Sami. Nożownik z Fortville. Tom 2
Uf, Egmont nie każe długo czekać. Sami. Nożownik z Fortville. Tom 2 to kontynuacja opowieści dla dzieci w stylu postapokaliptycznym, która zaczęła się całkiem niedawno (po więcej zapraszam tu – klik). Dodji, Leila, Camille, Yvan i Terry odkryli, że w mieście poza nimi nikogo nie ma. No może poza cyrkowymi zwierzętami. Jak ułożą sobie życie w nowej rzeczywistości bez obowiązków, szkoły i przede wszystkim bez dorosłych? Można już sprawdzić!
Co w artykule?
Niech to się wreszcie skończy
W wirze różnych spraw, mnogości zadań do wykonania i nieustannego pędu koniec świata albo chociaż upadek cywilizacji wydawać się może jako coś zbawczego. Ot, od jutra nie trzeba się niczym przejmować. Dedlajny i ASAP-y przestaną obowiązywać. Dla dzieciaków jest jeszcze lepiej. Nie trzeba odrabiać lekcji, pakować plecaka do szkoły, ani chodzić na nudne zajęcia! Laba i nieustanne wakacje? No ekstra!
Czy jest ktoś w… luksusowym hotelu?
Ekipa dzieciaków, które poznaliśmy w poprzednim tomie, zaczyna przyzwyczajać się nowej, zaistniałej sytuacji. Wydaje się, że miasto jest całkowicie puste. Skoro tak, to po co znosić niewygody bezpiecznego, ale mało przyjaznego biurowca, skoro można przeprowadzić się do przeznaczonego do odpoczynku, wygodnego hotelu? Królewskie apartamenty, wygodne kanapy, liczne sypialnie, basen, czy taras wypoczynkowy. Skoro stoją opuszczone, to czemu z nich nie skorzystać?
No bosko. Tylko jak już się odpocznie, to zaczyna doskwierać pytanie. Co robić z wolnym czasem? Co ja bym zrobił? No może przeczytałbym w końcu wszystkie komiksy ze sterty wstydu, a może nawet udałbym się do pobliskiej księgarni, aby uzupełnić braki. A co.
Co robią bohaterowie komiksu Sami. Nożownik z Fortville? Terry urządza sobie trzy sypialnie z różnymi zabawkami. Yvan korzysta z buteleczek z alkoholem pozostawionych w apartamentach i udaje się do domu po spluwę ojca, a Camille sprowadza do hotelu najprawdziwszego kucyka (który pierwsze co robi, to stawia kopiec na samym środku korytarza).
Czy dorośli są do czegoś potrzebni?
Szybko okazuje się, że zakazy, które dorośli stawiają niczym paskudne znaki, ustawiane są nie z fanaberii, lecz z jakiegoś konkretnego powodu. Organizm dziecka źle reaguje na alkohol, a zabawy z bronią mogą grozić poważnymi konsekwencjami.
W związku z brakiem dorosłych w zasięgu wzroku, w grupce dzieciaków zaczyna się tarcie o przewodnictwo. Ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za pozostałych i postawić granice postępowania. Jako że Dodji umie już radzić sobie sam naturalnie kształtuje się jako lider. Jednocześnie reaguje nerwowo na niebezpieczeństwo i brak myślenia u pozostałych, co im nie za bardzo się podoba. Dochodzi nawet do użycia siły. Leila daje znać chłopakowi, że przesadza i powinien się uspokoić..
Okazuje się też, że dorośli oprócz niepotrzebnych nikomu ograniczeń, pełnili jeszcze całkiem pożyteczną funkcję ochrony przed niebezpieczeństwami. Na scenę wkracza tytułowy nożownik z Fortville, mega przerażający typ, w metalowej masce i płaszczu z poprzyczepianymi ostrzami. Typ wygląda, jakby się urwał z filmu, wyświetlanego w telewizji późnym wieczorem, którego rodzice zabraniają oglądać, a który śni się dzieciom po nocach, jeśli złamią zakaz.
Sami. Nożownik z Fortville – trzyma poziom
Gazotti interesująco prowadzi fabułę. Dynamiczne i mrożące krew w żyłach treści równoważy żartami. Mocno się uśmiałem w scenie, w której Terry bawi się swoimi zabawkami, zwłaszcza gdy zaatakowanemu przez dinozaura superbohaterowi z pistolaserem rusza na pomoc bozia świecąca w ciemności. HAHA, no brawo!
Vehlmann wycina dokładnie takie grafiki, jakich można się spodziewać po pierwszym tomie. Jest wyraźnie, sprawnie, a obrazki przejmują czasem obowiązek narracyjny. Komiksiarze przecież wiedzą, że dobrze wykonana sekwencja, lub ich szereg wyraża więcej niż potok słów.
Zamykam komiks, ale to nie koniec opowieści. Nadal nie wiadomo, co sprawiło, że miasto, w którym dzieje się akcja komiksu Sami. Nożownik z Fortville opustoszało. Niedługo jednak okaże się, czy w pozostałych miejscowościach zaszła analogiczna sytuacja. A to już w trzecim, zapowiedzianym tomie.
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji