RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

Ile razy można słuchać tę samą opowieść? No jasne. Tyle razy, ilu było świadków, a każdy przekaże trochę inną opowieść, przedstawiając swoje okoliczności i drogę prowadzącą do wspólnych wydarzeń. RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze to już przedostatnia odsłona kryminału działającego na żołądek, do scenariusza Gaet’sa. I to już druga, w której centrum staje glina.

I jedziemy jeszcze raz

Większość zespołu, czy bohaterów komiksu stanowi „ekipa sprzątająca” miejsce, często zbrodni, w którym odnajdowane są zwłoki. Czasem w głębokim stadium rozpadu. Bywało już, że w trakcie lektury delikatnie mnie mdliło, bo autorzy schodzą do szczegółowego poziomu opisów, co się dzieje z ludzkim ciałem po śmierci. Zespół ma na celu znalezienie i zabezpieczenie wszelkich przedmiotów, które mają jakąkolwiek wartość. W sumie to dotarło do mnie dopiero po chwili, że jednak coś z tym biznesem jest nie tak i raczej nie opiera się o uczciwą praktykę.

RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

Z drugiej strony sączy się depresyjny klimat, niektórzy bohaterzy tak jak Derrick, nie mają nic z życia, biegając w swoim kółeczku jak chomiczek. Ten duszny nastrój podkreślają grafiki, zwłaszcza w warstwie koloru, bo sama kreska nawet ma w sobie coś sympatycznego. Mrok, syf i zgnilizna pnie się po planszach i wygania każdą radość.

Glina na planie i to nie pierwszy raz

Dowiedzieliśmy się już, że ekipę infiltrował Ahmed. Misję obserwacyjną pełniła Fanette, z tym że robiła to z dużo bezpieczniejszego punktu, bo za barem, w knajpie, w której spotykali się wszyscy dotychczasowi bohaterowie. Z tym że jak się okazuje, było to miejsce, w którym raczej nie dochodziło do zbytniego rozwiązywania języków, bo Fanette umknęła spora ilość faktów, ale sprawa zaginionego pierścionka została napomknięta. Z policyjnego punktu widzenia, jest to jednak mało znaczący wątek, bo ważniejsze jest odkrycie, kto stoi na szczycie szemranego interesu i skąd dostaje informacje, do którego domu wbijać. A bohaterka tomu ma jeszcze własne podstawy do działania.

RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

Akcja tego tomu rozgrywa się w dwóch liniach czasowych, tą, która nakłada się na wydarzenia z poprzednich tomów, a jako że Fanette spotkała wszystkich dotychczasowych bohaterów, dość porządnie można sobie uporządkować dotychczasowe wydarzenia. Drugą, dotyczącą przeszłości dziewczyny i misji w klubie ze striptizem, która zakończyła się tragicznie i to z jej winy. Tak się dziewczynie przynajmniej wydaje, bo jednak analizując na chłodno całą historię, bez trudu można wyłowić, że coś tam jest nie tak.

Udawanie kogoś innego

Dziwny podtytuł tego tomu nawiązuje do ról, w które wchodzi Fanette. Czy to striptizerki, czy barmanki. Wyłania się obraz nieszczęśliwej kobiety, co lekko jednak zaskakuje, bo w oczach pozostałych oceniana była bardzo pozytywnie. Obserwowanie społeczeństwa, zwłaszcza tego nawiedzającego kluby, niesie gorzkie wnioski. Dobra zabawa, chojrackie postawy i zadowolone miny przykrywają zwykłe, czasem nawet smutne życie. No i tytuł prowadzi też do finału poprzedniego tomu i zbiega się z opowieścią Alberta, chłopaka, który wydawał się nieszkodliwy, także w ocenie Fanette, ale okazał się srogim świrem.

RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

Aha, zabawnie wpadają dwa teksty, podczas pracy pod przykrywką. Jedna z koleżanek pyta się Fanette, czy nie jest czasem z policji, skoro ciągle zadaje jakieś pytania. Później bohaterka wybiera piosenkę, która ma być sygnałem do przejścia do innego klienta i jest to Roxanne z repertuaru The Police. Zabawna mimika postaci i świadomość, że przecież Fanette jest policjantką, podbijają humorystykę tych scen.

Tradycją tej serii jest to, że bohater każdego tomu ginie, już po poprzednim tomie można było się domyślać, w jakich okolicznościach zginie Fanette i wydarzenia z tego odcinka zdają się to potwierdzać. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie epilog, który daje jakąś kropelkę nadziei dla sympatycznej, ale nie cackającej się barmanki. Została już tylko jedna wersja tej historii i opowie ją Eugene, wielki chłop z charakterem w stylu macho, członek ekipy, swojski, bo zakłada skarpetki do klapek, który odkryje ostatni element układanki.

Scenarzysta: Gaet’s

Ilustrator: Julien Monier

Tłumacz: Jakub Syty

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Seria: RIP

Format: 190×260 mm

Liczba stron: 112

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: