Flash. Powrót Wally’ego Westa. Tom 1
Flash. Powrót Wally’ego Westa. Tom 1 to nowy start czerwonego speedstera w ramach linii Uniwersum DC. Jedynka zachęca, aby pobiec za najszybszym człowiekiem na ziemi i zapoznać się z jego przygodami. Do biegu! Gotowi? START!
Co w artykule?
Nowe, czy dalsze losy Flasha?
Hura optymizm może jednak minąć, po tym, jak się przestudiuje zawartość. Flash. Powrót Wally’ego Westa zawiera zeszyty opublikowane w serii The Flash #763-#771 oraz The Flash 2021 Annual #1. Są tacy, którzy chcieliby znać każdy szczegół uniwersum i poznać pełny ciąg przyczynowo skutkowy dla każdego szczegółu. Innym nie przeszkadza, że nie wiedzą, kto to jest ten cały Wally West i dlaczego musi skądkolwiek wracać.
Ja raczej zaliczam się do tej drugiej grupy, mimo że przeczytałem kilka tomów rubinowego biegacza w ramach linii DC Odrodzenie (o choćby ten – klik), które bezpośrednio prowadzą do tego albumu. Pstrzący się niczym paw na gody wir nie pozostawił jednak za wiele w mojej pamięci, mogę powiedzieć, że do tego komiksu podchodziłem z czystą kartą.
Sprawa pierścienia
Wydawcy zdaje się, że wiedzą, że nie każdy ma ochotę przebijać się przez tysiąc komiksów, aby przeczytać najnowszy, więc na początku znajduje się wprowadzenie z opisem kluczowych postaci w Kto jest kto. No i jazda. Kevin Shnick rozpoczyna wyścig w Sprawie pierścienia. Na szczęście Flash nie musi się udawać do Mordoru, aby zniszczyć swój element biżuterii, w którym ukrywa kostium, być może dlatego, że zajęłoby mu to nawet krócej niż podróż na orłach.
Wartka akcja kręci się wokół kamienia filozoficznego, zamiłowania Barry’ego Allena do chemii, ale zmierza też szybkimi krokami do pojedynku z Alchemym, choć początkowe, zamarkowane uderzenie z Tricksterem wyszło co najmniej intrygująco. Kilka dialogów z Iris sprawiły, że jeden z moich kącików ust podniósł się kilkukrotnie. Kolorowo, dynamicznie, nie mniej, nie więcej.
Winter is coming
Dalej następuje tie-in do Wiecznej Zimy, który może i wygląda całkiem nieźle, ale jeśli nie czytało się tego tomu Ligi Sprawiedliwości, który miał u nas premierę już jakiś czas temu, bo w lipcu 2022, to nie ma zbyt wielkiego sensu zapoznawać się z tą historią. Oderwane od głównego wątku wydarzenia pozostawiają mnie z wrażeniem, że Andy Lanning z Ronem Marzem są wielbicielami Gry o Tron. Spokojnie można było tego nie czytać i przejść do właściwej części tego albumu.
Flash. Powrót Wally’ego Westa – zaczyna się dopiero tu
Za sterami siada Jerymy Adams i zaczyna się W mgnieniu oka. To nie jest tak, że ta historia to czysty start, bo nawiązuje bezpośrednio do Kryzysu bohaterów Kinga (więcej tu – klik2), ale scenarzysta zrobił to w tak zgrabny sposób, że nie czuć, że wchodząc, zahaczyło się czubkiem buta o próg. Wally West ścigany przez wyrzuty sumienia postanawia poświęcić się rodzinie, ale podczas gdy Barry Allen zamierza mu asystować przy superbohaterskiej eutanazji, czyli odłączeniu od mocy prędkości, następuje nieoczekiwane zakłócenie, będące siłą napędową całej historii.
Podróż przez czas i przestrzeń
Wally West zostaje wyrzucony z ciała, a jego świadomość jest przerzucana do ciał różnych speedsterów na przestrzeni czasu i wieloświatów. Niby to nie jest nic, czego nie można było się spodziewać po komiksach z trykociarzami, ale Adams prowadzi to w taki sposób, że wzbudza radość z czytania, a zaczyna od prehistorii i wyścigów z welociraptorem (choć jak tam się znalazł jakiś człowiek, to zagadka).
Przy okazji następnych skoków następuje sztafeta rysowników, co zgrywa się ze zmianą realiów. Można zobaczyć zarówno ultranowoczesną przyszłość, jak i rzeczywistość superbohaterów w trakcie II wojny światowej (tu oczywiście pojawia się Jay Garrick – pierwszy Flash). Bardzo zabawny jest epizod z Odwrotnym Flashem zilustrowany kreską przywodzącą na myśl Złotą Erę komiksów.
No i muszę przyznać, że linie, które pisze Adams, niejednokrotnie mnie rozbawiły. Najgłębiej w głowie mi zostały dialogi Odwrotnego Flasha i Luthora, zwłaszcza scena uzyskania informacji przez wymierzenie szybkich policzków, ale i kwestia Supermana, że litera „S” na jego piersi, nie oznacza, że jest pomylony, też jest niczego sobie, a to tylko przykłady. Takich zabawnych sytuacji jest więcej.
Całość zmierza do emocjonującego finału, w którym fabuła jak się można łatwo domyślić, zatacza koło. Jak najbardziej, dynamicznego klepania nie zabrakło, ale mnie najbardziej poruszyła scena pożegnania między ojcem i synem. To nie koniec, a nowy początek. Kolorowy wir nie przestaje się kręcić, a nowym Flashem zostaje… eee, no chyba nie trudno zgadnąć.
Scenarzysta: Andy Lanning, Jeremy Adams, Kevin Shinick
Ilustrator: Brandon Peterson, Clayton Henry, Will Conrad
Tłumacz: Tomasz Kłoszewski, Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Flash
Format: 167×255 mm
Liczba stron: 280
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor