Ni pies ni wydra

„Ni pies ni wydra – czyli koszmar bycia nastolatkiem” to zbiór krótkich opowieści komiksowych autorstwa Heleny Stańczyk, opartych na scenariuszach, które napisało samo życie. Inspiracją stały się dla niej własne doświadczenia, rozmowy z rodziną i przyjaciółmi oraz odpowiedzi z ankiety, którą autorka opublikowała na Facebooku. Bez sztuczności, bez oceniania, bez wygładzania i cenzury. Prawdziwy żywioł okresu, który dzieje się gdzieś pomiędzy dzieciństwem a dorosłością.

Ni pies ni wydra

Żywioł dorastania bez cenzury

Takie stare pierniki jak ja, zwłaszcza ci, którzy mają dorastające dzieci, niestety muszą sobie przypominać, jak specyficzny i trudny jest ten okres. Zmienia się naprawdę wiele – od aspektów fizycznych po chemiczne. Zachowania, zwyczaje, a często i presja społeczna wpływają na młodych ludzi. Z bezpiecznego punktu widzenia łatwo mówić: „nie daj się”. Jednak będąc zanurzonym w tej nowej rzeczywistości, jest to niemal niemożliwe. Ten żywioł pochłania kolejne obszary, a walka z paradoksami, które się pojawiają (lub wręcz dominują), staje się niezwykle trudna.

Ni pies ni wydra

Po wstępie autorki, wyjaśniającym celny tytuł książki (choć „Poczwarki” było już zajęte, ten jest równie trafny), bez zbędnych tłumaczeń, spisu treści, tytułów czy nagłówków (które mogłyby być krzywdzące), zaczyna się właściwa treść – 84 krótkie komiksy. W końcu wiele aspektów dorastania pojawia się w życiu człowieka bez większego wprowadzenia. Przyznam, że początkowo mnie to zaskoczyło – dopiero po kilku opowieściach zacząłem rozumieć, jak czytać tę książkę. Pomaga tu kolorystyka, która oddziela poszczególne historie; każdy epizod utrzymany jest w odcieniach jednego koloru. Choć raz czy dwa zdarzyło się mniej wyraziste przejście, z czasem łatwo zorientować się w tej konwencji.

Struktura – jak życie, nieprzewidywalna

Z kolei długość poszczególnych opowieści – od jednostronicowych form po trzystronicową historię – nie ułatwia lektury. Ale to też można odnieść do samego życia: procesy dorastania są nieregularne, niepodlegające standaryzacji. Pewne rzeczy pojawiają się wcześniej i trwają dłużej, inne są tylko chwilowym epizodem. Nie ma sensu się nimi nadmiernie przejmować, choć zawsze warto być czujnym, szczególnie gdy na szali staje coś istotnego, jak zdrowie czy bezpieczeństwo.

Ni pies ni wydra

Jak zauważa autorka, samo dojrzewanie niewiele się zmieniło na przestrzeni lat. Osobiście nie chciałbym tego przechodzić ponownie – zwłaszcza przez tę obezwładniającą presję, by stale się przejmować tym, co inni pomyślą czy powiedzą, i czy będą się wyśmiewać. Sam zawsze zakładałem, że raczej tak będzie. Choć „Ni pies ni wydra” nie jest komiksem wyłącznie dla dziewczyn, trzeba przyznać, że ich perspektywa jest tutaj silnie obecna. Tematy takie jak pierwsza miesiączka pojawiają się dość często, co nadaje albumowi specyficzny wydźwięk – jednak bez marginalizowania innych trudnych doświadczeń dojrzewania.

Wieczne problemy dojrzewania

Tak, zdecydowanie znalazłem siebie w tej książce — i to nie raz! Pamiętam, jak wymyśliłem podobną historię, żeby wytłumaczyć pryszcza, który wyrósł mi na środku twarzy. W moim przypadku była to „ozdoba” na nosie, a nie na czole, ale miałem w sobie tyle przekonania, że prawie wszyscy mi uwierzyli. Prawie, bo najlepszy kumpel się nie nabrał, choć na szczęście nie robił z tego żartów. Dzięki temu jakoś przetrwałem ten czas, z ulgą, że choć jedna osoba mnie zrozumiała.

Ni pies ni wydra

Tematycznie komiks obejmuje pełne spektrum doświadczeń, które trudno by oceniać na jednej skali — każde przeżycie ma tu swoją wagę. Wiele z nich obraca się wokół akceptacji, jej braku lub strachu przed odrzuceniem, co jest w okresie dorastania szczególnie trudne. Mamy tu do czynienia z paradoksem: z jednej strony wydaje się, że dorośli mogliby pomóc, bo sami przeszli przez ten etap i mogą coś doradzić, ale z drugiej — młodzi ludzie często nie chcą ich słuchać. Pojawia się też głęboka przepaść wynikająca z braku rozmowy, a czasem sama szczerość w dialogu okazuje się zbyt trudna i krępująca. W efekcie nie ma jednej, uniwersalnej recepty na dojrzewanie, co autorka ukazuje niezwykle celnie.

Jak wesprzeć młodych jako dorośli?

Co zatem może zrobić dorosły? Przede wszystkim zachować wyczucie i otwartość na każdy temat, choć „łatwo się mówi” to nadal aktualne stwierdzenie. „Ni pies ni wydra” nie jest typową książką edukacyjną, ale może wspierać w poszukiwaniu równowagi i zrozumieniu, że w okresie dorastania perspektywa często jest mocno zaburzona. Autorka doskonale to uchwyciła, pokazując jak niektóre problemy tracą na znaczeniu z czasem. Jak mówi jedna z bohaterek: kiedyś włosy na rękach wydawały jej się ogromnym problemem, choć teraz, bez żadnej zmiany, przestały ją w ogóle martwić.

Lista problemów wyłaniających się z tej książki byłaby długa i bolesna, bo społeczeństwo nadal zmaga się z licznymi „chorobami”, a dorośli niosą w sobie wiele ran i nierozwiązanych spraw z własnego dzieciństwa i okresu dojrzewania. „Ni pies ni wydra” nie jest remedium na zło całego świata, ale swoim wyważonym podejściem może pomóc w szukaniu sposobów, by uczynić świat nieco lepszym dla naszych dzieci.

Autor: Helena Stańczyk

Wydawnictwo: Dwie siostry

Format: 175×205 mm

Liczba stron: 120

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: