2 blog or not 2 blog(?) albo Blogerzy to rak!

Niedługo stuknie dwa lata, odkąd niesiony wiatrem losu stanąłem na progu blogu Czas na Komiks. W plecaku nie miałem dosłownie nic, żadnego zaplecza pisarskiego, czy wykształcenia polonistycznego. Jedyną rzeczą, jaką miałem przy sobie, to napisane na małej żółtej karteczce CV. Mimo to, jak mawiają korpo-trenerzy, postanowiłem wyjść ze swojej strefy komfortu. Czy dzisiaj jest inaczej – raczej nie. Nie, żebym czuł jakąś specjalną potrzebę do podsumowania, albo musiał przepłoszyć czarne kruki swoich wątpliwości. Czasem jednak słyszę krakania w stylu, czy prowadzenie bloga komiksowego ma sens? Czy warto marnować swój cenny, tzw. wolny, ale w 100% prywatny czas? Czy komukolwiek chce się zaglądać na prowadzone strony, skoro wszelakie informacje, ciekawostki zamieszczane są i tak na grupach? Niektóre wyciągnięte poniżej tezy można potraktować jako poradnik, jak prowadzić (bądź nie prowadzić) bloga komiksowego – w tych miejscach, drogi czytelniku, zwrócę się do Ciebie w drugiej osobie.

Blogerzy to rak

Blogerzy to rak

To przeurocze stwierdzenie ma swoje korzenie gdzieś w podstawach prowadzenia bloga. Jeśli chcesz pisać, to najpierw musisz mieć o czym. Jak nie masz kasy na materiał źródłowy do artykułu, jeszcze nic straconego! Wystarczy poprosić, a jest kilka miejsc, z których za chwilę popłynie krew i jest to (nie ukrywam) ekstra! Wynikiem takiej współpracy (niestety) jest mniej lub bardziej artykuł sponsorowany. Tak, blogerzy zalewają internet niczyminnym niż reklamami. Cudnie, jeszcze spoko, jak napiszesz bez ogródek, co naprawdę myślisz o danej pozycji. Gorzej, gdy ciąży Ci z tyłu głowy, że za otrzymanie komiksu do recenzji wypadałoby się jakoś odpłacić. Zawsze jest jakieś wyjście, tekst możesz napisać jakkolwiek, chociażby bez wskazywania słabych stron, a uwypuklając te, nawet (czasem) nieliczne, zalety.
Uwaga na powyższe, bo stronniczość można łatwo udowodnić. Ostatnio gdzieś widziałem, jak pod recenzją znalazło się przeurocze podsumowanie pochwalnych epitetów wyciągniętych z artykułu. Wspaniale x3 Genialnie x4 Co za geniusz tylko raz! Taki mały żarcik ze strony krytyków, krytykujących samych krytyków, a osobników tego gatunku internetowych zwierzątek trochę jest.

Blogerzy to rak

Na krzyż z nim!

Jak na niepłatną pracę, wykonywaną kosztem innych, czasem przyjemniejszych czynności, prowadzenie bloga przynosi zbyt dużą, jak na moje zdolności szacowania, falę krytyki. Spoko, ja rozumiem, pisanie nie zawsze musi przynosić same pochwały. Konstruktywne komentarze zawsze w cenie. Skąd się bierze, że w umysłach komiksiarzy krytykowanie równe jest ubliżaniu – nie wiem. Czasem aż mnie przytyka. Tak jakby część grona odbiorców ustawiło sobie za punkt honoru nie zgodzić się z Twoją opinią i to wręcz w grubiański i niekontrolowany sposób. Internet nadal nosi przykrywkę anonimowości, mimo że w rzeczywistości tak nie jest. Cóż, i tak typka nie znajdziesz, aby dać mu w pysk, choćbyś miał nawet ochotę.

