Anita Blake. Vampire Hunter. Guilty Pleasures

skanowanie0007Moda na wampiry nie minie chyba nigdy, nieśmiertelność wraz ze wszystkimi kosztami jakie trzeba ponieść w zamian od zawsze nas fascynowała. Urok wampiryzmu jest wprost niezaprzeczalny, bez większego zastanowienia mogę wymienić wielką ilość tytułów filmów, seriali, książek i komiksów, w których wampiry były głównym tematem. Chyba każdy zna takie tytuły jak Nosferatu, Wywiad z wampirem, Od zmierzchu do świtu, Buffy, True Blood, Dracula czy Blade (tak, celowo nie wymieniłem Zmierzchu :P).

Co ciekawe, ile tytułów tyle modeli wampira. Podobnie jak z zombie, każdy autor wprowadza do wampiryzmu swoje zmiany, które lepiej będą pasowały do pomysłu. Mamy więc wampiry, które boją się czosnku i którym wcale on nie przeszkadza, mamy wampiry, które rani widok krzyża i takie, którym jest on obojętny. W ciekawym filmie o tytule Let me in, został nawet zaprezentowany model wampira, którego trzeba samemu zaprosić do domu, ponieważ nie może ob wtargnąć nieproszony do czyjegoś domu (swoją drogą polecam ten film, jest naprawdę creepy). W wampiryzmie niezmienne jest jedynie (a przynajmniej nie przychodzi mi na myśl żaden konkretny przykład, w którym byłoby inaczej) to, że muszą żywić się krwią i niszczy je światło słoneczne. Ostatnio przeglądając ofertę promocyjną sklepu Atom Comics natknąłem się na tytuł, którego wcześniej nie kojarzyłem, a który od razu wydał mi się interesujący przezskanowanie0009 moje zainteresowanie wampirami właśnie. Chodzi tu o bohaterkę ze stajni Marvela – Anitę Blake – łowczyni wampirów. W ofercie Atomu znalazłem w świetnej cenie opasłe, ponad trzystustronnicowe tomisko – Anita Blake. Vampire Hunter. Guilty Pleasures. Już sam tytuł wydał się intrygujący, a w połączeniu ze świetną promocją jakich wiele w Atomie, efekt był taki, że po paru dniach komiks trafił do moich rąk. W tym właśnie komiksie zaprezentowany mamy klasyczny wampiryzm choć z trochę romantycznej strony.

Komiks ten nie jest genezą postaci, ale bez problemu możemy zacząć od niego znajomość z Anitą, nie ma zbyt wielu odniesień do wydarzeń z historii bohaterki, jej osobowość można poznać bardzo szybko. Przeszłość, znajomi oraz doświadczenia Anity są sprytnie wplecione w fabułę, w taki sposób, że nie mamy wrażenia, jakbyśmy streszczenie poprzednich jej przygód. Sama Anita to atrakcyjna brunetka, która zawodowo zajmuje się wskrzeszaniem zombie i ściganiem wampirów.

Ale uwaga, mamy tu haczyk, Anita ściga tylko te wampiry, które popadły w konflikt z prawem. Zostały one bowiem uznane za integralną część społeczeństwa i mają one swoje prawa. Rzecz dzieje się bowiem w uniwersum, w którym możemy spotkać wampiry nie jako potwory, a jako obywateli. Poza wampirami znajdziemy również cywilizowane zombie, dzikie ghule i zmiennokształtnych. Wampiryzm jest więc legalny, ale każdy wampir podlega prawu na takich samych warunkach jak śmiertelnicy. Tymi właśnie wampirami, które nie przestrzegały tych warunków zajmuje się Anita Blake. Historia Guilty Pleasures opowiada o pewnym nietypowym zleceniu, do którego przyjęcia została zmuszona bohaterka. Otóż w St. Louis zaczęła się seria morderstw wampirów, a najpotężniejszy z wampirów miasta zażyczył sobie, aby Anita zajęła się tą sprawą.

W komiksie znajdziecie bardzo dużo ciekawych zwrotów akcji, całą plejadę barwnych postaci, zaskakujące rozwiązania pewnych kwestii, sporo romantyzmu i wielką kupę dramatyzmu, ponieważ Anita może i jest łowcą wampirów, ale do Blade’a dużo jej brakuje. Graficznie komiks również prezentuje się dobrze, bardzo trafnie dobrane kolory wprowadzają do tej historii dużo mroku, kreska podchodząca pod mangową (szczególnie widoczne naleciałości stylu widoczne są w rysunkach sylwetek postaci) nadaje kadrom dynamiki i jak na mój gust, pomimo że nie jestem zwolennikiem takiego stylu, pasuje do tej opowieści.

skanowanie0008Jedyne na co mogę narzekać to czasami dłużące się monologi bohaterki, zbyt wąskie, niekiedy przeczące anatomii talie kobiet oraz wygląd kilku mężczyzn, których można było odróżnić tylko po kolorze włosów. Czasami irytujący może być ogrom małych kadrów upchanych na planszy się na siłę. Dodam jeszcze, że ten komiks na pewno byłby jeszcze lepszy gdyby został wydany w opcji „Tylko dla dorosłych”. Seksualności bohaterów, którą autor usilnie podkreśla brakuje trochę pikanterii, a i sceny walki na pewny dużo by zyskały, gdyby dodać do tego trochę więcej brutalności.

Komiksy z Anitą na pewno nie wskoczą na moją listę Must have, ale jeśli jeszcze kiedyś znajdę ciekawą promocję na ten tytuł, to na pewno wysupłam na niego parę złotych. Za takie lekkie, ciekawe i przyjemne lektury warto zapłacić.

Share This: