rzeczy, nie takie okropieństwa, ekstrema rozkręciła się przez te wszystkie lata, a filmowa klatka przyjmowała coraz więcej. Trudno już uwierzyć, że kiedyś na ludziach robił wrażenie widok spuszczanej w klozecie wody. Pozostaje więc odpowiedź na pytanie, czy „Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?” jest komuś potrzebny?
W sumie to przyznam, że ta wiedza, którą zdobyłem, jakoś nie ubogaciła mnie szczególnie. Nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że gdybym ominął „Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?” to nie straciłbym zbyt wiele. Tyle że teraz już inaczej będę oglądał Milczenie Owiec, miłośnicy płatków z drugiego tomu Sandmana wywołają już inne uczucia, nawet kolekcja trofeów Kevina z Sin City nie będzie wyglądać tak samo. Teraz wiem, że te okropieństwa to nie wymysł wypaczonej wyobraźni, a inspiracja wydarzeniami z pewnej farmy.
Scenarzysta: Harold Schechter
Ilustrator: Eric Powell
Tłumacz:Marek Starosta
Wydawnictwo: KBOOM
Format: 152×229 mm
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały