Mroczni Rycerze ze Stali. Wojna Trzech Królestw
„Mroczni Rycerze ze Stali. Wojna Trzech Królestw” to najkrócej rzecz ujmując elseworld zabierający postacie z Uniwersum DC do średniowiecza. Jedni aż się prosili, nawet nie za wiele zmienili, inni przeszli srogą metamorfozę. Oczywiście zabawa zaczyna się od przydomków „Dark Knight” oraz „Man of Steel”, niemalże tak starych jak postacie, którym są przypisywane, ale idzie gruntownie i po całości.


Co w artykule?
Konflikty między rodami
Tom Taylor przesuwa tylko jeden, ale najważniejszy element. Krypton wybucha kilkaset lat wcześniej. No i jeszcze jedno. Okazuje się, że do kapsuły można było zapakować szerszą załogę niż tylko jednego niemowlaka. Zresztą i tak trzeba było wsadzić matkę, bo Kal El był jeszcze w łonie, a okazało się, że ojciec też się zmieścił. Także rodzina wyruszyła w stronę Ziemi i wylądowała na błoniach jakiegoś zamku. To oczywiście zmienia całą historię i ciągnie za sobą pozostałe postacie. Zabawa z ich odszukiwaniem i rozpoznawaniem jest przednia, nie wszyscy są sygnalizowani, no może nie od razu. Wyłowiłem Deadshota na długo przed tym, jak go ktoś wywołał po imieniu.


Pierwszoligowcy, czyli Superman, Batman i Wonder Woman, wiodą tu prym. Pojawia się tu ktoś na kształt głównego przeciwnika: Zielony Człek, będący zlepkiem trzech znanych nam postaci, ale intryga obraca się na innej płaszczyźnie, konfliktu zbrojno-politycznego między trzema rodami. I tu mamy ród z Kryptona, Amazonek i Burz. Widać, że między nimi iskrzy i ktoś najwyraźniej miesza, lecz nie jest to pozorant, który od czasu do czasu przemyka.
Ulubione postacie w średniowiecznej odsłonie
Nastroje podsyca przepowiednia, którą wygłosił Constantine, lekko bełkotliwa i podatna na interpretacje. Zwłaszcza przez słowa „przybędą z gwiazd” pada podejrzenie na ród Elów, że przyniosą Ziemi zagładę. Ktoś kryje się w cieniu czy poza kadrem, to jest naturalny i najprostszy wniosek. Poza tym bywa, że niektórzy zachowują się nieracjonalnie albo nie tak, jak można by oczekiwać, że będą się zachowywać. Coś najwyraźniej jest nie tak i komuś najwyraźniej zależy na tym, aby wybuchła ogromna rozpierducha, co oczywiście jest spektakularne i cieszy oko.


Mam swoich ulubieńców w uniwersum DC. Cieszy mnie, gdy pojawia się Nightwing czy Constantine. Choć dziwi mnie nieco, że nie wykorzystano sytuacji i nie pojawił się jako Merlin. Tak samo jak nie wykorzystano Dana Mory, poza kilkoma ilustracjami, ale i tak nie ma graficznego niedosytu. Ilustracje są piękne. Po tytule wiadomo, że ciężar spoczywa przede wszystkim na Batmanie i Supermanie, to między nimi dzielone jest królestwo, ale show nieco kradną dwie postacie drugoplanowe.
Harley Quinn, Beast Boy – błazen i smok
Moje całe serducho (i nie tylko moje, bo Poison Ivy też) kradnie Harley Quinn. Wiadomo, jak jest dwór, to potrzebny jest i błazen. I właściwie Harley nie musi zbytnio zmieniać swojego oryginalnego kostiumu, przynajmniej tego z kreskówki. Ale to nie wyglądem wygrywa, bo błyszczy głównie swoją gadką. Na dworze ma ważną rolę, zmienia optykę na poszczególne wydarzenia, a tekstami typu: „to nie ja prowadzę delikatnych ludzi przeciwko niepowstrzymanym istotom, które potrafią latać i topić żelazo wspomnieniem” sprawia, że w tym komiksie ją uwielbiam.


Na pudło jako drugi wskakuje Beast Boy, no bo potrafi się przecież zmieniać w każde stworzenie, także to mityczne. W związku z tym w tej bajce występują też smoki. Także zmiennokształtnemu dzieciakowi udaje się zawładnąć kilkoma dużymi ilustracjami. Wielkie armie, potężni obcy z kosmosu i ziejący ogniem jaszczur. Jest na co popatrzeć.
„Mroczni Rycerze ze Stali. Wojna Trzech Królestw” to dwanaście zeszytów plus zeszyt specjalny z opowieściami, dodany na końcu raczej w ramach ciekawostki. Napięcie nie siada do samego końca, Taylorowi udaje się czytelnika kilka razy zaskoczyć, świetnie wypada zwłaszcza wątek wojny na Marsie, wyjaśniający, czemu ta planeta opustoszała. To wciągająca, interesująca opowieść, ale raczej tylko na jeden album. To koniec bajki, trzeba wracać do rzeczywistości.
Scenarzysta: Tom Taylor
Ilustrator: Yasmine Putri, Owen Bengal, Caspar Wijngaard
Tłumacz: Paulina Walenia
Wydawca: Egmont
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 384
Oprawa: Twarda
Druk: kolor
Papier: kredowy
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo










