Chłopaki #3 – Balsam dla duszy
Jak można było się spodziewać, Ennis po zniszczeniu wszystkiego co charakterystyczne dla superbohaterskiego komiksu musiał na moment zwolnić tempo szokujących wydarzeń i zrobić miejsce na rozwój i prezentację postaci. W moim odczuciu wyszło to historii na dobre, ponieważ groteskowa parodia konwencji superbohaterskiej dość szybko mogłaby się bez tego znudzić. Otrzymujemy zatem Balsam dla duszy, w którym dowiadujemy się sporo na temat Rzeźnika, a Tyci Hughie wyrasta na pełnoprawną postać pierwszoplanową. Nawet reszta członków ekipy Chłopaków dostaje swoje pięć minut. Najciekawsze jednak co przeczytacie w tym albumie to opowieść parodii Stana Lee o rynku komiksowym oraz jego powiązaniu z grupami superbohaterskimi i pewną korporacją.
Na uwagę zasługuje oczywiście również kilka innych wątków, jak na przykład romantyczna relacja Tyciego Hughiego oraz rozmowa (a raczej monolog) Rzeźnika z Ojczyznosławem. Najważniejsze jednak dla fanów komiksów jest to, że Ennis naprawdę swobodnie używa sobie na sławnych superbohaterach. Moim zdaniem właśnie to naśmiewanie się ze znanych postaci komiksowych powoduje najwięcej uśmiechu na twarzach dorosłych czytelników. Ten komiks to istna parodia i groteska w jednym. Znajdziemy tutaj oczywiste odniesienia do Kapitana Ameryki i Supermana w jednym, Batmana, Ligi Sprawiedliwości, Zielonej Latarni i wielu innych.
Jak zwykle w komiksach Ennisa nie brakuje brutalnych scen walki, wulgarnego języka, seksu, czy innych tematów uznawanych za tabu. Do tego jesteśmy przyzwyczajeni, jednak dużo świeżości temu komiksowi jak i całej serii daje naprawdę fantastycznie dobrana kreska Daricka Robertsona. Myślę, że nie nazwałbym stylu Robertsona ładnym, czy efektownym, jednak trzeba przyznać, że jego rysunki, kadrowanie, a nawet elementy tła świetnie pasują do charakteru tego komiksu.
Balsam dla duszy to oczywisty wybór dla każdego, kto zakupił pierwsze dwa numery Chłopaków. Po jego lekturze mogę jednak z pełną odpowiedzialnością zachęcić do kupna i lektury tych, którzy jeszcze się nie skusili. Seria z czasem nabiera ciekawej głębi. Jeśli obawialiście się, że będzie to głupia nawalanka wyśmiewające ulubione superhero, to mieliście rację tylko w tej drugiej połowie. Polecam.
Paweł Warowny