Harper Lee: Zabić drozda – recenzja
Dziś mamy dla Was nie lada rarytas! Wydawnictwo Jaguar sprezentowało swoim czytelnikom graficzną adaptację powieści Zabić drozda. Powieść ta, wydana w 1960 roku, należy do kanonu literatury światowej. Rok później została uhonorowana nagrodą Pulitzera. Tylko jest jeden problem. Niektórzy na dźwięk słów „klasyka literatury” kładą po sobie uszy, zamykają się w sobie, a w skrajnych przypadkach mają torsje. Klasyka ma w sobie coś takiego, co trąci myszką. W dobie kolorowych, lekkich lektur, które zalewają bookstagramy, może powodować poczucie wstydu. Ja akurat należę do tych, którzy gwiżdżą na to co o moich literackich wyborach myślą inni, a klasyka smakuje mi najlepiej. Ale rozumiem pozostałych. Szanuję. I spieszę z pomocą.
Ciężkostrawne? Rzuć to w komiks!
Zastanawialiście się ile zostałoby z okrytego niesławą Nad Niemnem, gdyby pozbawić go opisów przyrody? Wiem, że ich nie znosiliście. Służą one jedynie temu, żeby wyobrazić sobie miejsce, w którym toczy się akcja. A gdyby zastąpić je obrazkami? Nie mam zielonego pojęcia ile opisów miejsc i ludzi jest w pierwotnej powieści Zabić drozda, bo po prostu jej nie czytałam, ale kapitalnym pomysłem dla mnie jest przeniesienie jej na karty komiksu. Wyłuskujesz dialogi, znajdujesz idealnego ilustratora (w tym wypadku Freda Fordhama) i oto masz powieść graficzną. O ile łatwiej przekonać się do sięgnięcia po klasykę podaną w niespotykanej, ciekawej, łatwo przystępnej formie!
Rzecz o wychowaniu?
Abstrahując od sposobu podania (a jest on arcyciekawy i arcyudany), to sama historia jest zachwycająca. Stany Zjednoczone, lata trzydzieste ubiegłego wieku. Atticus jest adwokatem, samotnie wychowuje dwoje dzieci – Smyka i Jema. Dzieci, jak to dzieci, są krnąbrne i ciekawe świata. Nierzadko wtykają nos w nieswoje sprawy, ale kiedy coraz częściej słyszą niepochlebne komentarze na temat swojego ojca, potrafią z niesamowitym zacietrzewieniem walczyć o jego dobre imię. Nie wiedząc w zasadzie dlaczego jest oczerniany, skoro nie robi niczego złego. Otóż „coś złego” w owych czasach nie jest pojęciem jednoznacznym. Atticus jest adwokatem i broni przed sądem czarnoskórego mężczyzny, oskarżonego o gwałt. A „bratanie się z czarnuchami” nie jest w smak białym ludziom, przeświadczonym o swojej wyższości. Jak w takich czasach wychować dzieci w zgodzie z własnym sumieniem? Jak z nimi rozmawiać, wiedząc, że właśnie w tej chwili, właśnie nasze słowa kształtują ich kręgosłupy moralne? Kiedy przestać traktować je jak dzieci, a zacząć jak dorosłych?
Zabić drozda to grzech
Ta powieść mnie urzekła. Nie tylko historia, ciepło i groza przeplatające się na kolejnych kartkach, albo mądrość płynąca z wypowiedzi ojca czy rozsądek i czystość umysłu dzieci. Sama oprawa, ilustracje, kolory doskonale potęgują niepowtarzalny klimat słów. Całość jest spójna, czytelna i trafiająca dokładnie tam, gdzie miała trafić – do serca czytelnika. Nie twierdzę, że jest to łatwa i przyjemna lektura, nic z tych rzeczy. Napięcie, groza i poczucie niesprawiedliwości są doskonale wkomponowane we wzruszające dzieciństwo pełne zabaw, walk, kłótni i buntu. Ta historia jest po prostu mądra, a fakt, że została „umieszczona” w komiksie zdecydowanie zwiększa jej atrakcyjność i bardzo możliwe, że dzięki temu pozna ją większe grono czytelników, czego sobie i Wam życzę.
Karo
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
W serii powieści graficznych, adaptujących słynne dzieła literackie, ukazał się też Folwark Zwierzęcy. Więcej TU.