Titans – recenzja pierwszego sezonu o nastoletnich superbohaterach.
W ostatnich czasach seriale o superbohaterch zyskują nie lada popularność. Mamy więc Arrowa, Flasha, Jessikę Jones i wielu innych. Ostatnio na Netflixie pojawił się serial Titans, na podstawie komiksu „New Teen Titans”. Mimo niezbyt zachęcających trailerów postanowiłem zasiąść na spokojnie przed ekranem i zobaczyć, co z tego wyszło.
Serial zdecydowanie odszedł od tego, co pamiętają starsi czytelnicy – gdzie mrok, mieszał się na przemian z kolorowym kiczem. Akiva Goldsman, Geoff Johns i Greg Berlanti – twórcy serialu – wpadli na pomysł zmiksowania serialu młodzieżowego ze sporą dawką mroku. Całość wyszła niestety dość groteskowo.
W pierwszym premierowym odcinku dowiadujemy się więc, że Robin pokłócił się ze swoim mentorem, Raven poszukuje pomocy i trafia właśnie wprost do detektywa Greysona. W międzyczasie dołączy do nich przybyszka z kosmosu, „Gwiazdka”, cierpiąca na amnezję. Pierwszy odcinek jest krótki, a wprowadzenie wszystkich bohaterów zajmuje trochę czasu, więc Bestia pojawia się na dwie minuty – jakby nie można było poczekać tydzień na jego przedstawienie.
Na ogół całość wygląda jakby na siłę robione pewne rzeczy pod tzw. efekt „Wow.” Ale tak jest też z horrorami wyprodukowanymi ostatnimi czasy, mało konkretów dużo tzw. Jump Scare-ów, które po prostu robią się nudne. Oglądając Tytanów, czujemy się, jakby twórcy postanowili na siłę krzyczeć do nas „patrzcie jakie to mroczne!”
Widać to idealnie na postaci Robina – jestem wulgarny, mam problemy, nienawidzę świata. Tak właściwie można podsumować kreację tego bohatera. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia kopie kilku złoli, przy okazji rzucając „Fuck Batman”. Ta scena chyba miała wywołać u widza emocje pt. „wooow, jaki on jest buntowniczy”, a u mnie spowodowała jednie to, że o mało nie zakrztusiłem się kawałkiem frytki.
Nie tylko kreacja bohaterów jest tu słaba. Efekty specjalne są przeciętne, a kostiumy wyglądają jak przyzwoity cosplay. Pierwszy raz, jak widzimy Gwiazdkę, nie zwracamy na nią zbytniej uwagi, bo myślimy, że to jakaś tania prostytutka. Dodatkowo finał serialu wpisuję się wręcz idealnie w przykład tego, jak nie powinno się kończyć pierwszego sezonu.
Czy Titans to serial zły ? Nie powiedziałbym, znajdzie na pewno wielu fanów superbohaterskich produkcji. Mamy tu dużo akcji, kopania tyłków i wybuchów. Serial jest jednak ciężkostrawny dla starszych odbiorców. Widać gołym okiem, że to kino dla nastolatków, takie jak ostatnio jest popularne: poprawne politycznie, banalne i nieangażujące. Serial stara się na siłę być mrocznym i poważnym, jednak do produkcji Marvela, jak Punisher (który niestety anulowano), czy Jessica Jones, Tytanom jest bardzo daleko.
Łukasz