Extremity. Artystka. Tom 1
Daniel Warren Johnson zdobywa coraz większą sławę i zgarnia komiksowe nagrody. I to dobrze, bo ma dynamit w ręku. „Extremity. Artystka. Tom 1” to już jego czwarty autorski komiks na naszym rynku. Do tej pory przeczytałem tylko „Z całej pety” (więcej tu – klik), jeden z pierwszych (i bombowych) tytułów w ofercie Nagle Comics, ale czuję narastającą potrzebę, by nadgonić albumy „Murder Falcon” i „Wonder Woman. Martwa Ziemia”.
Postapokaliptyczny Świat Zemsty
A to dlatego, że „Extremity. Artystka. Tom 1” wbił mnie w podłogę, podeptał i zwyczajnie przeszedł dalej, zerkając tylko z daleka, czy zrobił właściwe wrażenie. Kapitalna kreska, dynamiczne rysunki, zdmuchujące czapkę z głowy rozkładówki z masą detali (no i świetne kolory, za które odpowiada Mike Spicer) i… niebanalna historia.
Z tym, co ma w łapie Johnson, pewnie wystarczyłaby mi sama warstwa graficzna. Są przecież takie albumy, które przede wszystkim wyglądają, choćby „Kowboj z Szaolin”. Autor sam podpuszcza, czy wplata leciutką podpuchę, że byłoby to granie do kotleta.
„Extremity” to opowieść umieszczona w postapokaliptycznym świecie, w którym dwa plemiona (trochę przypominające Indian) toczą wojnę. Już nikt nie pamięta, od czego to się wszystko zaczęło, ważna jest tylko zemsta. Oko za oko. Odwet za odwet. Ogromny ból zmyć może jedynie morze krwi wylane z trzewi przeciwnika. Jest brutalnie, odcinane są różne członki ciała, ale ta przemoc nie jest przejaskrawiona, bo ładunek emocjonalny jest cały czas ogromny.
„Extremity. Artystka. Tom 1” to opowieść o rodzinie i stracie. Thea miała inspirować całe swoje plemię i oświetlać swoim talentem. Zamiast tego podąża za swoim ojcem, który wytycza krwisty szlak zemsty. To nic, że wendetta wcale nie ukaja bólu, a spirala nienawiści nakręca się po obu stronach coraz bardziej. Tylko Rollo, brat głównej bohaterki, zdaje się dostrzegać, że klany Paznina i Roto, mimo różnych znaków na twarzach, nie różnią się od siebie zbyt wiele, a przemoc do niczego nie prowadzi.
Broń i Technologia w Postapokaliptycznym Świecie
W świecie dryfujących wysp i zdegenerowanej cywilizacji, zdziczali ludzie sięgają po białą broń. Miecze, noże, tasaki, dzidy, wszystko co ostre i zdolne zadać ból lub śmierć idzie w ruch. Arsenał uzupełniany jest przez technologię znalezioną po różnych śmietnikach, ale najczęściej są to graty reaktywowane do działania, a brudna kreska Johnsona świetnie się nadaje, by pokazywać taki osprzęt z odzysku. Do walki zaprzęgane są też olbrzymie zwierzęta żyjące w tym świecie, które pewnie nikomu by krzywdy nie robiły, gdyby człowiek pozostawił je w spokoju.
Kluczowa dla fabuły jest relacja Rollo, odwracającego głowę od przemocy, z androidem, którego udało mu się reaktywować. Shiloh co prawda był jednostką bojową używaną w starych wojnach, ale z jakiegoś powodu jego pamięć została wymazana, a teraz zachowuje się bardziej ludzko niż większość ludzi z obu klanów opętanych szaleństwem.
Niecierpliwe Oczekiwanie na Tom 2
Na całość składa się 12 zeszytów, „Extremity. Artystka. Tom 1” zawiera tylko połowę i szkoda, że wydawnictwo nie zdecydowało się wydać całości na raz. Seria oryginalnie była wydawana w latach 2017-2018, więc materiał do wydania zbiorczego jak najbardziej jest dostępny. A tak czytelnik dostaje po twarzy paskudnym cliffhangerem. Jedyna nadzieja w tym, że Nagle Comics nie będzie zwlekać z drugim tomem i emocje nie zdążą wystygnąć. Co prawda życzyłbym sobie jeszcze powiększonego formatu niż amerykański, bo na pewno komiks by tylko zyskał, ale to już jest chciejstwo.
Przyznam, że w kilku miejscach aż wstrzymałem oddech, a raz nawet opadła mi szczęka. „Extremity. Artystka. Tom 1” to komiks pełny zwrotów akcji i dramatycznych scen. W połączeniu z dynamiką tworzy się przejmująca historia, od której nie można się oderwać.
Scenarzysta: Daniel Warren Johnson
Ilustrator: Daniel Warren Johnson
Kolory: Mike Spicer
Wydawnictwo: Nagle Comics
Seria: Extremity
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo