Invincible tom 1 Recenzja
Invincible, czy, jak woli Agata Cieślak, Niezwyciężony, to świeżutka superbohaterska seria wydawana przez Egmont. Oczywiście, biorąc pod uwagę rynek światowy, tytuł nowy nie jest. Ma już parę lat (licząc z grubsza piętnaście), ale nawet w Polsce znajdzie się grono wielbicieli, którzy z oryginałami są na bieżąco. Czyli skończyli czytać, bo seria została zakończona. Jako że Invincible uznawany jest co najmniej za pozycję bardzo dobrą, liczę siebie jako szczęśliwca, mającego przed sobą niesamowitą przygodę. Polski tom zdobi paskudna, żółta naklejka – Komiks twórcy Żywych Trupów. Na szczęście okropieństwo przyklejone jest do folii, która ląduje szybko w koszu. Z całym szacunkiem dla wielbicieli zombie, mnie trupie zjawisko nie porywa. Może z wyjątkiem Martwicy Mózgu.
Invincible
Niefart chciał, że na trzy miesiące przed zapowiedzią polskiego wydania nabyłem oryginalny tom Ultimate Collection 1. Przy tejże okazji mogę sprawdzić, jak poradził sobie Egmont. Polak jest mniejszy od amerykańca (czy oni wszystko muszą mieć większe?), ale przynajmniej nie ma obwoluty. Oryginalne strony mają bardziej nasycone kolory, przez co wyglądają deko lepiej. Dziwny zabieg polskiego wydawcy, nie wiem czemu służący. Być może zawinił tu materiał źródłowy. Tłumaczenia też idzie się przyczepić, zwłaszcza (jak to bywa) przy grach słów. Podczas gdy bohater ląduje na dywaniku u dyrektora, pada sekwencja „Nie jesteś Niezwyciężony”. Przewrotnie przymiotnik staje się pseudonimem chłopaka. Trudno było wywinąć się bez tłumaczenia aliasu. Za to w innym miejscu przekład lepszy od oryginału, tu chylę czoła przed Zimnią. To tyle, dosyć o przyziemnych sprawach. Należy się cieszyć z komiksu, bo jest z czego.
Invincible Tom 1 to komiks rozrywkowy, przedstawiający nam nowego superbohatera, i, co najważniejsze, jego rodzinę i przyjaciół. Śmiało można powiedzieć, że pierwsze trzynaście zeszytów serii stanowi dietę zrównoważoną, w której każdy składnik został wyważony ze specjalistyczną precyzją. Dzięki temu komiks czyta się leciutko, bez niestrawności, czy kaca. Jeśli ktoś szuka tu emocjonalnego dramatu, zawiedzie się. Komiksiarze gardzący majtkarzami też mogą odczuwać dyskomfort. Wszyscy inni będą się bawić przy Invincible doskonale, a po zakończeniu będą czekać na drugi tom. Spoko-majonez, kontynuacja pojawiła się w egmontowych zapowiedziach na grudzień. Prezent pod choinkę już sobie wybrałem.
Białko
Jednym z podstawowych składników prawidłowego żywienia jest białko. Białka służą do odbudowy zużywających się tkanek, są podstawowym składnikiem krwi, limfy, mleka, hormonów i enzymów, wchodzą w skład ciał odpornościowych, utrzymują właściwe pH płynów ustrojowych, stanowią nośnik niektórych witamin i składników mineralnych oraz biorą udział w regulowaniu ciśnienia krwi. Rolę białka w komiksie pełnią dymki, białe, pierzaste chmurki. Bez tego elementu ciężko stworzyć komiks (choć są i takie dzieła), to one czynią komiks lekki lub ciężki w obiorze. Nadmiar dymków potrafi spowodować ból wątroby. W komiksie Kirkmana dialogi porozmieszczane są z wyczuciem, wciskając się często w kąt. Zwykle jednak ustępują pola rysunkom, gdy dynamiczna akcja tego wymaga.
Dobre superhero nie jest złe
Tłuszcze umożliwiają dobrą pracę mózgu, a do tego potrzebna jest w komiksie dobra fabuła. Robert Kirkman buduje swój superbohaterski wszechświat w bardzo zmyślny sposób. Całość nosi cechy nowoczesności, ale zachowuje równowagę z klasyką. Jest to niejako cecha nowoczesnego wprowadzania nowych postaci i nowych uniwersów. Podobny zabieg wykonał Jeff Lemire w swoim Czarnym Młocie. Co zrobić, gdy nie ma się przed sobą kilkudziesięcioletniej historii zakorzenionej w Złotej Erze? Trzeba ją zrobić po swojemu. Autor Invincible bierze znane wszystkim składniki. Niebieski strój z czerwoną peleryną – mrużę oczy i widzę Supermana. Czarna peleryna i popielate gacie – czy to Batman? Znowu tam – czy to nie Wonder Woman? Z drugiej zaś strony, autor odpowiada na pytania, które w komiksach zadawane były chyba od zawsze, ale żadna porządna odpowiedź dotąd nie padła. Jak pogodzić rolę superbohatera z rolą ojca rodziny? Jakie zagrożenia przywiózł ze sobą Superman z Kryptona? I moje ulubione: czy każdy konflikt trzeba rozwiązywać za pomocą pięści?
Następnym podstawowym składnikiem żywienia są… Węglowodany przyswajalne są głównym substratem energetycznym dla człowieka. Tę rolę, jak już się domyślacie, pełnią rysunki. Za tę warstwę odpowiedzialni są Cory Walker i Ryan Ottley. Jako że korzenie Invincible sięgają Złotej Ery, kreska jest raczej prosta. Brak tu skomplikowanego kreskowania i gęstego cieniowania. Mimo to obwiednia linia ma cechy figlarności. Czyni igraszki na nosach i kręci pętelki na uszach. Ma to swój niepowtarzalny urok. Bill Crabtree nakłada na wszystko kolory, też raczej prosto, płachtami, tak jak robiło się to kiedyś, choć to właśnie kolorami najczęściej odbywa się cieniowanie. Gdzie trzeba, tam jest spokojnie, gdzie indziej leje się krew.
Studium komiksu superbohaterskiego
Invincible Tom 1 wyciąga wnioski ze Złotej Ery i nie popełnia ich błędów. Wprowadza swoje definicje komiksowe i pokazuje jak zrobić nowoczesny komiks, nie zapominając o historii. Kirkman dba o humorystyczne scenki sytuacyjne. Przykładowo, Niezwyciężony znika na chwilę i pojawia się Mark. 50 lat temu ten numer przeszedłby bez mrugnięcia oka. Tu przyjaciel bohatera orientuje się błyskawicznie w sytuacji. Mega wyszło też spotkanie z rysownikiem komiksowym, który odpowiada na pytanie, co robić, gdy gonią terminy, a trzeba szybko dokończyć plansze. Co robić dalej? Czekać na drugi tom.
Sylwester
Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Wiedza o diecie zrównoważonej pochodzi ze strony poradnikzdrowie.pl. Nie wiem dlaczego, ale im ufam.