Krwawe Gody
Pewnego razu dwaj giganci komiksu europejskiego – Jean Van Hamme i Hermann – usiedli razem przy stole i doszli do wniosku, że najwyższa pora przeżyć twórczy romans. Prawdę powiedziawszy, Van Hamme marzył o współpracy już od wielu lat, jednak Hermann potrzebował aż 10 lat żeby powiedzieć „tak”. Owocem ich krótkiej miłości jest najbardziej krwawe wesele jakie znała popkultura, zanim oczywiście usłyszeliśmy Deszcze Castamere.
To był piękny weselny dzień. Wszyscy bawili się świetnie, dopóki nie podano pomidorów z krewetkami. Nieświeża potrawa zamieniła najszczęśliwsze wydarzenie z życiorysu bohaterów w dzień sądu ostatecznego.
Krwawe Gody utrzymane są w konwencji greckiej tragedii. Na początku poznajemy bohaterów, których indeks otwiera powieść, a dopiero później przechodzimy do właściwej historii, która bezbłędnie realizuje arystotelesowską regułę trzech jedności. Sama fabuła też jest bardzo grecka – rodzinna waśń, krew, zdrada i zemsta – Sofokles byłby dumny.
Krwawe Gody to prawdziwa perełka europejskich powieści. Kto czytał, ten wie. Kto nie czytał – powinien.