Blogerzy to rak

Krytykować trzeba, ale jak? Z jednej strony nie jest dobrze, gdy wszystko Ci się podoba, z drugiej strony, jak coś skrytykujesz, też nie wypada za dobrze. Kiedyś pod moimi zarzutami odnośnie do filmu Avengers Wojna bez granic ktoś napisał: „Spodziewałem się zasadnej krytyki, natomiast otrzymałem coś, napisane przez kogoś, kto tylko za krytyka się uważa”. Haha, no i vice versa – chciałoby się napisać.
Ten się nie myli, kto nic nie robi.
Jak to jest, że głupi błąd ortograficzny potrafi wyzwolić w czytelnikach taką frustrację? Jeszcze potrafię zrozumieć, jak znajdzie się babola w komiksie, za który zapłaciło się przed chwilą 150 polskich złych. Uwaga – wyjawiam tajemnicę! Blogerzy to też ludzie, autokorekta nie wszystko wyłapie. Profesjonalnej korekcie też się czasem coś wymsknie. Ty nic się nie bój, zaraz Ci ktoś potknięcie wypomni, w wyjątkowo wysublimowany sposób. Nie ma litości, nikt Ci nie kazał swoich wypocin publikować w Internecie. Mistrzowie ortografii czekają na Ciebie, poukrywani we wszystkich mrocznych zaułkach sieci. Cięta riposta zawsze w cenie, nawet jeśli niepotrzebnie Ci podcina skrzydła. Jeśli masz się uczyć na błędach, niech to będzie twarda wersja, a co.

Blogerzy to rak

Internetowe pyskówki

Staram się nie wdawać w niepotrzebne dyskusje. Te, mimo że podbijają zasięgi, nic dobrego nie przynoszą. Wystarczy wspomnieć właścicieli niesławnego Wydawnictwa Fantasmagorie, którzy odpowiedzialni byli też za administrowanie stroną firmy w portalach społecznościowych. Mocno im kibicowałem, w sumie to sam nie wiem czemu. Może tylko iluzoryczna wizja, w której miałbym minimalny wpływ na nadchodzące pozycje w katalogu. Może też za sprawą początkowej oferty wydawnictwa, która mi odpowiadała, sam nie wiem. Meritum zaś jest takie, że pisanie tego, co się myśli, nie jest na miejscu. To, co uchodzi na sucho samym komentującym, redaktorom nie wypada. Czeka za to lincz, taki, jaki spotkał wycofane z rynku wydawnictwo. Jak to mawiała moja babcia: nerwy w konserwy.

Blogerzy to rak

Grupy komiksowe

Swoim artykułem, opublikowanym na swoim ukochanym blogu, pochwalić się możesz na grupach komiksowych, z których Kult Kultury Komiksu jest (zdaje się) największą. Jest tylko jedno spore ryzyko, podobna recenzja tytułu x już się tam znalazła. Możliwe nawet, że kilkukrotnie. Najszybszy z najszybszych blogerów, wypluwający recenzje z szybkością i częstotliwością pepeszy, jest wg mnie P****ek P****ek. Serio, zanim choćby pomyślę o napisaniu recenzji jakiegokolwiek komiksu, swój tekst zamieszcza już pan PP. Pech chce, że gusta mamy w miarę zbieżne i często muszę być jak filmowy Miałczek, zawsze drugi. W mojej głowie gnieździ się teoria spiskowa, że nie jest to pojedynczy bloger. Jest to niemożliwe, aby jedna osoba ogarniała taki ogrom pola komiksowego. Musi być to przykrywka do drużyny komiksiarzy, którzy przypadkowo umówili się, aby pisać jednym stylem pisarskim. Wyczekują na interesujące pozycje i produkują teksty niczym Chińczycy telefony komórkowe. Szybko, sprawnie i technicznie nienagannie.

Hmmm, na koniec przydałaby się jakaś puenta, jako postawienie kropki nad i. Takowego gestu nie będzie, bo moim zamiarem nie jest wywarcie żadnego wpływu. Natomiast pasuje mi w tym miejscu umieszczenie pozytywnego akcentu. Komiksiarze, nie zmieniajcie się. Trolle niech będą trollami, intelektualiści mędrcami, a miszcze ortografii ponadprogramową korektą. Moje przesłanie jest takie: czytajcie komiksy, czy to w domu, czy w podróży. Zarażajcie swoją pasją kogo się da, chociażby swoich domowników, czy kolegów z pracy, na końcu też i w internecie. Prawdziwa przyjemność to taka, którą można współdzielić z innymi.

Sylwester

PS. Do zobrazowania artykułu wykorzystano ilustracje z komiksu Underwater Welder.

Share This: