Komiksy Star Wars Kolekcja Legendy. Klasyczne opowieści 2
Postanowiłem pójść za ciosem i przeczytać drugi tom z gwiezdnowojennej kolekcji De Agostini wydawanej przed laty. I dobrze się stało, bo „Komiksy Star Wars Kolekcja Legendy. Klasyczne opowieści 2” to bezpośrednia kontynuacja, którą czyta się tak samo dobrze i opowiada dalsze losy bohaterów znanych z czwartego epizodu.


Co w artykule?
Kontynuacja przygód po Nowej Nadziei
Marvel zaczął od przedstawienia adaptacji pierwszego filmu Star Wars (który znamy dzisiaj jako Epizod IV: Nowa Nadzieja), a gdy materiał źródłowy się skończył, opowieść płynęła dalej. Poprzednio (klik) Luke w poszukiwaniu nowej bazy dla rebeliantów trafił na wodny świat pełen piratów i potworów żyjących w wodzie. Han Solo stworzył osobliwą drużynę i wpakował się w kolejne tarapaty, a Księżniczka Leia skazana jest na ponowne spotkanie z ekipą. To następuje już wkrótce.


Scenariusz przejmuje Archie Goodwin, choć na chwilę pomaga mu Chris Claremont. „Komiksy Star Wars Kolekcja Legendy. Klasyczne opowieści 2” to kolejne 11 zeszytów serii Star Wars od Marvela, ale czuć wyraźnie zmianę nastawienia. Wątki trącące kukurydzą są sukcesywnie wypychane za burtę statku i zastępowane nowymi. I dobrze, bo przerośnięty królik Jaxxon, który wygląda jakby Bugs romansował z Grinchem, czy Karmazynowy Jack trochę mi do Gwiezdnych Wojen nie pasowali.
Wątek Jolli – dramat i uczucia
Najbardziej dramatycznie, przynajmniej jeżeli chodzi o drugi plan, wypada wątek Jolli. Twardej i oschłej piratki, której Leia zwraca uwagę: „…czasem udajemy, że kogoś nienawidzimy, a tak naprawdę nie chcemy przyznać, że bardzo nas pociąga”. Kadr z pierwszym i ostatnim pocałunkiem zamykający historię wypada przejmująco i boleśnie.


Dalej Archie Goodwin wyprowadza kilka retrospekcji i opowiada dalej, stawiając na drodze bohaterów stację kosmiczną nazywaną Kołem. No bo tak wygląda. Koło jest wielkim kasynem, ale doświadczyć można na jej pokładzie też innych uciech, bo jest poziom, który służy za arenę walk gladiatorów. W największe kłopoty wpada oczywiście Han Solo. Aby ocalić pozostałych i wykupić swój sprzęt, będzie musiał sięgnąć po ostateczne środki i postawić własne życie na szali. Sterowany z góry, no bo przecież i tak każdy wie, że kasyno zawsze wygrywa.
Star Wars skończyło się na… Kill’em All?
Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale brakuje mi trochę tu dodatków. Wstępniak i kilka stron wyjaśniających okoliczności tworzenia tych opowieści by rozwiał sporo wątpliwości co do tych historii. Choć „Legendy”, dopisek w tytule wskazuje, że mamy do czynienia z opowieścią spoza kanonu. Marvel tworzył historie korzystając z licencji i robił sobie z bohaterami co chciał, wplątując ich w nowe przygody. Dzisiaj „Klasyczne przygody” to taki ukłon w stronę fanów pierwszego filmu, którzy mogą twierdzić, że Star Wars skończyło się, zanim na dobre się zaczęło, tak jak Metallica skończyła się na „Kill’em All”.
Rysunki i styl lat 70.
Zdaje się, że za rysunki odpowiadał ten, kto akurat w Marvelu był wolny, więc mamy tu mały tłumek twórców, ale właściwie warstwa graficzna pozostaje spójna. Powiedziałbym, że typowa dla połowy lat 70. Można co prawda wyłowić drobne zmiany w przedstawianiu niszczycieli floty Imperium, ale jedyne, co mnie drażni, to niezmieniające się grymasy na twarzach postaci. Tak jakby ktoś pierwszy podniósł brew w niedowierzaniu, a gest okazał się tak zaraźliwy, że przekleił się na wszystkie twarze.


Tak jak pisałem przy okazji pierwszego tomu, trochę żałuję, że kupiłem tylko dwa tomy i zapomniałem o tej kolekcji. Po dwóch tomach w kotle marvelowego Star Wars wręcz wre, a przygoda, bo to o nią głównie chodzi, trwa dalej. Poczytałoby się dalej. Może dokupię sobie jeszcze kilka tomów, jakby była okazja.
Album zawiera zeszyty: Marvel Comic Star Wars #12-22
Scenariusz: Chris Claremont, Archie Goodwin
Rysunki: Herb Trimpe, Al Milgrom, Bob Wiacek, Walter Simonson, Terry Austin, Carmine Infantino, Gene Day
Tłumaczenie: Grzegorz Gryc, Katarzyna Dwornik
Wydawca: De Agostini
Druk: Kolor
Oprawa: Twarda
Format: 170×265 mm
Liczba Stron: 192










