Detektyw Miś Zbyś na tropie. 4. Skarb kapitana Czarnofutrzastego – II wydanie
Nie czytałem wcześniejszych przygód niebieskiego śledczego. Nie znam też nowych. Niemniej na wznowienie komiksu Detektyw Miś Zbyś na tropie. 4. Skarb kapitana Czarnofutrzastego czekałem z lekką niecierpliwością i podekscytowaniem.
Co w artykule?
Wilki w komiksie
Wydawałoby się, że jestem za „duży” by cieszyć się z komiksów dla dzieci, moi synowie też wyrośli już z kolorowych, wesołych książeczek, a Detektyw Miś Zbyś na tropie. 4. Skarb kapitana Czarnofutrzastego to wspaniała zabawa dla najmłodszych. Dzieciaczki z przyjemnością będą wertować przepięknie pokolorowaną książeczkę i uśmiechać się równie mocno, jak przechadzające się po kartkach wesołe zwierzaczki.
No to dlaczego chciałem sięgnąć po czwarty tom Detektywa Misia Zbysia? W zeszłym roku podczas warszawskiego konwentu Niech żyje komiks stanąłem w kolejce po autograf do Piotra Nowackiego ściskając pod pachą OM. Bez wahania poprosiłem o narysowanie wilka (toć to naturalne) i trochę o tym porozmawialiśmy. Rysownik przyznał się, że cyklem o wilczych komiksach (tu jest ostatni na tę chwilę odcinek – klik), skłoniłem go kilka dni wcześniej do refleksji, czy kiedykolwiek narysował w swoim komiksie to leśne zwierzę i przypomniało mu się… że tak! W komiksie, który był w tamtym czasie wyprzedany.
Uzupełniam kolekcję
Na szczęście trzeba było czekać tylko rok, aby moja ciekawość była zaspokojona i aby Detektyw Miś Zbyś na tropie. 4. Skarb kapitana Czarnofutrzastego trafił do mojej kolekcji. Co w środku? Dwóch przezabawnych przyjaciół nie tylko ma do rozwiązania kilka zagadek, to jeszcze wpadają w wir przygody. Napotkana latem na plaży (oj, no – lato wróć) Lupa prosi o pomoc w znalezieniu skarbu, który ukrył gdzieś jej ojciec. Gdzie? Nie wiem, ale na stronach 12 i 13 jest mapa.
No i co, te 52 strony przyniosły mi wiele radości. Co prawda fabuła jest dość prosta, ale i tak nadziałem się na mały zwrot akcji, bo jedna z postaci, nie jest tym, za kogo się podaje. Nie zaskoczę chyba nikogo, jak powiem, że skarb udaje się znaleźć, a na końcu jest szczęśliwe zakończenie. I to dobre.
Przyjemna przygoda na kartkach komiksu
Piotr Nowacki to rysownik komiksów pełną gębą i to czuć bardzo mocno. Sekwencje są bardzo wyraźne i dynamiczne. Z kadru na kadr potrafi w paszczy rekina zniknąć połowa łódki. A na rozkładówkach dzieje się sporo i można je śmiało zwiedzać i wyławiać niuanse.
Ciągłe przystanki to nie wszystko, bo czytelnik zmuszany jest do wertowania książeczki. Mapa w pewnym momencie wpada w paszczę krwiożerczej ryby, ale przecież nic straconego. Mówiłem Wam przed sekundą, że jest narysowana na stronach 12 i 13. Takich zabiegów jest kilka, trzeba wykazać się dobrą pamięcią i spostrzegawczością.
Malutki minusik, taki czepialski
Jedyne, do czego bym się przyczepił, ale tak naprawdę na siłę. To melodia, którą wyśpiewują leniwce, wzięte przez chwilę za syreny. Leżakujące na gałęziach zwierzęta może są zbyt leniwe, aby poznać zasady muzyki, przez co z deka fałszują, ale no może i moje wina. Może niepotrzebnie czytałem ten zapis nutowy.
Przygoda dobiega końca, ale uśmiechnięte pyszczki zachęcają, aby znaleźć skarb kapitana Czarnofutrzastego jeszcze raz. Skoro wiążę się to z kolejną rundą przyjemnej lektury, to czemu nie? Na koniec powiem, że jestem przekonany, że gdybym miał mniejsze dzieciaki, to Detektyw Miś Zbyś często byłby na tapecie.
Jeśli nie znacie jeszcze tej serii, a macie ochotę poczytać z dzieciakami od pierwszego tomu, to zajrzyjcie tu (klik).
Scenarzysta: Maciej Jasiński
Ilustrator: Piotr Nowacki
Kolory: Tomasz Kaczkowski
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Seria: Detektyw Miś Zbyś na tropie
Format:165×230 mm
Liczba stron: 52
Oprawa: twarda
Papier: Arctic Volume
Druk: kolor