Daredevil – Żółty
Tim Sale i Jeph Loeb to duet niesamowity. Ich indywidualny dorobek sam w sobie jest imponujący, ale największą uwagę artyści przyciągają pracując razem. Długie Halloween, Mroczne zwycięstwo, Rzymskie Wakacje czy Superman for all seasons to pozycje chwalone zarówno przez fanów jak i krytyków. Nie tylko DC może poszczycić się działami duetu. Marvelowskie „kolory” autorstwa Sale’a i Loeba nie ustępują na krok Batmanom i wprowadzają do komiksu superbohaterskiego nową jakość.
Narracja Żółtego to nic innego jak pisane przez Matta listy do Karen. Czerwony Diabeł próbując uporać się ze śmiercią ukochanej, opisuje w listach swoje pierwsze spotkania z Karen, historię zabójstwa ojca i relacje łączące go z Foggym. Mogłoby się zdawać, że historia zawarta w Żółtym to nic więcej jak tylko „proza życia”. Faktycznie, scenariusz Loeba nie wprowadza nic nowego do dziejów bohatera, nijak nie wpływa na jego losy. Na czym więc polega fenomen?
Tęsknota, żałoba i szeroko pojęte poszukiwanie to tylko główne, ale nie jedyne tematy poruszane w albumie Daredevil – Żółty. Pomijając wątki superbohaterskie, komiks Sale’a i Loeba można by podsumować jako przejmującą i do cna poruszającą powieść. Pomijając wewnętrzne uniesienia, płynące z lektury, nie mogę wyjść z podziwu nad talentem autorów. Narysowanie zapachu i napisanie szmeru to nie lada sztuka.