Kroniki Dyplomatyczne
Z zasady czytam tylko te komiksy, które podobają mi się wizualnie. Bądźmy szczerzy, komiksów wartych przeczytania jest tak wiele, że z czegoś i tak trzeba zrezygnować. Dla Kronik Dyplomatycznych zrobiłam wyjątek.
Na początku ciężko mi było przywyknąć do, na pierwszy rzut oka, paskudnych ilustracji. Surrealistyczne kadry i nieproporcjonalne postaci autorstwa Christophe’a Blaina nie tylko nie przypadły mi do gustu, ale aż zdawały się krzyczeć „jesteśmy obleśni”. I chociaż sama nie narysowałabym lepiej, lektura pierwszych stron komiksu była bolesna. Mimo początkowych przeciwności, udało mi się album skończyć i przy okazji świetnie się przy nim bawić.
Scenariusz komiksu napisał Abel Lanzac, były pracownik… francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Autor w fantastyczny sposób opisał realia pracy ministerialnego skryby, nie szczędząc uszczypliwości swojemu (prawdopodobnie) byłemu szefowi i miejscu pracy. Kroniki Dyplomatyczne bezpardonowo obnażają kulisy politycznych utarczek i domowych wojenek, które z całą pewnością nie targają tylko i wyłącznie francuskim rządem.
Moją uwagę szczególnie przykuło wykorzystanie dymków jako tła narracyjnego. Raz wypełnione bazgrołami, raz mamrotaniem, świetnie oddają atmosferę stresującego i nieprzychylnego miejsca pracy. Wraz ze sporadycznie używanym wulgarnym językiem i fragmentami przemówień, stanowią świetne pole do analizy dyskursu politycznego.
Recenzja przygotowana na podstawie francuskiego wydania (wyd. Dargaud, 2010). Mam nadzieję, że polskie tłumaczenie uchwyciło ducha tego komiksu.