The Zombie Ninja

       Jakiś czas temu jeden z czytelników podesłał nam link do bloga The Zombie Ninja z informacją, że blog powstał w celu promowania komiksu o tej samej nazwie, którego autorem jest Kamil Boettcher. Długo szukałem czasu żeby spokojnie pobrać dostępny na blogu komiks i zasiąść do lektury, kiedy jednak już znalazłem chwilę zmieniła się ona w dłuższą chwilę, bo nie chciałem odrywać się od komiksu. Miałem ostatnio do czynienia z autorskimi projektami, na temat których trudno byłoby mi sklecić przynajmniej kilka zdań z pozytywną opinią, dlatego też początkowo do The Zombie Ninja podchodziłem z pewnym dystansem i nie oczekiwałem za wiele. Pozytywnie się jednak zaskoczyłem! Komiks Kamila jest warty poświęcenia czasu, nawet jeśli ktoś podobnie do mnie nie lubi czytać z komputera.

       Sam tytuł komiksu u takiego miłośnika groteski i wszelkiego rodzaju czarnego humoru wywołał mały uśmiech na twarzy. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy – zapowiada się dobra zabawa. Historia jaką przedstawia komiks zabiera nas do nieznanego świata, wyniszczonego przez liczne wojny, w którym życie toczy się w siedmiu wielkich miastach: Kargos, Tuai, Azan, Rof, Darkthad, Skared oraz Windz. Pierwsze cztery dostępne na blogu odcinki komiksu to opowiadanie o wydarzeniach mających miejsce w mieście Tuai, w którym niedawno podczas wojny klanów zginął przywódca i mistrz klanu Czarnej Czaszki. Jego mordercą jest niejaki Arize, głowa klanu Krwawej Pochodni – pół demon, pół człowiek, pod którego jarzmem niegdyś wspaniałe miasto Tuai pogrąża się w ruinie.
       Zarys fabuły to walka niedobitków klanu Czarnej Czaszki z uzurpatorem, próba pokrzyżowania mu planów oraz odzyskanie władzy w mieście. Do tego celu grupa pozostałych przy życiu wojowników  próbuje przywrócić do życia swego zamordowanego mistrza!
         Przed lekturą komiksu spodziewałem się czegoś zrobionego raczej z jajem i dużą dozą humoru, jednak pomimo, że miejscami dowcip jest przedni nie jestem do końca pewien jak skategoryzować ten komiks. Bo na pewno nie jest to tylko lekka historia nastawiona na poczucie humoru, pojawiają się wątki dramatyczne jak np. wspomnienie jednego z bohaterów swojej zmarłej żony, a walka odbywa się naprawdę na poważnie, bo wszędzie latają odcięte kończyny. Nie jestem pewien czy zabieg mieszania stylu był przemyślany i wszystkim taki miszmasz się spodoba, mi natomiast nie przeszkadzał i czytało się bardzo przyjemnie.
Przykładowe grafiki w kolorze
         Pomimo, że komiks mi się spodobał nie byłbym rzetelny gdybym nie napisał o kilku drobnych wadach jakie w nim zauważyłem. Po pierwsze postacie, choć ciekawe, różnorodne i z charakterem to czasami trudno je od siebie odróżnić z powodu bardzo podobnego wyglądu, chodzi tu głównie o wojowników klanu Czarnej Czaszki, którzy noszą na twarzach bardzo podobne maski i czasami ciężko się połapać, który jest który. Kolejnym, ostatnim, ale za to w mojej subiektywnej ocenie największym mankamentem komiksu są czarno białe rysunki. Nie zrozumcie mnie źle, rysunki są naprawdę spoko, ale trochę boli niewykorzystany potencjał. Autor zamieszcza na blogu swoje grafiki w kolorze, które są jak dla mnie klimatyczne i bardzo ciekawe. Dawno nie widziałem tak świeżej i charakterystycznej kreski, jednak w komiksie czarno białe rysunki nie oddają tego co można zobaczyć na stronie. Szkoda, miejscami kadry komiksu są niewyraźne, nieczytelne i bez widocznych detali. Naprawdę komiks robiłby dużo lepsze wrażenie gdyby składał się z kadrów kolorowych, takich jak zamieszczonych na blogu. Zresztą sami to oceńcie, poniżej zamieszczam porównanie, z lewej kadr z komiksu, z prawej grafika z bloga.
       Pomimo dwóch drobnych wad po komiks warto sięgnąć i zainteresować się tematem.
W tekście użyto grafik autorstwa Kamila Boettchera pochodzących z komiksu The Zombie Ninja oraz strony internetowej http://thezombieninja.blogspot.com

Share This: