Rachel Rising. Cień Śmierci. Tom 1
Właściciele Wydawnictwa Fantasmagorie budzą się w płytkim grobie. Przerażeni, wygrzebują się na zewnątrz i rozpoczynają poszukiwania swojego mordercy w małym miasteczku – Komiksowie. Ciągnie się za nimi pasmo śmierci i niejeden podejrzany osobnik. Rachel Rising. Cień Śmierci będzie ich nękać za życia… i po śmierci.
Rachel Rising. Cień Śmierci
Parafrazując opis dla komiksu Terrego Moore’a, jednej z niewielu pozycji, jakiej udało się wydać Wydawnictwu Fantasmagorie, otrzymujemy opis sytuacji w jakiej znaleźli się właściciele. O tym co się stało, można by napisać epistoł. Jak już pojawiają się objawy, po których wnioskować by można, że może jeszcze coś z tego wydawnictwa będzie, nagle właścicielom nie wytrzymują nerwy i pogarszają jeszcze bardzie sytuację. Momentami tęsknię za czasami, gdy nie było po nich widać żadnej oznaki życia. Zły PR i brak trzymania nerwów na wodzy zaowocowały tym, że nad wydawnictwem wisi widmo porażki, czy właśnie cień śmierci. Postawiłbym na nich już krzyżyk, postawiłbym gdyby nie ten komiks. Gdyby nie „Rachel Rising. Cień Śmierci”. Staram się nie myśleć o tym, jak krótkowzroczni są właściciele i uchylam twardą oprawę komiksu z zieloną obwolutą.
„Rachel Rising. Cień Śmierci” to pierwszy tom rewelacyjnej, 42-odcinkowej komiksowej serii, której autorem jest wspomniany już Terry Moore. W twardej zielonej okładce została ukryta tajemnica, niezwykle intrygująca i wciągająca. Autor ma na swoim koncie już kilka znaczących nagród komiksowych, został wyróżniony również i za tę serię, zdobywając nagrodę Harveya, a przy okazji uzyskując kilka innych nominacji. Lektura kilku stron uzmysławia, że mamy do czynienia z prawdziwą sztuką komiksową. Tak, Terry Moore to mistrz, choć zbieżność nazwisk jest przypadkowa. Uwielbiam czarno-białe ilustracje, ale to co robi na mnie największe wrażenie, to sposób narracji samymi rysunkami. Są oczywiście miejsca w historii, w których strony pękają od dymku. Strony bez dialogów potęgują nastrój tajemnicy i podkreślają ciężar wynikający ze sceny. Już sam początek komiksu, w którym Rachel przebija ręką glebę i wygrzebuje się z grobu, wciąga czytelnika w historię. I to jest cały problem tego komiksu, bo pierwszy tom kończy się zdecydowanie przedwcześnie.
Blair Witch Project i Twin Peaks – mocne skojarzenia
Bez wątpienia poziom grozy, pasmo śmierci i zakrzywianie rzeczywistości w albumie „Rachel Rising. Cień Śmierci” nie są niczym nowym. Tajemnicę ukrytą w komiksie można znaleźć chociażby w „Blair Witch Project”, a pewnie innych pozycji jeszcze by się znalazło. Gdyby nie czarno-biała forma opowieści, jestem przekonany, że jedna z postaci drugoplanowych okazałaby się rudowłosa. A właśnie, Terry Moore mocno nakreśla aktorów drugiego planu i rozmieszcza ich po planszy. Sieć się zacieśnia, a ich losy zaczynają się przecinać z losami głównej bohaterki. Przy okazji jesteśmy świadkami kunsztu autora, chociażby w dialogach dziejących się w kostnicy, w których pracownik prosektorium, będący jednocześnie przyjaciółką Rachel, ma problem z odróżnieniem rzeczywistości od wytworów swojej wyobraźni. 128 stron komiksu kończy się zdecydowanie za wcześnie. Co dalej?
Drugi tom Rachel Rising został zapowiedziany obok długiej listy tytułów. Zdaje się, że Wydawnictwo Fantasmagorie nie będzie mogło spełnić tych obietnic. Czyżby miały się spełnić dziecięce powiedzenia obiecanki cacanki? Zwiedzeni fantasmagoriami prawdopodobnie nie ujrzą ani swoich 100 milionów, ani swoich komiksów.
Scenarzysta: Terry Moore
Ilustrator: Terry Moore
Wydawnictwo: Fantasmagorie
Seria: Rachel Rising
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda z obwolutą
Papier: kredowy
Druk: czarno biały