Prowadzenie bloga o komiksach ma kilka ciekawych zalet, chyba najważniejszą z nich jest dostęp do nowych komiksów jeszcze przed ich premierą. Taką przyjemność sprawił mi Rafał Szłapa kiedy poprosił o przedpremierową recenzję piątego albumu Blera. Komiks podobnie jak jego poprzednia część powstał dzięki kredytowi zaufania jaki Rafał zaciągnął u czytelników decydując się na kampanię crowdfundingową. Ponieważ rok temu zaciągnięty kredyt został spłacony w terminie i to z odsetkami, internauci i fani komiksu bez obaw zaufali autorowi, a jego projekt uzyskał w tym roku aż 200% zakładanej kwot. Czy i w tym roku kredyt zostanie spłacony w tak spektakularny sposób jak rok temu? Moim zdaniem tak!
Bler #5 nosi tajemniczy podtytuł – Człowiek ze światła, długo zastanawiałem co Szłapa ukrył pod tym tytułem, z początku doszukiwałem się jakiegoś odniesienia do innego dzieła popkultury, może jakiegoś smaczku, albo kolejnej mocy Blera. Byłem jednak prawie pewien, że ów człowiek ze światła to właśnie Bler, nawet nie brałem pod uwagę, że może być inaczej. Dlatego zaskoczenie jakie się z tym wiąże to to co najbardziej zapadło mi w pamięć po lekturze komiksu. W piątej części swojego flagowego komiksu Rafał wzniósł opowieść na wyższy level, między innymi dodając elementy, których nigdy bym się nie spodziewał ujrzeć w komiksie takim jak Bler. Jak zwykle mamy sporo przemyśleń na temat dobra i zła. Dylematy natury moralnej zawsze były stałym elementem opowieści o Krakowskim Supermanie i nie inaczej jest w tym albumie. Misja ratowania córki jednej z mieszkanek obozu uchodźców, na którą wybrał się tytułowy bohater od początku wydawała się skazana na porażkę i właśnie ten fakt staje się moim zdaniem punktem kulminacyjnym historii, chyba nawet całej historii bohatera licząc od pierwszego albumu.
Autor serwuje swoim wiernym fanom to za co kochają jego komiksy i w bonusie dodaje sporo nowych elementów, które powinny się im spodobać. Jak zawsze opowieść jest pełna zagadek, niedopowiedzeń i szybkich zwrotów akcji. To co mocno odróżnia ten album od poprzednich, to wysoki poziom przemocy. Osobiście brutalność bohatera odebrałem jako reakcję na ogromną odpowiedzialność jaką go obarczono. Sceny, w których Bler bez litości rozprawia się ze swoimi oponentami, których jest naprawdę sporo, to jednak nie to co sprawia, że piąty Bler jest wyjątkowy na tle swoich poprzedników. Poprzednie albumy kończyły się zawsze zagadkowo lub sporym niedopowiedzeniem, obiecującym kontynuację wątku w kolejnej części, Człowiek ze światła jest pod tym względem wyjątkowy ponieważ definitywnie zamyka pewne wątki. Jest to więc podsumowanie dotychczasowego dorobku zarówno bohatera jak i autora. W pięciu tomach historii obserwowaliśmy zagubionego faceta z supermocami, który sam nie wiedział kim jest i jego czyny są słuszne, być może autor zamykając pewien rozdział historii chce nam zaserwować w kolejnej odsłonie opowieści historię o doświadczonym, pewnym siebie herosie. Jak dla mnie wizja takiego postępu bohatera jest bardzo smakowita i mam szczerą nadzieję, ze historia rozwinie się w tym kierunku, choć i tak z szeroko otwartymi ramionami przyjmę to co Rafał nam zaoferuje.
Każdy fan stylu rysowania Rafała będzie na pewno zadowolony, rysunki nie odbiegają ani stylem, ani jakością od swoich poprzedników. Dodatkowo mamy okazję zobaczyć postapokaliptyczną wizję zniszczonego Krakowa, która robi piorunujące wrażenie. Autor nie tylko opowieścią ale i rysunkiem podkreśla ponury przekaz oraz ukazuje nam naprawdę ciemną stronę człowieczeństwa. Ten komiks ma po prostu swój niepowtarzalny klimat i za to właśnie cenię go najbardziej. Sprawdźcie i wy.