Szumowina. Tom 1. Cocainefinger
Jak wyobrażacie sobie pełnie szczęścia? Mnóstwo kasy? Bogactwo? Prywatny odrzutowiec, góra słodyczy albo własna wyspa z ogromną willą i basenem, dzięki której zapomnieć możecie o bożym świecie? A co dałoby radość Erniemu, bohaterowi komiksu Szumowina. Tom 1. Cocainefinger? Judas Priest na prywatnym koncercie, skrzynka browarów, stosik substancji odurzających, odrzutowy samochód. A i nie należy zapomnieć o dynamitowym nunczako.
Co w artykule?
Sex, drugs, rock’n’roll!
Ernie Ray Clementine to bez wątpienia relikt przeszłości. Nie wiem, ale nie zdziwiłbym się, gdyby na świecie nie pozostał już żaden inny przedstawiciel wyznający starą, złotą zasadę „sex, drugs and rock’n’roll”. Filozofię życiową tego starego ćpuna uzupełniają frazesy typu „łap życie za jaja”, „korzystaj, ile wlezie”, „pij do dna”, „zaczynaj od deseru”, a jak ktoś się do Ciebie przychrzani i, nie daj Boże, będzie chciał Cię odwieźć od autodestrukcyjnych zachowań, to wtedy możesz mu wyjechać ripostą „ssij pałę frajerze”! A najśmieszniejsze, że Remender wymyślił, że od takiego właśnie tego typa zależą losy świata! Chyba sobie ktoś jaja robi, co nie? Ano, tak!
Serum superżołnierza. Czy coś. Najważniejsze, że w strzykawce
Pewnego dnia życie Erniego pomknęło w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Akurat okradł puszkę z drobniakami dla biednych, aby kupić choć skromną dawkę i dać sobie po kablach heroiną. Już, już miał zjechać na samo dno równi pochyłej swojego marnego żywota, gdy w zamęcie pomieszały się strzykawki. Zamiast wymieszanego z trutką na szczury narkotyku, w jego żyłach popłynęło serum dające mu supermoce. Jest jeden tylko szkopuł. Formuła działa tylko wtedy, gdy bohaterem kierują szlachetne przesłanki.
No i jest problem, bo supermoce pozostają poza zasięgiem Erniego. Jeśli ktoś, kto myśli tylko o tym, aby się nawalić, czy „spuścić z krzyża”, to czy jest w stanie wznieść się ponad swoje bagienko i uratować świat? No, może jest choćby jedna osoba, na której mu zależy? A, tak. Jest. Jego diler, zwany Hiszpanem. Tyle że ten workaround działa tylko przez chwilę. Czy z szumowiny da się wykrzesać prawdziwe dobro? Odpowiedzi można się domyślić, ale Remender dochodzi do niej w nieoczywisty sposób.
W komiksie Szumowina. Tom 1. Cocainefinger dość wyraźnie określone są strony, dobra (agencja zwana Centralą, zatrudniająca Erniego) oraz zła (armia Scorpionusa, nosząca maski kojarzące się z Wenus z Milo, albo inną rzeźbą, z której pozostał tylko korpus). Tyle że jak się przyjrzeć to obie strony aż tak bardzo się od siebie nie różnią. Przy okazji Remender wyprowadza dość niezły i absurdalny dowcip. Ernie zostaje wpuszczony na spotkanie ultranacjonalistów, bo ma na swojej katanie naszywkę Scorpions. Całość skwitowana jest stwierdzeniem, że niemieccy klasycy odpierdzielają teraz manianę na żywca.
Remender do akcyjnego wiru wrzuca żarty prosto z rynsztoka wybuchające pośród bluzgania, którego nie powstydziliby się najwięksi specjaliści od łaciny podwórkowej. Całość uzupełnia odpalana bez ogródek krytyka polityczna. Jako że Ernie nie zna takiego słowa jak ideologia (aż tak bardzo gardzi polityką) to dostaje się wszystkim po równi. Z plaskacza dostają nacjonaliści, lewicowcy, ekolodzy… BA! Obrywają nawet twórcy Batmana!
Sztafeta rysowników
Szumowina. Tom 1. Cocainefinger zbiera pięć pierwszych zeszytów serii. Co ciekawe, każdy z nich jest ilustrowany przez innego rysownika. Początkowo kreska nie zmienia się zbytnio, oscylując wokół realizmu. W sumie to zorientowałem się dopiero przy piątym zeszycie, że styl ilustracji zmierzał powoli do umowności i prostoty. W finale, Wes Craig skupił się na kadrowaniu, rzucał czasem nawet piętnaście kwadracików na planszę, ale ilustracja na całą stronę też mu się zdarzyła. Co zaskakujące, całość jest spójna, może dlatego, że za kolory cały czas odpowiedzialna jest jedna osoba, Moreno Dinisio.
Walizka
W komiksie Remendera walizka gra ważną rolę, choć nie aż tak krytyczną, jak w Pulp Fiction, ale wielbiciele Tarantino docenią smaczek. Zawartość nesesera zmienia się, ale podobnie jak u znanego reżysera, to co jest w środku sprawia, że twarz bohatera zaczyna się świecić, a tętno wyraźnie przyśpiesza. Co jest w środku? Sprawdźcie, powiem tylko, że na pewno nie bateria i żarówka.
Szumowina. Tom 1. Cocainefinger – rozrywka nie dla każdego
No co, nieźle się ubawiłem, ale przed napisaniem tego tekstu, musiałem omawiany komiks przeczytać dwa razy. Trzeba też zaznaczyć, że nie jest to lektura dla każdego. Bluzgania jest sporo, Ernie wpada na orgietkę, pojawiają się twarde narkotyki, a na samym początku głównego bohatera męczy sraczka na samym środku ruchliwego chodnika. Jeżeli taki hulaszczy rock’n’roll Wam nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, lubicie jazdę bez trzymanki. To śmiało. Odpalcie sobie w tle Screaming for Vengeance (wiadomo kogo) i ognia!
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji