Wojownicze Żółwie Ninja. Tom 1
Listopadowo-grudniowa nowość od wydawnictwa Amber, komiks Wojownicze Żółwie Ninja. Tom 1 wywołuje u mnie kaskadę wspomnień. W połowie lat 90. tytułowe gady rządziły i były dosłownie wszędzie. W kinach, w telewizji, można było pograć w przyjemną platformówkę, a w kiosku kupić ruchomą figurkę. Nawet TM-Semic wydał kilka numerów komiksu, w tym oryginalną serię, która akurat do mnie nie dotarła (nie wtedy). Myślę żółwie, od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy.
Nie jestem jedyny, wielu kolesi w średnim wieku takich jak ja, chciałoby się poczuć jak tamto dziecko sprzed lat. Przede wszystkim beztrosko, ale też i totalnie zajarane jakimiś bohaterami. Takie to wspomnienia dość sporo kosztują, wiele firm wie jak korzystać z tej zależności. Z tym że Turtlesy akurat nie mają u nas za bardzo szczęścia. Wydane w 2017 roku Wojownicze Żółwie Ninja. Ultimate Collection 1 przez niesławne wydawnictwo Fantasmagorie narobiło tylko smaka. A wydanie, wypas. Bardzo duży format, gruby, dobrej jakości papier offsetowy i ponad 300 stron oryginalnej serii Kevina Eastmana i Petera Lairda.
W międzyczasie dostaliśmy jeszcze kilka protez. Bodycount dostarczone przez wydawnictwo Non Stop Comics, z kręchą uwielbianego przez wielu (i przeze mnie też), ale nie szanującego za bardzo oryginalnego designu postaci Simona Bisleya i Batman. Wojownicze Żółwie Ninja od Egmontu (którego akurat nie było dane mi czytać, ale pewnie niedługo nadrobię, choć chyba wiele nie straciłem). A, no i ulubieńców można było jeszcze znaleźć w serii o długouchym roninie Stana Sakaia, czyli Usagim.
Seria z IDW, pisana przez jednego z twórców, Petera Eastmana trafiła pod parasol wydawnictwa Amber, które to próbuje z komiksami (jak dobrze liczę) już trzeci raz. Czemu ten wydawca nie ma zbyt dobrych notowań? Dobór tytułów w stylu „po omacku”, złe rozplanowanie tekstu w dymkach, użycie najbardziej znienawidzonego fontu świata, czy pozostawienie nadgryzionych serii. Wszystko to sprawia, że wielu z czytelników po dwakroć się zastanowi, nim sięgnie po jakikolwiek komiks od tego wydawnictwa.
Z tym że po Wojownicze Zółwie Ninja. Tom 1 warto sięgnąć. Po pierwsze na pokładzie jest jeden z twórców, po trosze udzielający się zarówno w warstwie scenariusza, jak i w rysunkach. Po drugie dostajemy bardzo zgrabny restart, z którego cieszy się i moje wewnętrzne dziecko i ta bardziej dojrzała część jaźni. Fabuła jest ciekawa, akcja wartka, a sama lektura wciągająca. Po trzecie, seria z IDW jest dość ceniona przez komiksiarzy i z tego, co widzę to całkiem słusznie.
No i niby fajnie, ale i tak nie do końca. Wojownicze Żółwie Ninja. Tom 1, mimo że jest ładnie wydane, w powiększonym formacie i na pachnącej kredzie, ma dość sporą wadę. Zbiera tylko trzy oryginalne zeszyty serii, co przy dość sporym wyposzczeniu na ten tytuł oznacza prawie tyle, co nic. Połknąłem zawartość w błyskawicznym tempie, a szybka akcja, z dynamicznym kadrowaniem tylko to ułatwiała. Z tego co się dowiedziałem, decyzja o takiej formie podyktowana była ograniczonym dostępem do papieru. Może i by wypadało okazać więcej zrozumienia, nadal chciałbym więcej i informacja, że następny tom za dwa miesiące, nie za wiele mnie pociesza. Najchętniej to chciałbym od razu te 12 zeszytów, tak jak to jest w oryginalnej linii wydawniczej.
Miło zobaczyć ponownie żółwie w akcji, a Eastman rozpoczyna, wrzucając od razu wojowników w wir walki. Pojawia się Casey w znanej, hokejowej masce. Jest i szczurzy mistrz Splinter, na planie pojawia się też i April (choć już nie jako dziennikarka). Dobrze nakreślony też jest Hobs, koci przeciwnik naszych bohaterów. Co najważniejsze, nowe przygody są interesujące, zahaczają o genezę, ale akcja mknie do przodu, a ilustracje doskonale przenoszą sceny walki, których co oczywiste jest sporo.
Mój wewnętrzny dzieciak cieszy się niemiłosiernie. Żółwie powróciły, nie mają co prawda różnokolorowych opasek (zgodnie zresztą z oryginalnym pomysłem), ale nadal noszą swój klasyczny oręż. Drugi tom już niedługo i szczerze nie mogę się go już doczekać.
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Amber za udostępnienie egzemplarza do recenzji