Batman. Eye of the Beholder to album zawierający dwie, nie związane ze sobą fabularnie historie – tytułowe Eye of Beholder oraz Pieces. Osobiście obie historie mi się spodobały, choć druga dużo bardziej, o czym tam możemy poczytać za chwilę, na początek wezmę pod lupę Beholdera.
Nigdy nie byłem i chyba już nie będę fanem zmian tytułowych herosów, zastępstw czy wszelkiego rodzaju wariaci w kwestii postaci głównego bohatera. Dlatego też, byłem dość sceptyczny kiedy okazało się, że w obu komiksach (Eye of Beholder oraz Pieces) Batmanem nie jest ulubiony Bruce Wayne tylko Dick Grayson. Do tego występuje tu masa drobnych postaci, za którymi też nigdy nie przepadałem – Robin (no sorry koleś mnie irytuje) Catgirl i Enigma. W trakcie czytania historii przyszło mi jednak pochylić czoło ze skruchą, posypać głowę popiołem i przyznać się, że moje początkowe kręcenie nosem było całkowicie bezpodstawne. Bo jak się okazuje, nie dość, że postacie poboczne odgrywają naprawdę dużą rolę, to powiązane są z nimi ciekawe wątki.
Problemy wychowawcze, przemoc, szaleństwo, porwania, tortury – to wszystko jest tu ukazane w taki sposób, że czuje się ten ciężki, mroczny klimat Gotham City. Cała akcja toczy się szalenie szybko, co chwile pojawia się nowa postać, a każda z nich wnosi coś do fabuły! I tak w samym Beholderze pojawia się cała zgraja bohaterów i antybohaterów, poza tymi, których już wymieniłem znajdziemy tu – Reapera, Peacock, Sensei, I-Ching, Riddler i Catwoman. Opowieść poprzecinana jest drobnymi retrospekcjami, które wyjaśniają historię Maski Beholdera, o którą toczy się cały ambaras i rozpierducha w Chinatown. W skrócie scenariusz można streścić tak: Batman wpada na trop tajemniczego artefaktu ukrytego gdzieś w Gotham, który rzekomo daje potężne demoniczne moce. Okazuje się, że artefaktu szuka Sensei, który nie cofnie się przed niczym żeby go zdobyć. Jak to zwykle bywa nasz bohaterski człowiek nietoperz próbuje pokrzyżować szyki hultajom pragnącym władzy 😉
Niezła historia, mnóstwo postaci, ciekawe ujęcie problemu wychowania i widok, którego wcześniej nie widziałem – Batman na koniu 😉 czynią ten komiks pozycją, po którą powinien sięgnąć każdy zapalony fan Gacka. Laikom, może wydać się dość chaotyczny i trudny do ogarnięcia z powodu ilości bohaterów, ale myślę, że też nie będą zawiedzeni 🙂
Pieces to druga, krótsza, ale moim zdaniem lepsza część albumu o tytule Batman. Eye of the Beholder. Ta historia zaczyna się mocnym strzałem, pierwszy kadr po prostu mnie rozłożył na łopatki, dawno nie byłem pod takim wrażeniem! Two-Face! Zgubił swoją monetę i bardzo, ale to bardzo chce ja odzyskać. Początkowy wątek może wydawać się prosty, przyziemny i prozaiczny, jednak w tym komiksie kryje się naprawdę świetna historia, idealnie ukazująca emocje i szaleństwo, które kierują Harveyem Dentem. Zbyt dużo nie mogę napisać o tej historii poza tym, że mi osobiście się bardzo podobała. Mogłoby to zepsuć zabawę tym, którzy planują zapoznać się z tym albumem. Przed sięgnięciem po tę historię koniecznie należy zapoznać się z Długim Halloween, które również dla Was recenzowałem – O TUTAJ. Cała fabuła Piecesbazuje na wydarzeniach jakie miały miejsce podczas szalonego roku pełnego morderstw w dni świąteczne. Efekty tych wydarzeń ciągną się do dziś, a Harvey Dent nie zapomni tego do końca życia!
Na koniec parę słów o rysunkach, świetne, realistyczne, żywe, osom! Cztery wystarczą?
Polecam 😉
Paweł
Garść danych technicznych:
Najtaniej do kupienia w PL – Multiversum