Departament prawdy. Miasto na wzgórzu. Tom 2

Departament prawdy. Miasto na wzgórzu

Cole Turner powraca, aby dalej zmagać się z teoriami spiskowymi. Jak się można domyślać, kontynuacja jego przygód, czyli Departament prawdy. Miasto na wzgórzu nie zabiera bohatera na wakacje. Nie przynosi mu nic przyjemnego, choć polowanie może kojarzyć się z relaksem.

Myślokształty, jeszcze więcej myślokształtów

Seria Tyniona IV oparta jest o tulpy. Wystarczy przekonać odpowiednią liczbę ludzi do istnienia czegoś, aby to coś zaistniało fizycznie w świecie. Myślokształty w połączeniu z teoriami spiskowymi tworzą wybuchową mieszankę, którą trzeba kontrolować. Jest zbyt niebezpieczna, może wpaść w niepowołane ręce. Tu na scenę wchodzi tytułowy departament, który zaciera ślady po niekontrolowanych emanacjach, zmieniających rzeczywistość.

Departament prawdy. Miasto na wzgórzu

Coś z tym chłopcem jest nie tak

Turner jako dziecko został uwikłany w panikę satanistyczną i twierdził, że spotykał się z mroczną postacią z pięcioramienną gwiazdą na twarzy. Po tym wydarzeniu pozostały w jego umyśle nieco zatarte wspomnienia. Dziwnie zaczęło się robić wiele lat później, jak w tajemniczych okolicznościach z grupką szczęśliwców dotarł do lodowej granicy płaskiej ziemi. Wtedy to dostał okazję, aby zajrzeć na drugą stronę kurtyny (więcej o pierwszym tomie — link). Bohater Tyniona IV jest tak wyjątkową postacią, że interesuje się nim zarówno rządowa organizacja, jak i garstka fanatyków kierowanych przez Czarnego Kapelusza. Czy jedni są dobrzy, a drudzy źli? Tak by się wydawało.

Polowanie na nieuchwytnego zwierza

Główną postacią drugoplanową drugiego tomu jest Hawk, żołnierz starej gwardii, pamiętający początki departamentu. Niezbyt przyjemny w wyglądzie i obyciu starszy mężczyzna nie rozstaje się ze swoją czapką z daszkiem zwracającą uwagę odwróconą flagą USA. Świeżak, jakim jest Cole, trafia pod skrzydła doświadczonego orła (a właściwie jastrzębia). Razem ruszają tropem Wielkiej Stopy. Rozpoczyna się polowanie na bardzo rzadką zdobycz, w której istnienie wierzy niewielu. To jednak wystarczy, aby potwór stał się prawdziwy.

Departament prawdy. Miasto na wzgórzu

Jak wymazać pamięć

Tajemnicza organizacja nie chce dopuścić do przedostania się do opinii publicznej informacji o istnieniu potworów, które ktoś sobie wyobraził. Zacieranie dowodów istnienia to nie tylko zastrzelenie zwierza i pozbycie się ciała. Odcisk stopy w błocie potrafi wywołać rozlanie się plotek. Dzisiaj przecież każdy ma aparat fotograficzny i komputer z dostępem do internetu w swojej kieszeni. Trzeba działać szybko, aby nie dopuścić do przecieków. Departament prawdy bardzo przypomina M.I.B., innych krawaciarzy, sterujących informacjami. Z tym że agenci Tyniona IV wymazują pamięć w staromodny, amerykański sposób. Za pomocą kul.

Wprowadzenie, rozwinięcie i zakończenie

Departament Prawdy. Miasto na wzgórzu składa się z trzech zasadniczych części. Na początku Tynion IV uporządkowuje dotychczasowe wydarzenia i tak przy okazji przypomina czytelnikowi, co się do tej pory wydarzyło. Najwięcej miejsca zajmuje wątek polowania, rozedrgany, emocjonalny. Martin Simmonds doskonale wpasowuje się ekspresjonistyczną formą, wywołując zaniepokojenie. Uwielbiam takie grafiki, a jeszcze jak zgrywają się z treścią, to całość od razu zyskuje kilka oczek w moich oczach.

To, co wydarzyło się w finale, zupełnie mnie zaskoczyło. Nie liczyłem na powrót do wątku dzieciństwa Turnera, ale właściwie to należało się tego spodziewać. Tynion IV z rozmysłem trzęsie podstawami swojego świata, świadomie dąży do przedefiniowania stron. Nie ma tu dobrych, czy złych. Pytanie tylko gdzie jest prawda, bo wcale nie ma pewności, że tytułowy departament ma do niej wyłączne prawa.

Departament prawdy. Miasto na wzgórzu

Departament Prawdy. Miasto na wzgórzu to interesująca, ale i niepokojąca lektura. Być może dlatego, że nawet same teorie spiskowe zawierają fragmenty prawdy, przez co nawet w nieprawdopodobne wymysły jesteśmy w stanie uznać za prawdziwe. Dodatkowo strony komiksu przecinane są przez kartki pamiętnika, czy fragmenty listów, co podnosi realizm. Co prawda nadal jest to przecież komiks z dużą ilością bujdy, a odręczne pismo drukowane jest równiutką, zgrabnie pochyloną czcionką, ale jakaś część mnie już i tak chciałaby uwierzyć. Bo przecież w coś trzeba, prawda?

Scenarzysta: James Tynion IV

Ilustrator: Martin Simmonds

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Seria: Departament prawdy

Format:170×260 mm

Liczba stron: 162

Oprawa: miękka

Papier: kredowy

Druk: kolor

Share This: