W ten sposób znikam – depresja jest jak ból pleców
Przyznam, że jak tylko zobaczyłem okładkę i tytuł komiksu W ten sposób znikam, to zapragnąłem go przeczytać. Jak najszybciej, najlepiej od razu. Przeźroczysta dziewczyna, na tle więdnącego kwiatu, odziana w płonący płaszcz to niesamowicie wymowny obraz. Niemniej po pierwszym rozdziale się odbiłem, zapowietrzyłem się, musiałem ochłonąć, sięgnąć po coś łatwiejszego w odbiorze.
Życie w bólu
„Kiedy bolą cię plecy, rwie cię całe ciało i nie pamiętasz już, jak to jest mieć zdrowe plecy”. Wejście w dorosłość nie było dla Clary łatwe. Związek zakończony siedem lat temu pozostawił ranę, która nie pozwala jej cieszyć się z życia. Gdzieś z tyłu głowy tłucze się myśl, że umrzeć byłoby łatwiej. W ten sposób znikam to historia o próbach poskładania się, skutkujących często coraz głębszym zapadaniem się.
Właściwie W ten sposób znikam nie ma fabuły. Opowieść Clary przypomina wierne spisanie wszystkiego, co zarejestrowała kamerka podążająca wszędzie za bohaterką. Do domu, do pracy, pod prysznic, do knajpy. Zaglądamy w maile, w sms-y, w notatnik, w komentarze na forum. Poznajemy jej nieznośnego szefa, który wrzuca zadania z najwyższym priorytetem, które jednak mogły trochę poczekać. Clara ma mnóstwo znajomych i przyjaciół i nie brakuje rozmów w trybie potoku słów, nieskrępowanego, płynącego szeroko, przelewającego się przez głębiny duszy. W całym tym zabieganiu bohaterka czuje się jednak samotna.
Życie w ciągłym napięciu
Czuć, że Clara się spala, nie oszczędza się w pracy, jako rzeczniczka, wypełnia zadania zlecone w trybie ASAP, rezygnuje ze swojego urlopu, mimo że zgłaszała się jako pierwsza, zajęcie na pół etatu zajmuje jej o wiele więcej czasu, niż powinno. Nie pomaga przemóc to marazmu twórczego w pracy nad jej książką o zerwaniu. Może jednak niezbyt dobry to temat niby dobrany na zasadzie rozliczenia się z własnym demonem, ale jednak przygnębiający jeszcze bardziej. Jest szansa, że powstanie coś ponadczasowego, o ile autorka przetrwa proces tworzenia.
W ten sposób znikam jest niezwykle wiarygodny, mimo że nie jest komiksem autobiograficznym, to takie wrażenie stwarza. Zresztą taką opowieść najłatwiej byłoby w ten sposób stworzyć, zwyczajnie wywalając swoje wnętrzności na wierzch. Zwierzając się z chwil słabości, przepłakanych wieczorów i ataków paniki.
Nie traktowałbym jednak tego komiksu jako poradnik, choć Mirion Malle uwrażliwia tak przy okazji, że ludzie obok nas, którzy wyglądają na ciut przepracowanych, mogą akurat przechodzić najtrudniejszy czas w swoim życiu i być może potrzebują pomocy. I to nie takiej jak nam się wydaje. Przytulanie, krzyczenie, dawanie dobrych rad może wcale nie działać, a wręcz przeciwnie, może tylko pogarszać sytuację.
Czarno na białym
Mirion Malle kreśli W ten sposób znikam prostym stylem bazującym na konturze, świecącym nicością, podkreślającym uczucie pustki głównej bohaterki. Mimo że artystka nie wrzuca dużo detali, postacie wokół są tak charakterystyczne, że nie sposób nikogo pomylić. A im prościej w warstwie graficznej, tym łatwiej czytelnikowi jest identyfikować się z postaciami z komiksu, a tu o zwykłe życie chodzi.
Najbardziej mnie przeraża, że część opisanych tu mechanizmów znam z autopsji, Clara momentami przemawia bezpośrednio do moich przemyśleń z czasów wchodzenia w dorosłość. Podobnie jak bohaterka, myśl o samobójstwie pojawiała się gdzieś na horyzoncie moich rozważań, ale nie w sposób bliski, bezpośredniego zagrożenia życia. Bardzo pomagał mi Herman Hesse z opisem tego zapasowego wyjścia, ale nędznego, nielegalnego, a Wilk stepowy do dzisiaj jest jedną z moich ulubionych książek.
Kłopot z ciszą
Tytuł komiksu Mirion Malle nawiązuje do tytułu piosenki My Chemical Romance This Is How I Dissapear, ale ja jako muzykę uzupełniającą lekturę proponuję How to Dissapear Completely Radiohead, które oddaje uczucie dyskomfortu, tłoczących się myśli, dysonansów i powolnego zapadania się w pustkę. Choć może najlepiej przy czytaniu W ten sposób znikam nic nie słuchać, tak by cisza dawała ukojenie padającym słowom.
Scenarzysta: Mirion Malle
Ilustrator: Mirion Malle
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165×235 mm
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały