Underwater Welder recenzja
Jeff Lemire w szybkim tempie stał się jednym z moich ulubionych komiksowych twórców. Najpierw zachwycił mnie polecanym i nagradzanym fantastyczno-naukowym love story w Trillium, później przekonywałem mnie innymi pozycjami, aż w końcu natrafiłem na dzieło, jakim jest dla mnie Underwater Welder. Sam komiks powstawał w czasie, gdy Jeff pracował dla imprintu DC Vertigo, tworząc Sweet Tooth. Przez zaangażowanie dla giganta praca nad nurkiem trwała kilka lat, dzięki czemu Jeffowi udało się odpowiednio dopracować historię. A w środku jest na czym zawiesić oko, mimo użycia tylko dwóch barw przełamywanych rozmywanymi plamami, komiks jest śliczny. Jako że ta pozycja jest na celowniku wydawnictwa Fantasmagorie, postanowiłem wymienić jej najmocniejsze strony.
Co w artykule?
Radzę sobie w sytuacjach stresowych
Taką umiejętność miękką można znaleźć niemal w każdym życiorysie. Praca w stresie w dzisiejszych uwarunkowaniach jest niemal nie do uniknięcia. Łatwo się mówi, że wystarczy energię ze stresu przekierować do sił służących do wykonywania pracy. Zwrot energii przecież ten sam, tylko przeciwny kierunek. Underwater Welder jest w całości przepiękną przenośnią pracy w stresie. Bo kto może wiedzieć więcej o pracy w warunkach wysokiego ciśnienia niż podwodny spawacz. Głównym jego zadaniem jest połączenie ze sobą dwóch elementów.
Praca, która na powierzchni nie sprawiłaby mu żadnego problemu. Bohater tej opowieści, Jack, wyjawia jak sobie poradzić z otaczającym go wysokim ciśnieniem. W skrócie ignorować je i skupić się na wykonywanej pracy. Oczywiście, Underwater Welder to komiks nie tylko o spawaniu metalowych części. Po wynurzeniu z morskich głębin okazuje się, że w samym głównym bohaterze widnieje skaza wymagająca naprawy. Podczas gdy żona Jacka spodziewa się dziecka, w głębinach jego duszy kryje się nierozliczona sprawa z ojcem.
W imię ojca i syna
Jack ma 33 lata, dokładnie tyle, co jego ojciec w chwili zaginięcia. No i tyle samo co Jezus, gdy go ukrzyżowano. Modlitwa w Ogrójcu, poprzedzająca drogę na krzyż, jest obrazem niezwykle stresującej rozmowy z ojcem. Tak wymagającej, że powodującej wystąpienie krwawego potu. Tymczasem na wybrzeżu Nowej Szkocji w życiu Jacka mają zajść ogromne zmiany. Nic w jego życiu już nie będzie takie samo.
Osobiście znam ten lęk przed nieznanym, towarzyszący przyjściu pierworodnego na świat. Presja przed podołaniem z nowymi obowiązkami. Strach czy aby przy porodzie nie wydarzy się nic niespodziewanego, co mogłoby zagrozić życiu bliskich. W obliczu takiego wyzwania na duszy Jacka pojawia się pęknięcie, którego od dawna nie było widać. Po jakimś czasie szczelina się poszerza, a z czeluści zaczynają wyzierać oczy znane z dzieciństwa. Oczy jego własnego taty. Gdy spotykają się spojrzenia ojca i syna, niczym bańka tworzy się wokół nich inny świat, z którego kontakt ze światem rzeczywistym jest mocno ograniczony.
Dwa światy w Underwater Welder
Alternatywny świat został stworzony na obraz tego rzeczywistego, nawet można znaleźć w nim ślady ostatnich wydarzeń. Jeff Lemire wprowadził pewien szczegół, aby można było rozróżnić, w jakim świecie znajduje się w danej chwili bohater. Choć przyznam szczerze, że zmianę techniki wykonania rysunków wyłowiłem dopiero przy drugim podejściu do tego komiksu. Kadry rozciągające się na dwie strony, stwarzają wrażanie bezkresności głębi. Niedbała kreska autora doskonale obrazuje rozchwianą emocjonalnie opowieść. Wspomnienie, żal, czy potrzeba wybaczenia sprawiają, że Jack szuka sposobu na wydobycie z głębin bolesnego szczegółu jego dzieciństwa. Mawia się, że czas leczy rany. W Underwater Welder to właśnie element związany z czasem jest kluczem do scalenia osobowości Jacka w całość. Na końcu tej historii rodzi się nowe życie.
Jeff Lemire gra na emocjach
Jeff Lemire maluje niesamowicie emocjonującą opowieść, z którego bohaterem połączyła mnie niemalże widzialna nić porozumienia. Autor zagrał na moich emocjach jak prawdziwy wirtuoz, przypominając mi, jak niezwykle ważna jest relacja z ojcem. Oczywiście lekturę polecam każdemu, przy okazji składając życzenia wszystkim ojcom. Dziękuję też mojemu tacie za bycie ogromną i niezwykle ważną częścią mojego życia. Mam też nadzieję, że to samo powiedzą o mnie kiedyś moi synowie.
Sylwester