Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie – komiksowa wuzetka

Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie

Sandmana poznałem razem z drugim, egmontowym wydaniem. Już, gdy miałem się obudzić, odziana w czarną szatę postać, złapała mnie za rękę. Dziwadło pokręciło głową, a włosy, które i tak żyły własnym życiem, zakołysały się niczym gałązki wierzby na wietrze. Jeszcze nie czas na pobudkę, usłyszałem, a chuda, blada dłoń wskazała na czarne drzwi z napisem Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie, za którymi czekały nieopowiedziane jeszcze baśnie.

Nie czas na pobudkę

Mówiąc o śnie, mam tu na myśli stan, w jaki za każdym razem wprawia mnie Neil Gaiman. Podczas lektury jego nierealnych, baśniowych opowieści czuję się trochę tak, jakbym śnił. Nawet jeśli są to tylko adaptacje opowiadań (tak, autor Sandmana pisze prozę, ale pewnie i tak to już wiedzieliście). Gaiman to Gaiman, mimo że tym razem pomidorową zrobiono z koncentratu, a nie ze świeżych pomidorów.

Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie

Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie – czyli jakie?

Jak się dobrze przyjrzeć tytułowi (i okładce w sumie też) to wiadomo już, co jest najważniejsze w tym dwustu stronicowym zbiorku. Szkło, śnieg i jabłka oczywiście. Co to są te inne historie? Najpierw popis swoich umiejętności daje Colleen Doran w Trollowym moście. Amerykańska artystka zilustrowała do tej pory setki komiksów, wyłowicie jej nazwisko też w długiej liście ilustratorów Sandmana. Zdominowała niniejszy zbiór, zaczynając go i kończąc.

Po środku znajdziecie Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach, którego interpretacji dopuścili się Fábio Moon i Gabriel Bá, brazylijscy, komiksowi bracia. W ten to sposób całość wygląda niczym wuzetka, ciężki, realistyczny styl Doran ze sztywną narracją w boksach, został nadziany leciutką opowieścią ozdobioną figlarną kreską. Po inicjującym uderzeniu następuje chwila oddechu, po której nadlatuje decydujący cios.

Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie

Jak zrobić adaptację opowiadania

Colleen Doran niezbyt ukrywała, że wzięła na warsztat opowiadania. To za sprawą narracyjnego, wszechobecnego tekstu. Ot, wystarczy wziąć nożyczki, pociąć odpowiednio akapity i stworzyć do nich ilustracje. Tylko, jakie to są grafiki! Amerykanka daje czadu, już w pierwszym opowiadaniu zdarza się jej nie kreślić klatek, tworząc czasem kompozycje tym, co akurat wlezie w kadr. W tym przypadku najczęściej są to gałęzie.

Ech, człowiek się starzeje

Trollowy most (który rozpoczyna zbiorek Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie) to bardzo gorzka opowieść o dorastaniu. Aż się prosi, aby narysować na osi czasu krzywą wyobraźni dążącą do zera. Do nieskończoności natomiast wystrzeliwuje czerwona krecha, która przynosi ochotę, aby pierdyknąć wszystko, skulić się pod mostem i ukryć przed całym bożym światem. To, co kiedyś było straszne, wzbudzało obrzydzenie, po kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu latach przyjmowane jest z cichą akceptacją. W międzyczasie wybrzmiewają molowe nuty zmarnowanych szans, a czasy, w których można było beztrosko powłóczyć się po łąkach pałają nostalgią.

Trudna sztuka rozmawiania z dziewczynami

Jakoś tak się dziwnie złożyło, że w mojej rodzinie na początku lat 80. rodzili się sami chłopcy. Na dodatek plaga objęła prawie całą moją ulicę. Dlatego to całkowicie rozumiem kłopotliwy punkt wyjścia w Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach. Nie wiedziałem, nadal mam kłopoty i to nie tylko na imprezach. Nie trzeba być mega literaterem, aby dojść do wniosku, że rozmowa z kobietą przypomina komunikację z obcą cywilizacją. Wniosek niby oczywisty, ale wykonanie emocjonalne i pełne kunsztu.

Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie

Znana bajka w nowej odsłonie

I jest jeszcze danie główne. Warto było czekać, bo wszyscy lubimy, gdy opowiada się nam bajki, prawda? A Gaiman jest mistrzem snucia znanych wszystkim podań, zupełnie nieznanym dotąd sposobem. Ile razy słyszeliście już opowieść o królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach? Ile razy współczuliście biednej sierocie, którą nękała zła macocha. Ile razy czekaliście na szczęśliwe zakończenie, pocałunek prawdziwej miłości i łzy szczęścia?

A co, gdyby ktoś powiedział Wam, że to wszystko nieprawda? Aby poznać prawdziwą wersję tej znanej od wielu lat opowieści, wystarczy zmienić perspektywę. Z punktu widzenia królowej, dotkniętej stratą męża, zatroskanej o losy królestwa i przerażonej naturą swojej pasierbicy, wszystko wygląda inaczej. A właśnie, jak to wygląda? Fenomenalnie! Opowiadając historię królewny Śnieżki Doran wydziergała przepełnione przepychem grafiki.

Ilość detali robi wrażenie i współgra z mrocznym klimatem historii. Nie jest to bajeczka, którą przeczytać można z dziećmi, a brutalne elementy przejmują aż do szpiku kości. Przemoc uderza na kilku płaszczyznach, nie stroniąc od poziomu emocjonalnego. Gaiman oczywiście dodaje swoje szczegóły, wyjaśnia między innymi, dlaczego książę zakochał się w blado-trupiej królewnie. Kompozycje zachwycają, a ramek kadrów prawie tu nie ma. Mistrzostwo!

Szczęśliwego zakończenia nie ma, ale kto by się go spodziewał. W międzyczasie zauważyłem, że umknął mi jeden zbiorek z komiksowymi opowiadaniami Gaimana, który pewnikiem niedługo nadrobię. Aha, no i polecam Historie nieprawdopodobne (zajrzyjcie tu – klik). Niech to trwa, niech Brytyjczyk nadal snuje swoje opowieści.

Scenarzysta: Neil Gaiman

Ilustrator: Colleen Doran, Fábio Moon, Gabriel Bá

Tłumacz: Paulina Braiter

Wydawnictwo: Egmont

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 200

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: