Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Skarb dziesięciu awatar. Tom 7
Przeczytałem ostatnio z młodszym synem komiks (starszy woli już czytać sam – smutałki). Był to Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Skarb dziesięciu awatar. Tom 7 (uffff, ale długi tytuł, co nie?). Ubawiliśmy się po pachy, ale najlepsze nastąpiło po lekturze. Zaraz, jak tylko zamknęliśmy kolorową, twardą oprawę, rozpoczęły się dyskusje. No proszę Państwa, jeśli jest coś, co kocham bardziej, niż same komiksy, to rozmowy o nich. Otóż mój dwunastoletni ogr wysunął tezę, że Wujek Sknerus nie jest wcale najbogatszym kaczorem na świecie. Owszem, ma górę kasy, ale wiele rzeczy mu brakuje. Takich, których mają inni i są ogólnodostępne, ale to, czy się coś ma, czy nie, jest często kwestią wyborów.
Podstawą do rozważania jest krótkie stwierdzenie: pieniądze szczęścia nie dają. Od razu chciałoby się dopowiedzieć „ale Ty to sprawdź”, jak głosiła swego czasu reklama pewnego totalizatora, ale ja skreślam na starcie takie argumenty. Jestem przekonany, że przypływ gotówki sprawiłby, że by mi odbiło. Pierwsze co bym zrobił, to kupiłbym Hammera i pojechał do roboty bez dolnej części garderoby (wliczając bieliznę), jak to zresztą robią bogacze w komiksach Disneya (xD). Co robi Wujek Sknerus, posiadając skarbiec napakowany gotówką? Oszczędza! Wszędzie szuka okazji. Już w tytułowym Skarbie dziesięciu awatar kupuje słonia z komisu z używanymi trąbowcami, mimo że mógł kupić innego na miejscu. Mógłby, ale byłoby przecież drożej.
To, co bogacze tracą najczęściej, to bliscy. Znowu z Wujkiem Sknerusem nie jest aż tak źle. Już w tytule kolekcji Dona Rosy, zaraz za starym Szkotem, występuje kolejna gwiazda Disneya – Kaczor Donald. No i przecież imię krezusa opatrzone jest nazwą relacji rodzinnej, skazując niejako tych dwóch gości uzbrojonych w dzioby na swój los. Często wyruszają razem w dalekie podróże, odkrywając to, co jeszcze nieodkryte. Zaginione skarby, czasem legendarne, jak w Ostatnim władcy Eldorado. Oczywiście w tej zażyłości jest pewien haczyk, który jest przyczyną żartów z chciwości Sknerusa. Żaden nurek nie zgodziłby się pracować za 30 centów za godzinę. Tylko Kaczor Donald.
To przecież nie wszyscy z najbliższego otoczenia bogacza. Są jeszcze Hyzio, Zyzio i Dyzio, którymi opiekuje się drugi z tytułowych kaczorów. Ta gromadka urwipołciów to potrójne komando gwarantujące akcję i władające bardzo bystrym spojrzeniem na wiele groźnych, czy wymagających trzeźwego myślenia sytuacji. No, ale jeśli ktoś zawsze ma przy sobie Poradnik młodego skauta, to nie ma co się dziwić. To dzięki najmłodszym kaczorkom udaje się dotrzeć do skarbu w tytułowej historii 7. tomu.
Jeśli czytaliście Życie i Czasy Sknerusa McKwacza (a jeśli nie, to zajrzyjcie TU), to wiecie, że w życiu bogatego wujaszka był kiedyś ktoś wyjątkowy. Ktoś, dla kogo mógł rzucić niekończące się wyprawy i z już wypracowaną, okrągłą sumką wieść ustatkowane życie. Taki los, Carl Barks, twórca tej postaci postanowił inaczej. W związku z 50. rocznicą pojawienia się McKwacza w komiksach, Don Rosa postanowił odpowiedzieć na następujące pytanie: jaki prezent może dostać ktoś, kto ma górę hajsu i może sobie kupić dosłownie wszystko? Pomijając fakt, że pewnie i tak by sobie nie kupił. Wiecie już, kto pojawia się na końcu tej historii i daje wujaszkowi słodkiego buziaka? Aj, piękne to jest, mimo że szczęście tej dwójki nie trwa długo. Bo tak, nigdy nie trwa więcej niż jedna, dwie strony.
Bogactwo McKwacza można zmierzyć też nieskończoną spiralą doskonałych historii, które od paru lat podziwiać możemy we wspaniałych, oprawionych na twardo tomach. Najlepsze jest to, że można wziąć którykolwiek z nich i ot tak, znienacka, zacząć czytać, bez znajomości pozostałych. Jeśli jeszcze jako tako kojarzy się postacie, to nie trzeba już nic więcej wiedzieć. Stary kaczor ma też szczęście do twórców. Carl Barks, który stworzył Sknerusa, to także ulubiony artysta Dona Rosy, którego prace możemy podziwiać w omawianym komiksie. Życie i czasy Sknerusa McKwacza określane są jako opus magnum tego artysty. Komiks zbiera historie, opisujące jak to wujaszek dorobił się bogactwa i porządkuje fakty odnosząc się do opowieści stworzonych przez Carla Barksa. Jedną z nich znajdziecie w omawianym tomie, jest nią Stróż prawa z Pizzen Bluff. Pozostałe można znaleźć w 4. i 5. tomie serii, albo w osobnym albumie.
Don Rosa to mistrz. Włada podobną, czystą kreską, jak artysta, którego uwielbia, ale dorzuca od siebie trochę cieniowania, a pajęczynki tuszu to ja lubię. Do swoich historii wrzuca olbrzymią ilość referencji. Nie sposób nie wymienić znanych osobistości z Dzikiego Zachodu: Annie Oakley, Dzikiego Billa i Geronimo. Bawi się też konwencją komiksową. Np. podczas gdy Kaczor Donald opowiada znaczące fakty potrzebne do zrozumienia Ostatniego władcy Eldorado (w komiksie nie występuje narracja w żółtych klatkach), Wujek Sknerus pyta się go, czy czasem nie jest postacią z jakiegoś głupiego komiksu! Ale artysta najbardziej daje ognia w Odwróconych. W tej historii tytułowe kaczory zostają zaczarowane przez Magikę de Czar tak, że mogą chodzić tylko po ścianach. Jest to okazja do zabawy kadrami, zmiany perspektywy, zabawą formą i wielu, wielu żartów.
Czy można chcieć więcej? Pozostały jeszcze trzy tomy serii Wujek Sknerus i Kaczor Donald, może z nich się dowiemy, czego jeszcze McKwaczowi brakuje. Może życie krezusa zmieni się nieodwracalnie? Kto to wie, może tylko Ci, co przeczytali wszystkie komiksy Dona Rosy. Czy ja bym wybrał tak jak bogacz? Pewnie nie, ale przed takimi wyborami stawać bym nie chciał. Dajcie znać, co myślicie o tej sprawie. Czy pieniądze dają szczęście?
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.