Brygada – leśna recenzja
Człowiek to tak przewrotne stworzenie, że pragnie najbardziej tego, czego w danym momencie nie może dostać. Chciałby robić to, czego nie powinien, co nie jest wskazane, a może nawet czego nie wolno! Dochodzi do takich absurdów, że aby zmusić do czegoś masy, wystarczy odgórnie tego zabronić. Dzisiaj siedzę w domu, za oknem piękna pogoda, błękitne niebo, z chęcią wybrałbym się do lasu. Wystarczy kilka kroków, abym znalazł się w Chojnowskim Parku Krajobrazowym. Nic z tego, grozi za to mandat. Dlatego zdejmuję z półki najbardziej zielony z zielonych tomów, tkwiący, nawiasem mówiąc, na stercie wstydu kilka ładnych chwil, zatytułowany Brygada. Data wydania uświadamia mi jedno, do komiksów ze Studia Lain sięgam zdecydowanie za rzadko.
Jeżeli można oszukać los, to właśnie tak, czytając komiksy. Wystarczy otworzyć album, na którym widnieje szyld Brygada, aby znaleźć się pośrodku lasu. Być może w takiej kniei jeszcze nigdy nie byłeś. Nie jest to ot, taki sobie zagajnik pełny grzybków i wesoło tańczących na wietrze gałązek. Jest to pełna niebezpieczeństw, groźnie wyglądająca, strasząca ostrymi konarami i kryjącymi w cieniu śmierć puszcza. W centrum tego gęstego zgrupowania drzew spotykamy tytułową Brygadę, na czele której staje Ivro. Bardziej z musu niż powołania. Kierować krnąbrną grupą krasnoludów, z których każdy jest jaskrawą osobistością to niełatwe zadanie. Siwobrody ma na karku już wiele doświadczeń, czy mu się chce, czy nie, pewne jest jedno. Na głowę nie da sobie wejść.
Enrique Fernandez, twórca komiksu Brygada, to hiszpański artysta znany na francuskim rynku historii obrazkowych. W jego bibliografii widnieją takie tytuły jak The Wizard of Oz, Ile sans souire (Wyspa bez uśmiechu – tłum. red.), Aurore, czy Opowieści z czasów Kobry. Ten ostatni, podobnie do omawianego komiksu, znajduje się w katalogu Studia Lain. Już sama okładka zdradza, jak wielkiego kunsztu jest to artysta, a w środku dużo więcej dobra. Jest mnogość szczegółów, jest komiksowa kreska, czuć trochę użycie nowoczesnych narzędzi, jest epicko i dynamicznie, gdy trzeba. Czasem dla zbudowania napięcia rysownik wypuszcza między drzewa mgłę, po której zwyczajnie płynie.
Brygada w lesie
Zgubiliście się kiedyś w leśnej gęstwinie? Paskudne uczucie, mówię wam. Zwłaszcza jak narasta zdenerwowanie, nie wie się, skąd się przyszło i w którą stronę się udać, aby wyjść z lasu. Takie samo wrażenie miałem kilka razy przy lekturze komiksu Brygada i muszę przyznać, że nie zaliczam tego zupełnie na plus, choć całkowicie wada to też nie jest. Zwyczajnie kilka razy się pogubiłem w wydarzeniach i nerwowo musiałem się rozglądać po ścieżce, którą przeszedłem. Poukładać sobie wydarzenia, posortować strony dramatu, pospajać twarze z imionami. Łatwo nie jest, bo komiks kipi niczym garnek zupy wypełniony suto składnikami. Oczywiście niedziwne jest, skoro idziemy u boku krasnoludów, prędzej czy później muszą się pojawić elfy. Nieuniknione jest natknięcie się na potwory. Spotkamy też kilku ludzi, czemu nie. No i w końcu na szycie mojego zestawienia pojawiają się niechlubne trzy wiedźmy, które niby pomagają to jednym, to drugim, ale wiadome jest, że w pokrętny sposób dbają tylko o siebie i swoje interesy. Tak to jest, odmładzanie sporo kosztuje.
Fernandez stopniowo odkrywa akty dramatu. Podejrzewam, że nie byłoby trudności, aby odegrać akcję komiksu na deskach teatru. Autor spokojnie buduje pole, przesuwa po scenie postacie, rozgrywa scenę, po czym gasi światło, aby po chwili zapalić je w innym miejscu i powtórzyć zabieg, niczym w aktach sztuki teatralnej. Taką narrację zachowuje przez całe swoje dzieło, aż po 96 stronach kurtyna opada, trudno jednak punkt wyprowadzony przez Hiszpana nazwać końcem. Tak jak to bywa przy błądzeniu po lesie, okazuje się, że zatoczyliśmy koło i znajdujemy się dokładnie tam, skąd zaczęliśmy. Ot, ironia losu. Czy Ivro powróci? Mam nadzieję, że tak.
Pozostaje mi zachęcić was do kupna omawianej pozycji od Studia Lain. Komiks jest śliczny. Fernandez uznawany jest za jednego z najlepszych kolorystów na świecie. Klnę się na wyjście do lasu, że tak jest. Album można by pozbawić wszystkich dialogów, nadal by zachwycał. Owszem, Brygada to komiks rozrywkowy, ale niebanalny, poprzeplatany gustownymi, fantastycznymi elementami. Studio Lain kojarzy mi się z samymi dobrymi tytułami. Mimo to wiele komiksów z tego wydawnictwa czeka na przeczytanie na mojej stercie wstydu. Te kilka ochów, które wydobyła ze mnie Brygada motywuje mnie by nadrobić kolejną pozycję od wydawnictwa, oby nie zajęło mi rok..
Sylwester
Przepraszam Studio Lain, że tak późno zabrałem się za lekturę komiksu Brygada i obiecuję poprawę.
Z oferty wydawnictwa Studio Lain polecamy też komiks o ten.